Dział marketingu Lechii przeżył zawał
Niewiele brakowało, aby do sobotniego spotkania w ogóle nie doszło ze względu na udział poznaniaków w europejskich pucharach, a dokładniej w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów.
– Mogę potwierdzić, że rozważamy przełożenie meczu z Lechią Gdańsk. Zyskaliśmy nowych zawodników i chcemy im dać czas na wkomponowanie się do zespołu i trenowali ze swoimi kolegami. Muszą nauczyć się tego w jaki sposób gramy. Rozważamy to, czy zrobić to już teraz czy w trzeciej rundzie. Teraz jest najpilniejsza potrzeba, aby wprowadzić nowych graczy do składu i dać im czas na trening. Ostateczną decyzję podejmę jednak po meczu z Breidablik - powiedział Niels Frederisken na konferencji prasowej przed starciem z Islandczykami
Przypomnijmy, że klubom, grającym na arenie międzynarodowej, przysługuje prawo do przełożenia dwóch meczów ligowych - jednego w czasie rund 1-3 (LM,LE,LKE) oraz jednego przed meczem rundy play-off. Co istotne, gdańszczanie (jako gospodarz, a przede wszystkim organizator) w tym wypadku nie miałby nic do gadania - zespół grający w europejskich pucharach, jeżeli zgłosi wniosek o przełożenie meczu, nie musi pytać o zgodę drugiego klubu.
W Lechii zdawali sobie z powagi sytuacji, choć z pewnością byli lekko poirytowani, bowiem przez od miesięcy przygotowywali kampanię marketingową, dotyczącą m.in. starcia z mistrzem Polski (słynny pakiet Hat-Trick, w którym można nabyć bilet w niższej cenie) i byłoby przykro, gdyby zakończyła się ona niepowodzeniem z takiego powodu. Tak się jednak nie stanie, bowiem Lech wygrał z Breidablikiem aż 7:1 i uznano, że nie ma sensu w tej chwili zaburzać terminarza ligowego.
- Zagramy w sobotę z Lechią Gdańsk, podjęliśmy taką decyzję wraz ze sztabem szkoleniowym i dyrektorem sportowym. Chcemy przełożyć mecz dopiero później, zapewne w trzeciej rundzie eliminacji - stwierdził na pomeczowej konferencji trener Kolejorza.
Lech w budowie
Kolejorz po pierwszym spotkaniu eliminacyjnym może nieco odetchnąć z ulgą, ponieważ początek sezonu mają niezbyt udany - przegrali Superpuchar Polski z Legią Warszawa (1:2) oraz dostali "lanie" od Cracovii (1:4). Wiele mówi się o kryzysie zespołu z Wielkopolski, natomiast Duńczyk niespecjalnie martwi się opiniami dziennikarzy oraz ekspertów, a przyczyn nieco gorszej dyspozycji upatruje w zmianie kadrowej, którą przechodzi zespół.
- W meczu z Cracovią zagraliśmy, mając wielu, nowych zawodników w porównaniu do poprzedniego sezonu. Niektórzy piłkarze grali też na nowych pozycjach. Nie było zatem niczym dziwnym, że mieliśmy problemy na boisku i nie kreowaliśmy wielu szans. Teraz jednak przed nami znajduje się nowy przeciwnik, a ponadto mamy więcej zawodników, którzy będą grali pomiędzy liniami, żeby wykreować więcej akcji - podkreślał trener Frederiksen.
A skoro o transferach mowa, warto wspomnieć, że Lechici pozyskali starych-nowych graczy, bowiem na Bułgarską wrócili m.in. Robert Gumny czy Mateusz Skrzypczak, a ponadto zespół zasilili Pablo Rodriguez, Leo Bengtsson, Joao Moutinho (z Jagiellonii Białystok), Timothy Ouma czy Luis Palma - ten ostatni ma już pojechać z drużyną do Gdańska.
Niewiadomą pozostaje obecność Alfonso Sousy. Portugalski pomocnik nie dokończył spotkania eliminacyjnego - w 43.minucie zszedł z boiska z powodu kontuzji. Decyzja ma zapaść po piątkowym treningu. To niejedyne urazy w ostatnim czasie wśród zawodników Lecha - wyłączeni z gry na parę miesięcy są Radosław Murawski, Patrik Walemark, czy Daniel Hakans. Skąd takie problemy kadrowe?
- Myślę, że towarzyszą nam one od tamtych rozgrywek, a przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Każda z tych kontuzji jest też inna: niektórzy mierzą się z problemami mięśniowymi, inni z mechanicznymi urazami. Trudno dokładnie stwierdzić przyczyny takiego stanu rzeczy, ale będziemy to analizować. Nie obwiniam nikogo ze sztabu medycznego za ten stan rzeczy. Wiem, że bardzo ciężko pracują nad przygotowaniem zespołu. Na koniec i tak zawsze będzie to moja odpowiedzialność.
Problemy z bramkarzami w Lechii
Kontuzji również nie brakuje w Lechii Gdańsk - najpoważniejszą z nich odniósł Bogdan Sarnawski. Ukraiński golkiper uszkodził łąkotkę i w tej chwili porusza się po kulach. Szacuje się do gry wróci za co najmniej pół roku. To duży problem dla biało-zielonych, bowiem właściwie jedynym dostępnym golkiperem jest Szymon Weirauch.
- Jesteśmy zasmuceni tym, że Bogdan nabawił się kontuzji. Pracujemy nad alternatywą. Życzymy Bogdanowi dużo zdrowia, który będzie musiał przejść operację. Kacper Gutowski? Nie wskoczy do kadry meczowej. Drobne problemy zdrowotne mają też Bujar Pllana i Michał Głogowski. - mówił Carver przed meczem
Anglik wspomniał o Gutowskim, który właściwie jest już na wylocie z klubu - mówiło się o zainteresowaniu Olimpii Grudziądz, a także Wdy Świecie, ale może się okazać, że ten młody bramkarz jednak znajdzie się w kadrze meczowej. Dlaczego? Przede wszystkim, wciąż ma ważną umowę z klubem, a - jak donoszą nieoficjalne źródła - nie udało się porozumieć z Rakowem Częstochowa ws. wypożyczenia Muhammada Sahinovicia.
Najważniejsze, że spotkanie się odbędzie, a sztab szkoleniowy cały czas trzymał rękę na pulsie i kazał zawodnikom wykonywać swoje obowiązki tak jak zawsze.
- Czekaliśmy do ostatniego momentu, czy mecz się odbędzie. Dowiedziałem się późno, że rozegramy mecz w planowanym terminie. Oczywiście podeszliśmy do przygotowań w taki sam sposób, jakby mecz normalnie miał się odbyć. Cieszę się, że zagramy w sobotę, bo po porażce zawsze chce się szybko wyjść na boisko. Lech osiągnął bardzo dobry wynik w eliminacjach do LM. Wydaje mi się, że fizycznie wtorkowy mecz nie będzie miał wpływu na formę fizyczną rywala. A sama możliwość przekładania meczów? Uważam, że to dobry przepis. Wiem ze swojego doświadczenia z Anglii, że eliminacje do pucharów są ważne. Jedyny minus tego, to to, że późno dowiedzieliśmy się o tym, że zagramy.
Zacząć biegać na boisku
Przypomnijmy, że na inaugurację sezonu 2025/2026 gdańszczanie przegrali z Górnikiem Zabrze 1:2. Szkoleniowiec na konferencji prasowej nie chciał wracać wspomnieniami do wydarzeń sprzed tygodnia, natomiast zwrócił uwagę na jeden aspekt, który mógł mieć znaczenie w rywalizacji przy ul. Roosevelta.
- Mieliśmy pewne braki fizyczne w Zabrzu. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Stara piłkarska maksyma mówi - meczów na stojąco nie wygrasz, bowiem według pomeczowych statystyk gdańszczanie przebiegli aż 4 km mniej od drużyny z Zabrza (110 vs 114 km). Jeżeli biało-zieloni myślą o zdobyciu trzech punktów w sobotni wieczór, muszą się lepiej przygotować w mikrocyklu przed starciem z mistrzami Polski, a to że potrafią utrzeć nosa faworytom pokazali w poprzedniej kampanii niespodziewanie wygrywając z Kolejorzem 1:0.
- Kiedy grasz przeciwko mistrzowi Polski, to zawsze jest to trudny mecz. Rywale nie osiągnęli dobrych wyników na początku sezonu i będą chcieli się zrehabilitować. Prawdziwa twarz Lecha? To jest Mistrz Polski. Po tym, co widziałem we wtorkowym meczu, to myślę, że to rozczarowanie, które im towarzyszyło po starcie sezon, już przeszło. Ishak zdobył hat-tricka, też trzeba będzie na niego uważać. Lech ma dużo dobrych zawodników, wiem sporo o Palmie, który przyszedł z Celtiku. Ale myślę, że nie zmienią systemu. Skupiamy się jednak na sobie.
Nowe twarze nie tylko na boisku
Choć media bardzo często lubią pisać/opowiadać o nowych zawodnikach pozyskanych w letnim okienku transferowym przez Lechię, to jednak nie sposób też o zmianach w sztabie szkoleniowym, o czym nieco opowiedział John Carver, które mogą mieć duży wpływ na całą drużynę (nie tylko seniorów).
- Mamy parę zmian w sztabie. Dołączyli Jordan Tait i Szymon Kałużny, główny fizjoterapeuta. Jordan ma pomagać w rozwoju młodych zawodników. Będzie nam też pomagał Łukasz Gajowniczek, który dalej będzie pracował w Akademii. Potrzebujemy tego połączenia z Akademią. Łukasz będzie pomagał też naszemu analitykowi. Chcemy rozwijać cały klub.
Pierwszy z nich to dobry znajomy Anglika - miał okazję z nim współpracować w Newcastle United, a ponadto w swoim portfolio ma angaże m.in. z drużynami U16 i U18 w St Johnstone, Berwick Rangers, Hamilton Academical, St Mirren, Middlesbrough (tam z kolei trafił na Kevina Blackwella, obecnego dyrektora technicznego Lechii), czy Ottawa South United.
Zatrudnienie nowych pracowników wiąże się oczywiście z zapewnieniem ich pensji, a pieniądze dla Lechii - jak się okazuje - mogą przylecieć prosto z Włoch, bowiem były już golkiper Lechii Vanja Milinkovic-Savic jest na dobrej drodze do przejścia z Torino FC do SSC Napoli. Wartość transferu wynosi (po odjęciu niezbędnych kosztów) 18 milionów euro. Co mają z tym wspólnego gdańszczanie? Otóż, ekipa z Trójmiasta powinna dostać 0,75% z tej transakcji w ramach Solidarity Payment FIFA, czyli co najmniej kilkaset tysięcy euro.
Każdy grosz w życiu, jak i w sporcie jest na wagę złota...
Początek spotkania o godz. 20:15.
Komentarze (0)