Nowe stroje
Niebawem Lechii "stuknie" już "80", zatem na tą szczególną okazję klub przygotował nowe koszulki - biało-zielone pasiaki ozdobione złotym kolorem na przodzie (logo oraz herb, który został nieco zmodyfikowany i nawiązuje do okrągłej rocznicy Lechii Gdańsk) oraz po bokach.
- Nasza nowa koszulka domowa to wyraz przywiązania do historii i barw, które towarzyszą nam od momentu założenia klubu. - przekonuje klub
Swój debiut trykoty zanotowały podczas sobotniej potyczki, a od kilku dni są już dostępne w oficjalnym sklepie klubowym - ceny wahają się od 299 do 329,99 zł. Na "premierę" czeka jeszcze ostatni komplet strojów (który de facto będzie częściej wykorzystywanym w meczach wyjazdowych; w trakcie inauguracji kampanii 2025/2026 Lechiści nosili czerwone koszulki ze względu na to, że Górnicy byli ubrani cali na biało, stąd trzeba było sięgnąć po trzecią wersję "ciuchów").
Niespodzianki w składzie Lechii
Trener John Carver dokonał aż trzech zmian względem poprzedniego spotkania - do bramki, za kontuzjowanego Bogdana Sarnawskiego, wrócił Szymon Weirauch. Ponadto, tym razem duet stoperów od pierwszej minuty tworzyli Bujar Pllana z Maksymem Diaczukiem (Elias Olsson "wylądowął" na ławce rezerwowych, a w miejsce Tomasza Wójtowicza wszedł Kacper Sezonienko, który przy okazji odebrał zaległą nagrodę Młodzieżowca Miesiąca PKO Bank Polski za maj 2025.Dość istotną informacją jest również wybór drugiego golkipera na sobotnie starcie - nie udało się porozumieć Lechii Gdańsk z Rakowem Częstochowa ws. wypożyczenia Muhamada Salihanovicia, stąd w kadrze meczowej znalazł się awaryjnie, będący już na wylocie z klubu, Kacper Gutowski.
Kat Lecha Poznań
Już od samego początku spotkania widać było, że Lechia jest lepiej dysponowana od gości. Niemniej, bliżej objęcia prowadzenia byli goście, a to za sprawą sytuacji z 11.minuty - pierwotnie sędzia nie uznał bramki strzelonej przez Milicia, ponieważ sędzia zauważył że w trakcie tej akcji został sfaulowany Alvis Jaunzems.Arbitrzy z wozu VAR postanowili cofnąć się jeszcze wcześniej do sytuacji podczas rzutu rożnego dla Lecha, bowiem - jak sie okazało - Ivan Zhelizko ciągnął za koszulkę Skrzypczaka i Bartosz Frankowski po konsultacji z kolegami po fachu wskazał na 11.metr. Rzutu karnego nie wykorzystał Ishak, bowiem świetnie intencję strzelającego wyczuł Szymon Weiruach.
Szaleństwo na stadionie rozpoczęło się w 22.minucie - zaczęło się kombinacyjnie rozegranego rzutu rożnego, które zakończyło się strzałem (albo podaniem - kwestia interpretacji) Meny. Futbolówka przypadkowo tak odbiła się od Skrzypczaka, że wpadła pod nogi nieobstawionego Tomasa Bobcka. Słowak miał dużo czasu i przestrzeni, żeby bez problemu pokonać Mrozka.
Napastnik miał ochotę na więcej goli - chwilę później był bliski szczęścia po przedłużeniu dogrania z narożnika boiska przez Bogdana Viunnyka - jego uderzenie czubkiem buta otarło o poprzeczkę. Co się odwlecze, to nie uciecze. Po pół godzinie gry Tomas miał już "dublet" na koncie - kapitalnie Kacper Sezonienko przyjęciem kierunkowym zwiódł rywali w środku pola, a potem posłał prostopadłe podanie do snajpera biało-zielonych. Napastnik w sytuacji "sam na sam", choć naciskany przez obrońców, zdołał strzałem wewnętrzną częścią stopy po raz drugi pokonać bramkarza.
Potem Lech nieco przejął inicjatywę - swoje okazję mieli Bengtsson, Szymczak czy Jagiełło, ale nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza Lechii, zatem po pierwszej części zasłużenie prowadzili 2:0. Jedynie niesmak pozostał po tym, w jaki sposób Frankowski zaprosił piłkarzy do szatni, kompletnie ignorując mocne wejście w nogi Viunnyka przez Pereirę.
Futbol na "tak", wynik na "nie"
Po przerwie goście na tzw. "sportowej złości" pokazali miejsce w szeregu gdańszczanom (niestety). Zaczęło się już w 49.minucie - Thordarson z zimną krwią wykorzystał złe wybicie Zhelizki (który kompletnie nie widział rezerwowego) i strzałem z "pierwszej piłki" zewnętrzną częścią stopy z ok. 16 metra pokonał Weiraucha.Lechiści nie potrafili zaregować na ofensywne poczynania Lechitów, a na dodatek stracili kolejną bramkę w niepozornej sytuacji w 56.minucie - ustawiony na skraju pola karnego Szymczak oddał ni to strzał, ni to dośrodkowanie, które przeszło przez ręce bramkarza biało-zielonych i ostatecznie wpadło do siatki. Gol "idzie" na konto Szymona, który powinien bez większego problemu zatrzymać próbę pomocnika Kolejorza.
Mocną stroną poznaniaków były dośrodkowania z rzutu rożnego, bowiem po nich dwukrotnie podwyższyli prowadzenie. Najpierw w 64.minucie - po zamieszaniu w polu karnym Lechii po rzucie rożnym najlepiej odnalazł się Jagiełło, który mierzonym strzałem umieścił piłkę w siatce. Futbolówka jeszcze otarła się o słupek, a potem w 70.minucie - znakomicie Ishak urwał się spod opieki obrońców i pewnym strzałem ze skraju pola bramkowego pokonał Weiraucha.
Biało-zieloni próbowali odrobić straty - w 87.minucie Bobcek skompletował hat-tricka po znakomitym dograniu z głębi pola od Zhelizki. Słowak zrobił to, co do niego należało, czyli uderzeniem głową skierował futbolówkę do siatki. W końcówce spotkania gdańszczanie przeszli do ofensywy, ale nie zdołali ostatecznie wywalczyć choćby jednego punktu. Duży niedosyt w Gdańsku.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 3:4 (2:0)
Bramki: Bobcek (22'), (30'), (87') - Thordarson (48'), Szymczak (56'), Jagiełło (64'), Ishak (70')Żółte kartki: Zhelizko (12'), Ouma (25'), Mena (53'), Szymczak (57'), Palma (90+')
Lechia Gdańsk
Weirauch - Jaunzems, Dyachuk, Pllana (73' Hassan), Vojtko - Mena, Kapić, Zhelizko, Sezonienko (57' Neugebauer) - Viunnyk (73' Kurminowski) - Bobcek
Lech Poznań
Mrozek - Pereira, Milić, Skrzypczak, Gurgul (46' Moutinho) - Bengtsson (67' Palma), Ouma (31' Thordarson), Kozubal, Szymczak (67' Gholizadeh)- Ishak (85' Fiabema), Jagiełło
Komentarze (0)