We wtorek, 22 października służby spotkały się na miejscu wypadku, który miał miejsce 18 października na drodze S7 w miejscowości Borkowo, w powiecie gdańskim.
Standardowa procedura po śmiertelnych wypadkach
Spotkanie zespołu, który badał przyczyny wypadku, nie było sytuacją nadzwyczajną. To standardowa procedura, którą przeprowadza się, gdy dojdzie do zdarzenia, w którym ktoś zginie.
– W skład takiego zespołu wchodzą m.in. policjanci z wydziału ruchu drogowego oraz przedstawiciele zarządcy drogi. Specjaliści ci spotykają się w miejscach, w których doszło do tragicznych w skutkach wypadków i tam wspólnie oceniają, czy wpływ na to zdarzenie mogło mieć oznakowanie drogi lub infrastruktura – wyjaśnia policja w Pruszczu Gdańskim.
Na S7 spotkali się mundurowi z Wydziałów Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku i Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim wzięli udział funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pruszczu Gdańskim oraz przedstawiciele zarządcy drogi – Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a także przedsiębiorstwa, które wykonuje przebudowę dróg S6 i S7 w tym rejonie.
Śmiertelny karambol na S7
Do katastrofy na S7 doszło w nocy z 18 na 19 października. Samochód ciężarowy najechał na stojący przed nim pojazd i wówczas rozpoczęła się największa na Pomorzu od 30 lat katastrofa drogowa. Pojazd, który jako pierwszy przyjął uderzenie tira, stanął w płomieniach, po czym uderzył w kolejny samochód. W ten sposób zniszczonych lub uszkodzonych zostało łącznie 21 pojazdów, w których znajdowało się 56 osób.Skala tragedii jest ogromna, ponieważ w wypadku zginęła czwórka dzieci - 7-letni Nikodem i 10-letni Mikołaj oraz rodzeństwo – 9-letnia Eliza i 12-letni Tomek (mieszkańcy powiatu malborskiego).
Do jakich wniosków doszli specjaliści?
M.in. mieszkańcy powiatu gdańskiego i osoby korzystające z trasy S7 od dnia wypadku skarżą się w przestrzeni medialnej na złe oznakowania na remontowanym odcinku drogi.
– Zarządca/wykonawca robót zrobił jakiś makaron spaghetti, zamiast prostej drogi, to takie są wyniki. Jeżdżąc codziennie tamtędy można się pogubić, a co dopiero w nocy. Ciągłe zmiany organizacji ruchu, jakieś chore objazdy, słabe oznakowanie i brak jakiekolwiek oświetlenia. Mamy przykry finał. W dzień jakkolwiek sytuację ratują gigantyczne korki, nocą można się nie połapać i efekt widzimy. Przykro – pisał pan Jacek.
– Brak prawidłowego oznaczenia, namalowane żółtą farbą oznaczenia na drodze nie są wystarczające. Chaos i zamieszanie, ponieważ z trzech pasów robi się jeden, zawrotka w stronę Łodzi szeroka na 5 aut, zjeżdża się nagle w jeden pas, wymuszając wjazd przed inne auta! Katastrofa. Brak tablic informacyjnych. Karygodne! - komentowała pani Sylwia.
– Tam nawet w ciągu dnia nie wiadomo jak jechać. Totalne zamieszanie – dodaje pani Kasia
– A czy odpowiedzialnością może zostać obarczony ten, kto stworzył tam organizację ruchu? - pyta pan Paweł.
Mimo powyższych opinii, których w sieci pojawiło się naprawdę sporo, komisja badająca we wtorek, 22 października miejsce wypadku, nie stwierdziła uchybień w kwestii oznakowania.
– Komisja nie stwierdziła, aby oznakowanie czy infrastruktura przyczyniły się do wystąpienia zdarzenia – czytamy na KPP w Pruszczu Gdańskim.
Postanowiono jednak, że konieczne jest wprowadzenie dodatkowego oznakowania, które ma podnieść poziom bezpieczeństwa w tym miejscu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.