- Zniknięcie proboszcza z Sasina. Zaufanie wiernych obrócone w ruinę
- Listy gończe za księdzem Krzysztofem. Prokuratura nie może postawić zarzutów
- Ksiądz Krzysztof uciekł na Florydę? Mieszkańcy nie mają złudzeń
- Proboszcz był bardzo przekonujący. Osoby prywatne straciły tysiące
- Trwa policyjna obława. Sprawa budzi ogromne emocje w regionie
Zniknięcie proboszcza z Sasina. Zaufanie wiernych obrócone w ruinę
Ksiądz Krzysztof Szykowny przez lata pełnił funkcję proboszcza parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Sasinie na Pomorzu. Cieszył się zaufaniem parafian, aktywnie angażował się w życie wspólnoty i prowadził rozbudowę plebanii. Jednak zaufanie to zostało dramatycznie nadszarpnięte, gdy duchowny zniknął bez śladu, a wraz z nim zaginęły ogromne sumy pieniędzy.
Według śledczych z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku ksiądz miał wyłudzić blisko 4 miliony złotych od mieszkańców Sasina, lokalnych firm oraz samej parafii. Wierni pożyczali mu pieniądze, wierząc, że środki te zostaną przeznaczone na remonty, pielgrzymki lub działalność kościelną. Pieniędzy jednak nigdy nie odzyskali.
Listy gończe za księdzem Krzysztofem. Prokuratura nie może postawić zarzutów
W lipcu 2025 roku ksiądz Krzysztof Szykowny trafił do policyjnej bazy osób poszukiwanych. Wcześniej, w maju, sąd w Tczewie wydał już jeden list gończy w związku z prawomocnym wyrokiem za przywłaszczenie 16 tysięcy złotych – były to środki zebrane na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, która nigdy się nie odbyła.
Z powodu ucieczki duchownego postępowanie zostało zawieszone, a prokuratura wciąż nie mogła postawić mu oficjalnych zarzutów. Policja ze Sępólna Krajeńskiego oraz z Bydgoszczy prowadzi działania operacyjne w celu ustalenia miejsca jego pobytu.
Ksiądz Krzysztof uciekł na Florydę? Mieszkańcy nie mają złudzeń
Wśród mieszkańców Sasina i okolic krąży przekonanie, że ksiądz Krzysztof uciekł za granicę, najprawdopodobniej do Stanów Zjednoczonych. Jak nieoficjalnie podaje „Gazeta Wyborcza”, duchowny może przebywać na Florydzie, gdzie miał wyjechać razem z matką.
Wierni, którzy czują się oszukani, nie kryją rozgoryczenia. – Ludzie naprawdę wierzyli, że odda te pieniądze – mówi jeden z mieszkańców Sasina. Inni próbują go tłumaczyć, twierdząc, że „pogubił się”.
Proboszcz był bardzo przekonujący. Osoby prywatne straciły tysiące
W gronie poszkodowanych przez byłego proboszcza z Sasina znajdują się nie tylko lokalne firmy i parafia, ale także osoby prywatne, które zaufały duchownemu i powierzyły mu swoje pieniądze. Wielu z nich zostało boleśnie oszukanych. Jednym z najbardziej poruszających przypadków jest historia pana Andrzeja, mieszkańca Pomorza, który w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ujawnił szczegóły swojego kontaktu z księdzem Krzysztofem.
Wszystko zaczęło się niewinnie — pan Andrzej wraz z żoną skontaktowali się z duchownym, pytając, czy zna osoby poszukujące sezonowej pracy. Zamiast odpowiedzi w tej sprawie, po kilku dniach zadzwonił sam ksiądz Krzysztof z prośbą o pomoc finansową. Twierdził, że pilnie potrzebuje 15 tysięcy złotych na pokrycie zaliczki za prace przy kościele w Ciekocinie. Zapewniał, że sytuacja jest chwilowa, a pieniądze zwróci najpóźniej do 20 maja 2023 roku. Wspominał również, że czeka na przelew z banku i nie chce, by parafialne inwestycje zostały opóźnione.
Z powodu nalegań duchownego i jego wiarygodnego tonu małżeństwo zdecydowało się pożyczyć mu gotówkę, którą trzymało w domu „na czarną godzinę”. Przekazali mu 2 270 euro, 1 100 dolarów amerykańskich i dodatkowo 10 tysięcy złotych. Oszczędności te były ich finansowym zabezpieczeniem na trudne czasy. Ksiądz odebrał pieniądze osobiście i ponownie zapewnił, że cała kwota zostanie zwrócona w wyznaczonym terminie.
Trwa policyjna obława. Sprawa budzi ogromne emocje w regionie
W sumie pokrzywdzonych zostało co najmniej 43 osoby i instytucje. Policja systematycznie weryfikuje wszelkie sygnały, jakie napływają w sprawie miejsca pobytu byłego proboszcza. Prokuratura nie wyklucza międzynarodowego listu gończego.
Nowy proboszcz parafii w Sasinie odcina się od działań poprzednika. Mieszkańcy wsi wciąż czekają na sprawiedliwość i odzyskanie pieniędzy, które zaufali powierzyć duchownemu.
Komentarze (0)