Na początek szlagier
Sezon 2025/2026 Orlen Basket Ligi czas zacząć! Wraz z nim rozpocznie się także nowa strategia władz Polskiej Ligi Koszykówki w sześcioletnim cyklu (2025-2031). Zakłada ona m.in. wejście do TOP 5 lig w Europie, zostanie drugim sportem drużynowym w Polsce poprzez niemal podwojenie budżetu ligi czy zwiększenie liczby klubów grających w europejskich pucharach.Wszystko to brzmi z jednej strony dość skomplikowanie, z drugiej nie jest niczym odkrywczym - po prostu osoby zarządzające ligą chcą, aby nastała "moda na koszykówkę" w Polsce. Na chwilę obecną główne założenia rozwoju basketu w naszym kraju realizują zarówno Trefl Sopot, jak i Śląsk Wrocław.
Właściciele obu drużyn nie żałują pieniędzy na transfery - nowy sztab szkoleniowy WKS-u (Ainars Bagatskis, wspierany przez Radosława Soję) sprowadził wielu utalentowanych zawodników, bowiem umowy podpisali sprawdzeni na poziomie PLK Kadre Gray i Stefan Djordjević czy potencjalne nowe gwiazdy elity – Noah Kirkwood i Issuf Sanon.
Z kolei Trefl pozyskał m.in. latem Paula Scgruggsa (dla Amerykanina to powrót na "stare śmieci" po roku przerwy), Raymonda Cowelsa III i Szymona Zapałę, uczestnika Eurobasketu 2025 (w pewnym sensie dla 24-latka to także powrót do macierzystego klubu, bowiem występował w młodzieżowych zespołach ekipy z Trójmiasta), Kaspera Surrorga, Kennetha Goinsa czy Mindaugasa Kascinasa.
Wrocławianie mają już za sobą występ w europejskich pucharach - organizatorzy BKT EuroCupu zaprosili ich do udziału w rozgrywkach po dziewięciu latach przerwy (sezon 2015/2016 - ćwierćfinał). W pierwszej kolejce pokonali u siebie Neptun Kłajpeda 95:85.
- To bardzo dobry zespół. W meczu EuroCup skorzystali z siedmiu obcokrajowców, ale w spotkaniu ligowym to nie będzie możliwe, więc możemy się spodziewać trochę innej drużyny. Nie zmienia to faktu, że to drużyna fizyczna i utalentowana na każdej pozycji – mówi trener Jakub Pendrakowski.
Sopocianie nasz kraj będą reprezentować w FIBA Europe Cup. Niedawno poznali rywali w grupie I, a są nimi: estoński BC Kalev/Cramo oraz dwa kluby ze stolicy Azerbejdżanu, Baku: Neftchi IK oraz Absheron Lions. Przygodę na arenie międzynarodowej rozpoczną 15 października o godz. 19:15 w Hali 100-lecia z drugą z ww. ekip.
15.10., godz. 19:15 Neftchi IK (d)
22.10., godz. 17:00 Absheron Lions (w)
29.10., godz. 19:15 BC Kalev/Cramo (d)
05.11., godz. 16:00 Neftchi IK (w)
12.11., godz. 19:15 Absheron Lions (d)
19.11., BC Kalev/Crami (w)
Wracając do zmagań ligowych - obie drużyny mają coś do udowodnienia po poprzedniej kampanii. Ślązacy po raz pierwszy od czterech sezonów nie wywalczyli medalu i zakończyli rozgrywki na odległym 9.miejscu po dwóch porażkach w fazie play-in. Warto wspomnieć, że WKS to jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w historii koszykówki męskiej w Polsce - 41 wywalczone krążki, z czego aż 18 złotych.
Trefl co prawda pozostał na "pudle", zajmując 3.miejsce po wygranej w dwumeczu z Anwilem Włocławek (85:88, 82:73), ale niewiele brakowało im do awansu do wielkiego finału - w półfinale play-offów w decydującym starciu przegrali z PGE Startem Lublin 72:79, przegrywając całą rywalizację 2-3.
Ten sam zespół zatrzymał ich w decydującym starciu o Superpuchar Polski (77:82), ale w Treflu nikt nie rozdziera szat po porażce w mini-turnieju im. Adama Wójcika, tylko z niecierpliwością czekają na kolejne mecze.
- Bardzo liczymy na to, że kibice będą szóstym zawodnikiem, który pomoże nam odnieść zwycięstwo – zapowiada spotkanie Mikołaj Witliński.
Wyrachowany basketball Trefla
Początek spotkania dobrze ułożył się dla Trefla - w 4.minucie świetnym rzutem za "trzy" popisał się Goins, wykorzystując zasłonę Witlińskiego, dzięki czemu zaczęli zyskiwać przewagę (11:6). Ślązacy nieco zbliżyli się gospodarzy po akcji 2+1 Gray'a (14:11), ale na ripostę sopocian nie trzeba było czekać długo za sprawą Scruggsa, który popisał udanym przechwytem, zakończonym rzutami osobistymi Surrorga, a następnie sam obwodowy popisał się "trójką" (20:11). Na 60 sekund przed końcową syreną kolejny raz Scruggs popisał się skutecznością zza łuku. Bierna postawa defensywy Śląska nie umkmęła uwadze trenerowi i poprosił o time-out - w niewielkim stopniu wpłynął on na przebiej pierwszej kwarty, wygranej przez Trefl 26:18.Zespół w zielonych koszulkach po wznowieniu gry zaczął odrabiać za sprawą głównie Penavy (28:25). Chwilę później jednak Trefl wrzucił "piąty bieg", a WKS stracił skuteczność i w 14.minucie gospodarze mieli już 10 punktów przewagi (35:25). Choć gospodarze wciąż kontrolowali przebieg spotkania, goście przed zejściem na przerwę częściej zdobywali "oczka", głównie dzięki rzutom osobistym Kirkwooda (dwóm) oraz Penavy, który na kilka sekund przed zakończeniem pierwszej połowy został sfaulowany przez Witlińskiego zza linii 6.75 i wykorzystał wszystkie przysługujące mu próby. Po 20.minutach na tablicy świetniej widniał wynik 46:42.
W trzeciej kwarcie Trefl kontrolował przebieg partii, przede wszystkim dobrze sobie radzili z pierwszą linią obrony Śląska, czego efektem były lay-upy Surrorga czy skuteczne "wjazdy" pod koszem Schenka (59:49). W połączeniu z dobrą postawą także Cowellsa (jedna "trójka") i niezłą skutecznością przy rzutach osobistych koszykarzy gospodarzy przed decydującą partią prowadzili 74:65.
Lider Trefla znakomicie wszedł w ostatnią kwartę, zdobywając sześć kolejnych "oczek" dla swojej drużny (80:65). Potem inicjatywę przejęli goście dwoma "trójkami" autorstwa Kirkwooda oraz Kulikowskiego (80:71). Ślązacy deptali po piętach gospodarzom, ale nie zdołali przechylić losów spotkania na swoją korzyść. O zwycięstwie sopocian zaważyła końcówka, w której gościom zabrakło zimnej krwi (m.in. nieudana próba z daleka Graya czy strata na połowie gospodarzy Djurdevicia i wiele fauli osobistych). Dzieło zwieńczył Kascinas celnym rzutem zza łuku (93:81).
Komentarze (0)