Gdańsk po raz kolejny stał się planem zdjęciowym, lecz pierwszy raz jako tło dla nastoletniego dramatu rodem ze Stanów Zjednoczonych. Właśnie tak w kilku słowach można podsumować serial #BringBackAlice, który w kwietniu zadebiutował na platformie HBO Max, a kilka dni temu zakończył się jego pierwszy sezon.
[news:1407007]
Główną bohaterką jest Alicja Stec (Helena Englert) popularna influencerka, uczennica prywatnego liceum dla bogatych dzieciaków, która pewnego dnia wybiera się na imprezę w dokach ze swoimi przyjaciółmi i w nieznanych okolicznościach znika. Po roku wraca, lecz zupełnie nie pamięta, co się stało. Nie wszyscy są jednak zadowoleni z powrotu Alicji, a jak się okazuje tego dnia zaginęła również inna dziewczyna.
"Szkoła dla elity" w domu?
Serial przede wszystkim jest, momentami wręcz do absurdu, odrealniony. Perypetie młodych gdańskich bogaczy są przedstawione w niezwykle przerysowany i sztampowy sposób. Więcej jest w tym inspiracji zagranicznymi przedstawicielami gatunku jak "Plotkara", "Szkoła dla elity", oraz "Euforia", niż chęci pokazania rzeczywistych realiów polskich nastolatków, co samo w sobie nie jest niczym złym. Natomiast sposób, w jaki to zostało podane, powoduje, że losy naszych bohaterów może widza niebardzo obchodzić.W serialu właściwie nie ma prawdziwych postaci, a jedynie typy oparte na jednej czy dwóch cechach charakteru. Wina w tym między innymi dialogów, które momentami ściskają z żenady. Twórcy bardzo poważnie traktują swoich bohaterów, choć są oni nieautentyczni i ciężko jest czuć wobec nich cokolwiek. Ogólnie największą bolączką serialu jest to, w jaki sposób został napisany. Pootwierane zostały poboczne wątki, o których finalnie zapomniano i pozostawiono bez jakiegokolwiek zwieńczenia. Brakuje tutaj konsekwencji oraz szerszego spojrzenia zarówno na postacie, jak i na opowiadane wydarzenia.
Nie pomaga też aktorstwo, które wypada dosyć blado z wyjątkiem Sebastiana Deli oraz Mili Jankowskiej, którzy grają odpowiednio Tomka i Paulę. Najlepiej wykorzystali swój czas na ekranie i pokazali swoich bohaterów w najbardziej wiarygodny sposób z całej obsady.
Wizualnie daje radę
Plusem jest podtrzymywana od początku do końca intryga - co się stało z Alicją? Gdzie ona była? Co z tą drugą dziewczyną? Właśnie to trzyma przy oglądaniu. Mimo że zagadka, która ma być trzonem serialu, ustępuje miejsca często na pomijane finalnie wątki poboczne, oraz sceny imprez rodem ze wspomnianej już "Euforii".Na pochwałę zasługuje również realizacja, bo serial wizualnie daje radę. Dobrze dobrana scenografia, fantazyjne kostiumy, a wszystko przedstawione na estetycznych kadrach i pomysłowych ujęciach. Dodatkowym smaczkiem dla mieszkańców Gdańska mogą być lokacje, w jakich produkcja była nagrywana. Najczęściej na ekranie możemy ujrzeć budynek Politechniki Gdańskiej oraz stocznię, lecz nie są to jedyne miejsca, które przewijają się w serialu.
#BringBackAlice aspirowało do miana polskiego odpowiednika gatunku teen drama. Twórcy skupili się jednak za bardzo na tym, aby serial dobrze się prezentował, a nie co będzie sobą reprezentował. Efekt finalny wypada rozczarowująco i niczym charakterystycznym się nie odznacza, wokół innych nastoletnich dramatów. Pozostaje czekać, czy gdańska młodzież wróci jeszcze na nasze ekrany, czy ich perypetie zakończą się po jednym sezonie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.