Ciężko nazwać obecnie trwającą kampanię interesującą, zarówno w Gdańsku, ale nie tylko. Wybory przebiegają w zasadzie w taki sposób, jakby już były przesądzone. Z czego to się bierze? Polacy są zmęczeni po jesiennej kampanii czy po prostu wybory samorządowe mało kogo interesują?
- Nie jest to najbardziej emocjonująca kampania wyborcza. Czy społeczeństwo w ogóle obchodzą wybory samorządowe? A może politykom już się nie chce? W metropoliach pod tym względem sytuacja jest beznadziejna, bo co do zasady wiadomo, kto wygra. A jeśli tak, to po co się starać? – ocenił dla Gazety.pl prof. Jarosław Flis.
Do wyborów pozostał tydzień, a kampanii brakuje nawet w połowie takiej intensywności, jaką mogliśmy zaobserwować w ubiegłym roku. Nie ma debat, konfrontacji, a nawet w Gdańsku odbył się tylko jeden proces w trybie wyborczym. Jedyne co widzimy, to banery walające się po ulicach. Tutejsi kandydaci na urząd prezydenta nie mają nawet porządnie postawionych stron internetowych siedem dni przed wyborami.
Strona internetowa Andrzeja Pecki, po kliknięciu w zakładkę "Program" (andrzejpecka.pl)
[news:1537336]
Fajerwerków brak
Jak twierdzi politolog dr Sergiusz Trzeciak, kampania samorządowa została przykryta i zdominowana przez politykę krajową, w której po prostu dużo się dzieje. Obywateli bardziej interesuje, to co odbywa się w Sejmie niż w radach miast.
- Z perspektywy dużych ugrupowań ten stan rzeczy opłaca się przede wszystkim Koalicji Obywatelskiej, która w dyskursie politycznym dominuje, gra na własnym boisku. Widać zresztą, że ten obszar rozliczeń PiS jest ściśle związany z kalendarzem wyborczym. Oni są z kolei w defensywie. Konsekwencją tego jest choćby to, że w niektórych przypadkach trzeba wziąć lupę, żeby na materiałach i ulotkach wyborczych dostrzec logo PiS. Na to zresztą jest przyzwolenie partii, bo decyduje pragmatyka. Jeśli to ma pomóc wygrać wybory, to nikt nie robi o to awantury - stwierdził Trzeciak.
Nie jest to dobre, bo sprawy lokalne, które z założenia powinny być ludziom bliższe, schodzą na dalszy plan. Sami kandydaci, szczególnie dużych partii, lubią nawiązywać do spraw ogólnopolskich, ale to nie tylko w kampanii, bo tego typu rzeczy mogliśmy zaobserwować na comiesięcznych sesjach Rady Miasta Gdańska.
Wydaje się, jakby wśród gdańszczan i gdańszczanek panowało przeświadczenie, że wybory się skończyły, zanim się właściwie zaczęły. Co potwierdzają też sondaże, które zwiastują zwycięstwo Aleksandry Dulkiewicz już w pierwszej turze. Choć żaden polityk tego nie przyzna, walka toczy się o to, kto do drugiej tury z obecną prezydent wejdzie, jeśli do takowej w ogóle dojdzie.
[news:1538926]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.