reklama

Dziennikarstwo w dobie sztucznej inteligencji. Rozmawiamy z Maciejem Gajkiem

Opublikowano:
Autor:

Dziennikarstwo w dobie sztucznej inteligencji. Rozmawiamy z Maciejem Gajkiem - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Biznes Jaka przyszłość czeka redakcje i ich dziennikarzy w erze generatywnej sztucznej inteligencji? Czy redaktorzy powinni się obawiać utraty pracy? O te kwestie zapytaliśmy Macieja Gajka, szefa wydawców Forbes.pl, który będzie gościem konferencji Infoshare 2024, rozpoczynającej się już jutro w Gdańsku.
reklama

Jak zapatrują się dziennikarze w Polsce na korzystanie ze sztucznej inteligencji? 

Maciej Gajek: Wiele sobie obiecujemy po tych narzędziach – przede wszystkim, że będą nam ułatwiać pracę. Z własnych doświadczeń i rozmów z przedstawicielami innych mediów wnioskuję, że dzisiejsze, nieporównanie lepsze, niż kilka lat temu, silniki tłumaczeniowe są wykorzystywane dość powszechnie. Ze sporym entuzjazmem w newsroomach spotykają się „automatyczni wpisywacze”, to znaczy narzędzia, które rozpoznają głos i zamieniają je na tekst. To, co pojawiło się na rynku w ciągu ostatnich dwóch lat jest nieporównywalne z programami text-to-speech poprzedniej generacji. 

One faktycznie przyspieszają pracę, potrafią zaoszczędzić dziennikarzowi godzinę lub dwie dziennie. Co – patrząc z perspektywy wydawcy – przekłada się na konkretne oszczędności. Jeżeli mamy w newsroomie dla przykładu pięć wywiadów zrobionych ciągu tygodnia i ich opracowanie zajmuje dla zaokrąglenia 10, a nie 20 godzin, to mamy 10 osobogodzin, które można poświęcić na przygotowanie innych treści, a nie na słuchanie swojego głosu. To się przekłada na ogromne pieniądze, a dziennikarze nie muszą zajmować się mało kreatywnymi pracami.

Generatywna sztuczna inteligencja pozwala również na przygotowanie krótkich opracowań czy tekścików na podstawie stałych, ustrukturyzowanych danych. Zamiast tysięczny raz pisać prognozę pogody albo omawiać kursy walut, można to zlecić silnikowi AI, które opracuje dwa akapity. To również uwalnia zasoby w redakcji.

Czy to nadal jest weryfikowane wtedy przez człowieka?

Tak, oczywiście. Wszystko musi zostać sprawdzone przez człowieka. Nie widziałem w poważnych mediach, aby coś zostało stworzone automatycznie i bez weryfikacji człowieka poszło w świat. Powody są zarówno techniczne, jak i etyczne.

Te narzędzia to po prostu… narzędzia. Gdy 20 lat temu zaczynałem pracę w mediach, nagranie fragmentu wideo z gościem w zasadzie wymagało ekipy telewizyjnej. A o wypadku widzianym na ulicy mógł Pan co najwyżej opowiedzieć. Dzisiaj zawsze ma Pan ze sobą smartfona, więc niemal wszystko da się nagrać na wideo, zaś efekt będzie co najmniej publikowalny. Gdy dziesiątki lat temu dziennikarze dostali do ręki nieduże dyktafony, aby mogli nagrywać każdy wywiad, to okazało się, że praca idzie szybciej, bo nie trzeba w szale notować tego, co gość mówi. Dzisiaj dostaliśmy do ręki kolejne tego typu narzędzie.

Jak Pan ocenia jakość tych treści generowanych przez AI? Czy są one porównywalne z tym, co potrafi zrobić człowiek? Z jakimi problemami się spotykają?

Z moich doświadczeń wynika, że treści stworzone przez te silniki nie wychodzą poza średnią. To jest narzędzie, które opiera się o probabilistykę. Ze wszystkich dostępnych opcji w bazie danych, wybierze tą najbardziej prawdopodobną, czyli średnią. Pomysły, które są out of the box, sformułowania, które sprawiają, że czytelnik się na chwilę zatrzyma i zastanowi nad tekstem, raczej spod ręki AI nie wyjdą.

AI w obecnej formie nie nadaje się do pisania tekstów, które miałyby budzić emocje i zmieniać rzeczywistość. AI kompletnie nie rozumie kontekstu. Ma problem z halucynowaniem, czyli pisze o rzeczach, które nie miały nigdy miejsca i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Dziś nie zaryzykowałbym postawienia systemu, który będzie automatycznie tworzył treści i bez weryfikacji puszczał to do ludzi. Te teksty są napisane na poziomie poprawnie piszącego licealisty z encyklopedią. To nie jest ani dobra literatura, ani dobre dziennikarstwo. Na tym etapie rozwoju to jest narzędzie przydatne do upraszczania procesów.

Czyli dziennikarze nie powinni się obawiać, że sztuczna inteligencja może ich zastąpić i pozbawić pracy?

AI nie pojedzie do bohatera, nie porozmawia z nim, nie zrobi wywiadu, nie wyciągnie z bohatera tego, czego ten nie chce powiedzieć, nie zada trudnych pytań politykowi. Nie napisze też materiału, który będzie łamał schematy, bo jest w stanie używać wyłącznie schematów. Zatem ja na miejscu dziennikarzy bym się o utratę roboty nie obawiał.

[news:1556368]

Forbes w tamtym roku przeprowadzał eksperyment związany ze sztuczną inteligencją w formie głosowej. Jak to się udało?

W lipcu ubiegłego roku zrobiliśmy wydanie monograficzne: w całości poświęcone sztucznej inteligencji. Na okładce był Miron Mironiuk, założyciel Cosmose AI. Przy okazji wzięliśmy narzędzie polskiej firmy, która opracowała silnik generowania głosu realnych ludzi na podstawie ich próbek głosowych. Wzięliśmy więc próbki głosowe naszych dziennikarzy i oni na ich podstawie przygotowali silnik do generowania nagrań głosów tych osób na podstawie wpisanego tekstu.

W teorii brzmi to super, dostajesz tekst przeczytany czyimś głosem, ale nie musisz mieć tej osoby pod ręką, nie musisz iść do studia nagraniowego. Natomiast w praktyce okazało się to dość karkołomnym zadaniem, ponieważ przynajmniej na tamtym etapie to narzędzie nie było doskonałe i ostatecznie jego obsługa wymagała o wiele więcej czasu i pracy, niż zajęłoby ściągnięcie tych dziennikarzy do studia nagraniowego i poproszenie ich o przeczytanie tych samych tekstów.

Czyli rzeczywiście taki eksperyment bardziej dla samego eksperymentu.

Na tamtym etapie – tak. Choć uświadamia też, że kiedy to narzędzie zostanie dopracowane i pozbędzie się kłopotów wieku dziecięcego, to na przykład lektorzy filmowi czy ogólnie ludzie zajmujący się sprzedawaniem swojego głosu mogą zacząć się obawiać. Realne jest też zagrożenie w postaci deep-fake’ów: usłyszymy swój głos mówiący zdania, których nigdy byśmy nie wypowiedzieli. Z czymś takim będą musieli się zmierzyć wszyscy dziennikarze.

Jak odbiorcy reagują na treści tworzone przez sztuczną inteligencję? Czy ludziom to będzie na dłuższą metę przeszkadzać, kto stoi za materiałem, człowiek czy robot?

W „Forbesie” nie publikujemy tekstów stworzonych przez sztuczną inteligencję, więc nasi czytelnicy nie mają okazji, żeby się z tym zderzyć. Korzystamy z AI jedynie w formie narzędzi, o których rozmawialiśmy wcześniej, które nieco przyśpieszają proces. Finalnie tekst i tak wychodzi spod ludzkiej ręki. Natomiast bardziej ogólnie mam wrażenie, że w Polsce na razie nie ma to dla czytelników wielkiego znaczenia, bo nie zalała nas jeszcze fala tekstów tworzonych przez sztuczną inteligencję. Te, które się ukazują na przykład w mediach społecznościowych, tworzone przez roboty, czy w jakiś kampaniach mailingowych lub marketingowych, są na tyle drętwe, że ich się tak naprawdę nie chce czytać. W związku z tym omiatamy je tylko wzrokiem. Odpowiedź na to pytanie jeszcze przed nami.

Jaka jest przyszłość sztucznej inteligencji w dziennikarstwie?

Nie będzie to wielkie odkrycie, gdy powiem, że będziemy jej używać jak każdego innego narzędzia. Ze wszystkich tego typu przełomów technologicznych media wychodziły obronną ręką: po prostu szybciej i bardziej efektywnie wykonywały swoją pracę. Kiedyś panowało przekonanie, że wywiady telefoniczne to nie są prawdziwe wywiady i należy to zawsze zaznaczyć w tekście, żeby czytelnik wiedział, że dziennikarz nie ruszył się z redakcji. My dziś rozmawiamy przez telefon i na nikim to nie robi wrażenia.

Z początku swojej pracy zawodowej pamiętam przekonanie, że przeprowadzania wywiadów przez maila to jest przekroczenie technologicznej i etycznej granicy. Jeśli już taki wywiad wyjątkowo doszedł do skutku, to konieczne było zaznaczenie tego w tekście. Dzisiaj takie wywiady są na porządku dziennym, choć oczywiście nadal czyta się gorzej, niż te robione na żywo, bo są mniej dynamiczne. Jednak nikomu nie przychodzi do głowy, aby to specjalnie opisywać. Sztuczna inteligencja będzie takim narzędziem, jak mail, dyktafon czy smartfon. Po prostu musimy się nauczyć jej używać. Natomiast clue mediów, czyli opowiadanie historii, pozyskiwanie newsów czy publikowanie opinii się nie zmieni. W tym nas sztuczna inteligencja w przewidywalnej przeszłości nie zastąpi.

Konferencja Infoshare 2024 – festiwal społeczności napędzanej technologią!

Infoshare 2024 – największa konferencja technologiczna w CEE, łącząca najnowsze rozwiązania technologiczne z biznesem. Wydarzenie odbywa się w dniach 22-23 maja w Gdańsku. Co roku biorą w nim udział tysiące uczestników, w tym startupy, inwestorzy, przedstawiciele korporacji, programiści i marketerzy. Tegoroczna edycja to 8 scen tematycznych, kilkuset czołowych prelegentów z całego świata, innowacyjne firmy i rozwiązania prezentowane w strefie Expo, a także aż 6 imprez towarzyszących, będących okazją do biznesowego networkingu. Podczas Infoshare 2024 poznamy również zwycięzców Startup Contest, na których czeka 30 tys. euro w gotówce i udział w InCredibles – programie akceleracyjnym Sebastiana Kulczyka. Kup bilet już dziś!

[news:1547891]

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama