reklama

Poszedł na mecz. Padł ofiarą rasizmu

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: YT/Sage Tolbert

Poszedł na mecz. Padł ofiarą rasizmu - Zdjęcie główne

foto YT/Sage Tolbert

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportSage Tolbert to skrzydłowy AMW Arki Gdynia. Koszykarz, korzystając z wolnego czasu, wybrał się na sobotnie spotkanie Lechii Gdańsk z Piastem Gliwice. Wyprawy do stolicy Trójmiasta nie będzie raczej miło wspominał, ponieważ padł ofiarą rasizmu ze strony kibiców biało-zielonych.
reklama

Szlakiem Europy Środkowo-Wschodniej 

Amerykanin dołączył do zespołu z Gdyni w październiku 2024 roku. Nowy skrzydłowy żółto-niebieskich pochodzi z Nowego Orleanu, jednak granie w szkole średniej kończył w Combine Academy z Charlotte, będąc najlepszym strzelcem i najczęściej zbierającym drużyny. Gdy nadszedł czas wyboru uczelni, Sage wybrał ofertę Southeast Missouri State, gdzie spędził lata 2018-2020 i w drugim sezonie stał się graczem z pułapu średnio 9.5 pkt i 6.9 zbiórki na mecz przy 55% skuteczności z gry.

Rozwój perspektywicznego gracza spowolniła kontuzja, która zbiegła się w czasie z przenosinami do Temple Owls i zabrała możliwość zaprezentowania pełni potencjału. Potem przeniósł się na Stary Kontynent - zanim dołączył do Arki, miał epizod w węgierskim Egis Kormend.

reklama

Smutna wizyta w Gdańsku

Zawodnik lubi dzielić się swoim życiem w mediach społecznościowych – na Youtubie założył swój kanał (pod nazwą Sage Tolbert), w którym opowiada o kulisach życia w Polsce. Ostatnio nagrała vloga dot. wizyty na Polsat Plus Arenie niemal tydzień temu. Na mecz został zaproszony przez znajomych.

- To był mój pierwszy europejski mecz. Nie oczekiwałem, że będzie jak w Rio czy Monachium, ale byłem podekscytowany. Chciałem zobaczyć, jak wygląda piłka nożna w Polsce. – opowiada

Niestety, spotkał go nieprzyjemny incydent z udziałem kibiców biało-zielonych.

- Trzech Polaków podeszło do mnie, pytało kim jestem, co robię, czy gram w piłkę albo koszykówkę. Powiedziałem, że jestem koszykarzem Arki. Nie boję się, nie jestem szczypiorem. Powiedzieli mi, że nie lubią Arki. Myślałem, że na tym się skończy, ale zaczęli mówić, że ludzie tutaj nie lubią czarnoskórych, że dwadzieścia lat temu czarnoskórzy nie mogli nawet przyjść na stadion. Nie przejmowałem się tym, mówili jednak dalej, że powinienem uważać, że coś może się mi stać w przerwie. (…) Nie mogłem zrozumieć, czy on po prostu ostrzegał mnie przed innymi, czy też sam miał coś przeciwko mnie. Ale powiedział wprost, że 'nienawidzą czarnych ludzi'. I że 20 lat temu czarnoskóry człowiek nie mógłby w ogóle wejść na ten stadion. – opowiadał

reklama

Koszykarz, choć podkreślił, że sytuacja była nieprzyjemna, nie chce wszystkich fanów „wsadzać do jednego wora”.

- Wiem, kim jestem. Już wiele razy spotkałem się z uprzedzeniami i to mnie nie zatrzyma. Ale to, co usłyszałem, było po prostu nie w porządku. Chciałem tylko obejrzeć mecz i dobrze się bawić (…)  Nie mówię, że wszyscy tacy są. Mówię, że coś takiego się zdarzyło. Podobało mi się na meczu – zakończył relacjonując zdarzenie już będąc w domu

Nie zraziło go do aktywnego uczestnictwa na meczach polskiej ligi i niewykluczone, że jeszcze w najbliższym czasie odwiedzi kolejny stadion.

- Chcę jeszcze pójść na jakiś mecz, ale tym razem innego klubu. Może atmosfera będzie lepsza. Bo sam sport - klimat, stadion, kibice - to robi wrażenie. Tylko szkoda, że komuś przeszkadza kolor mojej skóry – zakończył

reklama

Problem, który wraca

Historia pokazuje, że w przeszłości zdarzały się już takie przykre sytuacje na polskich stadionach. 

- Kiedy byłem zawodnikiem "brazylijskiej" Pogoni Szczecin, to pojechaliśmy na stadion do Gdańska (podczas starcia w PP 2006/2007). Już wchodząc na rozgrzewkę widziałem dwóch kolesi ubranych w prześcieradła. Przy każdym dotknięciu piłki przez naszych piłkarzy wydawali odgłosy małp. Po latach bardzo żałowałem, że nie zeszliśmy z boiska – opowiadał Radosław Majdan po latach dla programu „Misja Sport” 

Z kolei w kwietniu ofiarą na tle rasistowskim padł Lukas Klemenz. Obrońca GKS-u Katowice oglądał spotkanie Odry Opole z Wisłą Kraków w 1.Lidze (w przeszłości zawodnik występował w obu klubach) z wysokości trybun wraz z synem oraz przyjacielem. Po meczu wyzywano ich od "czarnuchów", opluto ich, a w dodatku jeden z nich został uderzony.

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo