reklama

Przegrany wygrany mecz Lechii. Dziesiąty raz w tym sezonie

Opublikowano:
Autor:

Przegrany wygrany mecz Lechii. Dziesiąty raz w tym sezonie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportTo już taka tradycja, niestety. W lany poniedziałek piłkarze Lechii Gdańsk dostali zimny prysznic, przegrywając z Legią Warszawa 1:2, mimo że to oni rozpoczęli strzelanie w stolicy. Dziesiąty raz w tym sezonie biało-zieloni wypuszczają zwycięstwo z rąk, przez co utrudniają sobie walkę o utrzymanie w Ekstraklasie, a czasu zostało niewiele…
reklama

Osłabiona Legia była do pokonania

- Co sobie pomyślałem po stracie gola na 1:2? To nie jest miłe uczucie. Było mi bardzo trudno wejść do szatni po meczu, bo było mi tak przykro z powodu zawodników. Nieczęsto brakuje mi słów, ale w poniedziałek tak było. Przyjechać do tak wspaniałego klubu jak Legia i walczyć przez 90 – 95 minut… Uznanie dla moich piłkarzy, jestem z nich dumny. – powiedział po meczu John Carver

Chyba przez iście letnią pogodę w Warszawie trenerowi aż tak humor się nie zepsuł, ponieważ w „sterylnych” warunkach powinien być bardziej poirytowany - to kolejne stracone punkty przez Lechię Gdańsk przez samych siebie.

reklama

Legia na początku spotkania nie grała porywającego futbolu, będąc chyba jeszcze myślami przy wielkanocnym stole - w 30.minucie kontra biało-zielonych zakończyła się faulem na Bobcku przed polem karnym. Do wykonania rzutu wolnego podszedł Rifet Kapic i kapitalnym uderzeniem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. 

- Wiedzieliśmy, że Legia ma problemy kadrowe, kłopoty ze złapaniem rytmu i w tym sezonie nie jest u siebie tak mocna, jak zawsze była. Jechaliśmy tu po trzy punkty, takie było nasze nastawienie. – mówił Dominik Piła

Wydawało się, że gdańszczanie utrzymają do przerwy korzystny wynik, ale niestety zabrakło im koncentracji – zamieszanie pod własną bramką wykorzystał Luquinhas, zdobywając gola do szatni. 

- Przy pierwszym golu mogło być tak, że piłka odbiłaby się w drugą stronę i bramki by nie było, ale odbiła się idealnie pod nogi Luquinhasa. – dodał obrońca, widząc tą sytuację ze swojej perspektywy

reklama

Niemniej warto wspomnieć, że nie popisał się również Szymon Weiruach, który nie zdołał złapać wolnolecącej piłki po „główce” Szkurina, która poleciała właśnie w stronę Brazylijczyka. 

- Chciałem tę piłkę przerzucić nad poprzeczką. Nie wiem, czy uderzyłem w nią rękami, czy nie zdążyłem? Piłka odbiła się od poprzeczki do przeciwnika. Nie jestem zadowolony. Przeanalizuję to z trenerem i wyciągnę wnioski – mówił 20-latek przed kamerami TVP Sport

Po przerwie gdańszczanie nie zmienili strategii gry – zamykali się na własnej połowie, żeby potem wychodzić z szybkimi atakami, zwłaszcza że wielokrotnie Wojskowi notowali proste straty w środkowej strefie boiska. 

Sami również popełnili jeden kardynalny błąd, który na ich szczęście nie zakończył się stratą bramki -  w 53.minucie sędzia odgwizdał „jedenastkę” po faulu Eliasa Olssona na Szukrinie, ale popularny „Wejson” wyczuł intencję Białorusina przy tym stałym fragmencie gry. 

reklama

- Bramkarz zawsze będzie się cieszył z obronionego karnego, ale to jest tylko taka „lekka słodycz” - dodał

Lechiści kontynuuowali swoją taktykę, która była słuszna, ale czasami oprócz dobrze przygotowanej teorii, musisz jeszcze umiejętnie wykorzystywać ją w praktyce - w doliczonym czasie gry dwie „stuprocentowe” okazje miał Tomas Bobcek - najpierw nie wykorzystał dogrania z bocznej strefy boiska od Dominika Piły, a potem po prostopadłym podaniu od Kapicia w sytuacji „sam na sam” trafił tylko w bramkarza Legii. 

- Mieliśmy szansę, żeby przechylić na naszą korzyść, szczególnie w ostatnich 10 minutach tego meczu, ale na końcu niestety to my zostaliśmy „trafieni” – zauważył Anglik

reklama

Chwilę później przy rzucie rożnym „pusty przelot” zaliczył golkiper biało-zielonych i nie zdołał przeciąć dośrodkowania, zmierzającego w stronę Jana Ziółkowskiego. Młodemu zawodnikowi Legii wystarczyło tylko dostawić głowę na 4.metrze. 

- Przy drugiej bramce zawodnik po prostu uciekł. Był to błąd indywidualny i straciliśmy gola. Boli, ale co zrobić. Walczymy dalej. – dodał Piła

Poprawili niechlubną statystykę

Już dziesiąty raz w tym sezonie gdańszczanie wypuścili zwycięstwo z rąk. 

„ZWYCIĘSKIE” MECZE LECHII (od lewej: przeciwnik, w- wyjazd, d- dom, w nawiasie rezultat, w którym Lechia obejmuje prowadzenie, rezultat końcowy meczu; stan na 22.04.2025 r.)

Śląsk Wrocław (w) - (0:1), 1:1 - remis
Zagłębie Lubin (d) - (1:0), 1:1 - remis
Raków Częstochowa (d) - (1:0), 1:2 - porażka
Jagiellonia Białystok (w) - (1:2), 3:2 - porażka
Widzew Łódź (d) - (1:0), 1:1 - remis
Stal Mielec (w) - (0:1), 2:1 - porażka
Piast Gliwice (w) - (0:1), 1:1, (1:2,1:3), 3:3 – remis
Górnik Zabrze (d) – (1:0), 1:2 – porażka 
Radomiak Radom (w) - (0:1), 2:1 - porażka
Legia Warszawa (w) – (0:1), 2:1 – porażka  

BILANS : 10 meczów, 4 remisy, 6 porażek – 4 z 30 potencjalnie punktów do zdobycia 

Może być jeszcze większy spadek w tabeli

Irytacja ogromna, ponieważ sezon wkracza w decydującą fazę, więc każda utrata, choćby nawet jednego punktu może potem zaważyć na końcowym miejscu Lechii w elicie. 

Już porażka w stolicy spowodowała, że gdańszczanie ponownie spadli do strefy spadkowej – zajmują w niej 16.miejsce (mają tyle samo oczek, co drużyna z Małopolski, ale gorszy bilans meczów bezpośrednich), a mogą spaść jeszcze niżej, jeżeli Stal Mielec wygra swój mecz z Górnikiem Zabrze (22.04, godz. 19:00). 

DOLNE REJONY TABELI PKO BP EKSTRAKLASY (stan: 22.04.2025, godz. 12:30)

źródło: flashscore.pl 

Wtedy trzy drużyny (Puszcza, Stal, Lechia) będą miały po tyle samo punktów (27), a ze względu na to, że mielczanie nie rozegrali jeszcze rewanżowego meczu z Puszczą, o kolejności w tabeli wówczas zadecyduje bilans bramkowy - w tej chwili najgorszy mają biało-zieloni (-19, podczas gdy niepołomiczanie -15, a mielczanie -16), więc mogą zająć po 29.kolejce 17.lokatę. 

Nie ma miejsca już na błędy

Gdzie szukać pozytywów w takim razie? W jakości gry biało-zielonych na tle renomowanego rywala. 

- Nie mogę narzekać na moich zawodników – myślę, że wysiłek, zaangażowanie i część meczu była doskonała. – mówił Carver

„Momenty były” - mawia klasyk, tyle czy na pewno na takim etapie sezonu warto cieszyć się - jakby to zaśpiewała Sylwia Grzeszczak – „Z Małych Rzeczy”?

- Najbardziej boli to, że graliśmy dobry mecz i wyjeżdżamy bez punktów. Kolejny raz nie zdobywamy "oczek" na wyjeździe, a punkt bardzo by nam się przydał. - zakończył Piła

Margines błędu zmniejszył się do zera – w sobotę (godz. 14:45) Lechia w starciu z Piastem nie może, ale MUSI zdobyć trzy punkty i liczyć także na potknięcia rywali. Bardziej jednak zespół powinien skupić się na samym sobie, bo bez dobrej gry oraz zachowania koncentracji do końcowego gwizdka pociąg z napisem „Ekstraklasa” odjedzie bezpowrotnie…

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo