reklama

Ile może się zmienić w ciągu roku? Przypadek Lechii Gdańsk

Opublikowano:
Autor:

Ile może się zmienić w ciągu roku? Przypadek Lechii Gdańsk - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożna Koniec roku to zawsze czas podsumowań, a w przypadku Lechii Gdańsk był to rok bardzo wyboisty. W klubie zmienieło się dużo, jeśli nie powiedzieć, że wszystko. Co jednak było kluczowe?
reklama

Lechia mogła zakończyć ten rok na pozycji lidera Fortuna 1. ligi, ale porażka w ostatniej kolejce z Motorem Lubin 0:1 pokrzyżowała taki plan wydarzeń. Piłkarze Szymona Grabowskiego muszą nacieszyć się czwartą lokatą w bardzo ściśniętej tabeli. Patrząc jednak ile perturbacji przeszła ta drużyna w ciągu ostatni 365 dni, to trudno nie ocenić tego zwieńczenia pozytywnie.

Gdybyśmy cofnęli się o rok, to realia Biało-Zielonych rysowały się w znacznie ciemniejszych barwach. Co prawda, Lechia ostatnie spotkanie rundy jesiennej (które odbyło się 18 listopada przez mundial) z Górnikiem Zabrze wygrała 2:1, dzięki bramce Łukasza Zwolińskiego w doliczonym czasie gry. Natomiast sytuacja w tabeli Ekstraklasy nie wyglądała zbyt dobrze. Po 17 meczach gdańszczanie mieli zaledwie 17 punktów i ledwo co uciekli ze strefy spadkowej na 14. miejsce. Kibice w tamtym momencie nie wierzyli jeszcze, że klub, który chwile temu walczył w eliminacjach do europejskich pucharów, może zaraz grać co tydzień w 1. lidze.

Podobnie myślał chyba również ówczesny zarząd, który nie zrobił zimą żadnych ruchów, aby przyszłemu spadkowi zapobiec. Do klubu dołączyli jedynie Kevin Friesenbichler, Jakub Bartkowski oraz Louis Poznański. Fakt, że żadnego z nich już w Gdańsku nie ma, wydaje się być wystarczającym komentarzem do jakości tych transferów.

Ryba psuje się od głowy

To jest chyba najbardziej istotna zmiana, jaka zaszła w Lechii w ciągu ostatniego roku - zarząd. Kibice z uśmiechami na twarzach pożegnali nielubianego Adama Mandziarę. Spekulacje na temat sprzedaży ciągnęły się od lat i nawet w tym roku pojawiały się nazwiska potencjalnych zainteresowanych, ale dopiero w lipcu oficjalnie poinformowano o przejęciu klubu przez arabski fundusz Mada Global.

Właściwie od tego momentu pojawiły się znowu w Gdańsku jakiekolwiek nadzieje, że nastanie spokój i przyjdą za tym również wyniki. Do tej pory o Lechii można było przeczytać raczej w kontekście, albo słabych rezultatów piłkarskich, albo problemów pozaboiskowych, jak np. niewypłacanie wynagrodzeń dla piłkarzy czy pracowników. Nowi właściciele klubu z prezesem Paulo Urferem na czele, szybko rozpoczęli swoją ofensywę transferową, aby zapełnić ogromne luki w składzie i sztabie

Wymiana pokoleniowa

Jeśli porównamy pierwszą jedenastkę ze wspomnianego już spotkania z Górnikiem Zabrze, a ostatnią z meczu z Motorem Lublin, to okaże się, że nie powtarza się w nich ani jedno nazwisko. W całej osiemnastce meczowej znajdziemy takie dwa: Dominik Piła oraz Filip Koperski, którzy w Lublinie nie podnieśli się z ławki. Z kronikarskiego obowiązku warto wspomnieć jeszcze o Conrado, który by zapewne grał, gdyby nie kontuzja, a w składzie na meczu z Górnikiem rok temu był. Łącznie mamy zatem trzy nazwiska. To tylko pokazuje, jak drastyczne zmiany były potrzebne w kadrze Lechii.

Najpierw jeszcze za poprzedniej władzy przeprowadzone zostały czystki, choć słowo "przeprowadzone" może i nie jest do końca adekwatne, bo to bardziej wyglądało na sytuację uciekania z tonącego okrętu. 22 zawodników opuściło Gdańsk w trakcie letniego okna, z czego większość z nich za darmo na zasadzie wolnego transferu lub rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. Klub otrzymał jakiekolwiek pieniądze jedynie za Macieja Gajosa oraz Miłosza Szczepańskiego. 

Potem nadszedł czas na wzmocnienia. Kadrę zasiliło 13 nowych piłkarzy oraz młodzieżowcy, który przenieśli się z zespołów juniorskich lub wrócili z wypożyczeń. Wyraźnie wyznaczony został trend i kierunek, w jakim włodarze chcą budować zespół, tzn. ma on być budowany na młodych zawodnikach. Do Gdańska przenieśli się w znaczniej większości zawodnicy poniżej 24 roku życia. Wyjątkami są jedynie Luis Fernandez, Rifet Kapić oraz Bogdan Sarnavskyi, którzy są nieco starsi, ale naturalne jest, że młody zespół potrzebuje takiego doświadczonego trzonu.

Chaos schodzi na dalszy plan

Klubem w tym okresie panował chaos, ale taki znacznie bardziej pozytywny, niż to miało miejsce w pierwszej części roku. Jako że do przejęcia władzy doszło dopiero w lipcu, to transfery musiały być przeprowadzane szybko, w trakcie okresu przygotowawczego, a nawet już podczas sezonu. Zwracał nawet na to uwagę wielokrotnie trener Szymon Grabowski, mówiąc że trudno było skupić się podczas treningów na czymś konkretnych, jeśli co chwilę do kadry dołączali nowi zawodnicy. Inaczej się chyba jednak nie dało w tej sytuacji. 

Finalnie ten zlepek indywidualności, który początkowo miał problemy, zaczyna współgrać jakoś ze sobą na boisku, co widać z meczu na mecz. Chaos ustępuje i teraz sztuka w tym, aby tak pozostało. Zarówno głowa w tym zarządu oraz sztabu szkoleniowego, aby taką tendencję utrzymać. Z okazji nowego roku pozostaje życzyć kibicom, żeby w 2024 można było pisać o Lechii jedynie w samych superlatywach.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama