W połowie marca informowaliśmy o rozpoczęciu pracy przez urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości na odcinku Borcz – Babi Dół na Pomorzu. Jak się okazało, szybko stał się on zmorą dla kierowców, którzy nagminnie przekraczają prędkość w tej okolicy. Potwierdzają to dane, które Pulsowi Gdańska przekazał Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Wynika z nich, że w nieco ponad 100 dni swojej działalności, urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości zarejestrował aż 1944 wykroczenia przekroczenia dozwolonej prędkości. Oznacza to, że średnio łapał on 17 piratów drogowych dziennie. Rekordzista przekroczył dozwoloną prędkości o 68 km/h, za co grozi mandat w wysokości 2000 zł i 14 punktów karnych.
Nieco mniej pracy miał jedyny zlokalizowany w powiecie gdańskim fotoradar. Urządzenie w Trąbkach Wielkich od początku 2025 roku odnotowało 679 przekroczeń dozwolonej prędkości. Jak przekazał Pulsowi Gdańska Główny Inspektorat Transportu Drogowego, w tym przypadku rekordowe wykroczenie wyniosło 55 km/h.
Czy fotoradary naprawdę działają?
Przeciwnicy fotoradarów często podkreślają, że ich głównym celem jest generowanie dochodów, a nie poprawa bezpieczeństwa. Krytykują ich lokalizację – rzekomo ustawianą w miejscach łatwych do "złapania" kierowców, a nie tam, gdzie rzeczywiście dochodzi do wypadków.Mimo kontrowersji, dane statystyczne nie pozostawiają wątpliwości – obecność fotoradarów skutecznie zmniejsza liczbę wypadków i ofiar śmiertelnych. Urządzenia te wymuszają ostrożniejszą jazdę, szczególnie w miejscach newralgicznych, takich jak szkoły, skrzyżowania czy przejścia dla pieszych.
Komentarze (0)