Poszukiwanie nowego partnera dla Bobcka?
Porównując do poprzedniego spotkania ligowego przeciwko Rakowowi Częstochowa (1:2) trener Carver nie dokonał żadnych zmian, ale niektórzy zawodnicy (przynajmniej według grafiki przedmeczowej) byli inaczej ustawieni na boisku - Rifet Kapić zajął pozycję "fałszywego" podwieszonego napastnika, a do środkowej strefy wrócił Tomasz Neugebauer. Warto zauważyć, że od pewnego momentu sztab nie stawia na drugiego nominalnego napastnika, tylko korzysta z większej liczby pomocników.Jaki jeszcze wniosek mogliśmy wysnuć, patrząc na wyjściową "11" Lechii w poniedziałkowym meczu? Żaden zawodnik "drugiego szeregu" (a dokładnie było ich ośmiu - nie wliczamy Paulsena, Zhelizkę i "Nojgiego"), który dostał szansę gry podczas pucharowej potyczki z Puszczą Niepołomice (1:3 pd.), nie zyskał w oczach Anglika, na tyle, aby szkoleniowiec chciał dokonać jakieś rotacji w składzie.
Gol stadiony świata
Pierwsza połowa - pisząc deliktanie - bardzo powoli się rozkręcała. Dopiero w 24.minucie obejrzeliśmy pierwszy celny strzał w tym meczu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na dalszy słupek "główką" popisał się Tomas Bobcek, ale na posterunku stanął Majchrowicz, który instynktownie odbił piłkę.Natomiast pierwszą bramkę (i to jaką!) zdobyli goście. W 35.minucie Lopez przerzucił futbolówkę w stronę Capity. Angolczyk zwolnił, poczekał i wykorzystując brak doskoku ze strony Bartłomieja Kłudki, zdecydował się strzał wewnętrzną częścią stopy na skraju "16" Lechii. Pomysł świetny, wykonanie wspinałe - nawet gdyby Paulsen był dwa razy wyższy i dwa razy szerszy, nie dałby radę dotknąć końcówkami palców piłki, które poleciała tuż pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Nowozelandczyka.
Co ciekawe, napastnik Radomiaka w poprzednim bezpośrednim starciu obu ekip zapewnił drużynie trzy punkty (w marcu radomianie wygrali 2:1 po jego golu w 71.minucie). Czyżby historia miałaby zatoczyć koło?
Biało-zieloni od razu chcieli odpowiedzieć - w 38.minucie Camilo Mena wypatrzył w polu karnym Bobcka. Słowak doszedł do strzału, ale jego uderzenie odbiło się od Diegueza i zahaczyło o słupek. Sytuacje nieudolnie próbował ratować Neugebauer, posyłając futbolówkę w banery reklamowe. Na przerwę ekipy schodziły do szatni przy wyniku 0:1.
Pragmatyzm Feio górą
Na początku drugiej połowy Radomiak powinien "zamknąć" mecz. W 54.minucie wrzut z autu Kapicia wybił - tak od niechcenia - przed siebie Lopez. Wyszła z tego kontra, a do piłki doszedł Capita, który bez problemu jeszcze na własnej połowie wyprzedził Kłudkę. Dynamicznemu skrzydłowemu zabrakło odpowiedniej koncepcji, jak pokonać w sytuacji "sam na sam" (choć czuł oddech na plecach bocznego obrońcy biało-zielonych) Pauslena i wybrał najgorszą z możliwych opcji - podcinkę, kiedy Nowozelandczyk stał mocno na nogach. Bramkarz bez problemu złapał piłkę.Chwilę później dogodne okazje miała Lechia, a konkretnie Bobcek. W 63.minucie Słowak otrzymał mierzone prostopadłe podanie z głębi pola od Kapicia, dzięki któremu wyszedł na wolną pozycję. Majchrowicz postanowił wyjść z bramki, chcąc jak najszybciej zagrożenie, ale dał się ograć jak dziecko i napastnik miał przed sobą pustą bramkę. Wszystko zrobił dobrze, tyle że uderzenie zdołał w ostatniej chwili wybił Grzesik.
Potem 23-latek przestrzelił w kilku metrów po dograniu Aleksandara Cirkovicia z bocznej strefy boiska - ponownie gości uratował słupek.
Po godzinie gry Radomiak oddał inicjatywę gdańszczanom - nieco świeżości wniósł rezerwowy Awad Alla. Po jego rajdzie w 67.minucie bliski szczęścia był także wprowadzony na murawę Bogdan Viunnyk - Ukraińcowi brakwało o rozmiar większego buta, żeby sięgnąć mocno "bitą" futbolówkę od Emiratczyka.
Jedno trzeba oddać i w sumie może być to prognostyk, jak będzie wyglądać ekipa pod wodzą Goncalo Feio (nowego szkoleniowca RKS-u), czyli nacisk na dobrą organizację w grze defensywnej (jak np. kolejna dobra reakcja obrońcy po strzale Bobcka w 73.minucie - Kaput wyekspediował zagrożenie w porę) czasem kosztem ofensywnych "fajerwerków" i czekanie na swoje szanse, wykorzystując proste środki.
Tak się właśnie stało w 85.minucie. Zaczęło się od strzału Balde, które obronił Paulsen. Nadal jednak piłkę posiadali goście i do dobitki doszedł Alves. Pomocnikowi na linii strzału ustawił się Tapsoba, zmieniając tor lotu futbolówki. Za drugim razem golkiper nie dał rady zdążyć z interwencją. Pierwotnie sędzia dopatrzył się spalonego, ale na nieszczęście dla gdańszczan wóz VAR inną optykę na tą sytuację i ostatecznie bramkę uznano.
Jak zwykle w końcówkach spotkań Lechii dużo się dzieje. Nie inaczej było dzisiaj - w doliczonym czasie gry piłkę do siatki wpakował Bogdan Viunnyk po zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym. Po zablokowanej próbie Bobcka, futbolówka wpadła pod nogi Dawida Kurminowskiego, który piętą zagrał do Ukraińca, a ten pokonał Majchrowicza, zakładając mu "dziurę" między nogami.
Ochotę do doprowadzenia do remisu zawodnicy Carvera mieli aż za dużą i niepotrzebne emocje zaczęły im się udzielać - Matus Vojtko popchnął spowolniającego grę Tapsobę, co oczywiście zakończyło awanturą i kartkami dla najbardziej "aktywnych" (ww. obrońcy oraz Quattary). Gdyby jednak nadmiar energii wykorzystali do tworzenia kolejnych sytuacji pod bramką Radomiaka, może jeszcze udałoby zdobyć punkt, a tak trzy "oczka" poleciały na konto drużyny z Mazowsza.
Lechia Gdańsk - Radomiak Radom 1:2 (0:1)
Bramki: Viunnyk (90+') - Capita (35'), Tapsoba (85')
Komentarze (0)