Działaczka Lewicy Jolanta Banach opisała w mediach społecznościowych sytuację, której była świadkiem w miniony piątek, 9 września. Młoda ukraińska kobieta próbowała wraz z kilkuletnią córką dostać się na dworzec PKS autobusem ZTM Gdańsk. Kobieta, choć miała przy sobie pieniądze, nie mogła kupić biletu na przejazd, ponieważ w pojazdach ZTM po prostu nie ma takiej możliwości.
- Musiała wracać, naprawdę musiała. Trzymała w ręku 100 zł. przekonana, że w autobusie może kupić bilet. Nie może. Nie mogłam dać jej papierowego biletu, bo takiego nie miałam. Kiedy podszedł kontroler, pokazała te 100 zł. rozkładając bezradnie ręce, bo po polsku nie mówiła. Rozmawiałyśmy po rosyjsku. Zwróciłam mu uwagę, że nie wiedziała, gdzie kupić bilet, a on do niej po polsku, że są biletomaty przy przystankach w różnych językach. A ja mu na to, że po 1. przy niektórych, a po 2. nie w ukraińskim czy rosyjskim. A on do niej wskazując na instrukcję, mówi po polsku, że można sobie ściągnąć aplikację, kupić bilet i zeskanować. Instrukcja po polsku – relacjonuje Jolanta Banach.
Warto podkreślić, że jest to ewenement w skali dużych miast w Polsce i pasażerowie spoza Gdańska mają prawo być tym faktem zaskoczeni. Ostatecznie sprawa zakończyła się wezwaniem do zapłaty za 244 złote. Pani Jolanta nagłośniła sprawę z uwagi na specyficzną sytuację pasażerki, która próbowała dostać się na autobus jadący w kierunku Ukrainy. Do sprawy odniósł się wiceprezydent Piotr Borawski, który odpowiada za transport publiczny w Gdańsku.
- Przejrzę dokumentację w tej sprawie i zobaczę, co mogę zrobić. W przyszłym roku biletomaty będą w każdym pojeździe komunikacji miejskiej – zapewnił wiceprezydent Piotr Borawski.
Niestety, słowa wiceprezydenta gdańszczanie słyszą za każdym razem, gdy podnoszony jest problem fatalnej dostępności biletów ZTM. Władze Gdańska nie widzą problemów z zakupem biletów w tej chwili, ponieważ kiedyś w przyszłości będzie Fala. W internetowej dyskusji mieszkańcy zaczęli ponownie zwracać uwagę na niską liczbę biletomatów, awarie istniejących urządzeń, oraz na fakt, iż nie każdy może i umie kupować bilety w mobilnej aplikacji. Przedstawiciel władz miasta umył ręce, stosując standardową formułkę.
- Miasto nie jest właścicielem ani operatorem biletomatów. To komercyjny biznes, dokładnie tak samo jak z bankomatami. Ich serwisowanie należy do właściciela. Operator nie chce stawiać kolejnych urządzeń i rozwijać sieci z uwagi na nasz projekt montażu urządzeń w każdym z pojazdów. Po prostu nowe biletomaty nie zdążą się zamortyzować do czasu uruchomiania systemu Fala – odpowiadał mieszkańcom Piotr Borawski.
[news:1281320]
Na podpisanej kilka lat temu umowie na biletomaty, tracą pasażerowie, traci ZTM i traci miejski budżet. Władze miasta nawet nie ukrywają, że próbują ten palący, ciągnący się od lat problem naprawić, czekając na mityczną Falę, która ma pojawić się dopiero „w przyszłym roku”. Postawa wobec dystrybucji biletów nie zgadza się z wielokrotnymi zapewnieniami gdańskich władz, jakoby transport miejski miałby być w tej kadencji „priorytetem”. Co gorsze, w całej miejskiej polityce transportowej, najmniej ważny jest pasażer.
[news:1324217]
[news:1170774]
[facebook:https://www.facebook.com/jolanta.banach.7/posts/pfbid02knarsrun4vnG2rTUJKnpctpqq3Usc1T5yD5AMcXLZDABdPAoMJqgqxdizSkvXnofl]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.