Warszawsko-częstochowskie porachunki
Jeżeli reżyserzy wenezuelskich lub kolumbijskich telenowel szukają inspiracji do nakręcenia kolejnych odcinków, śmiało możemy poradzić "zbadanie" afery związanej z Markiem Papuszem. Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się być pomiędzy dwoma klubami - Legią Warszawa oraz Rakowem Częstochowa, ale odejście 51-latka może (ale nie musi) mieć znaczenie dla... Arki Gdynia.Po kolei - Legia Warszawa pod koniec października zwolniła Edwarda Iordansecu. Rumun nie sprostał oczekiwaniom włodarzy. Czarę goryczy przelała porażka w 1/16 finału PP z Pogonią Szczecin (1:2 po dogrywce) oraz seria meczów bez zwycięstw z PKO BP Ekstraklasie - porażki z Zagłębiem Lubin (1:3), Górnikiem Zabrze (1:3) i remis z Lechem Poznań (0:0).
Tymczasowo stery objął Inaki Astiz, ale również i jemu nie wiedzie się zbyt dobrze w roli pierwszego trenera (wcześniej był asystentem w sztabie Iordanescu). Zespół wciąż czeka na pierwsze trzy punkty od 28 września - przegrana na własnym terenie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza (1:2) i podział "oczek" z Lechią (2:2) i Widzewem (1:1).
Dariusz Mioduski i spółka zaczęli szukać nowego szkoleniowca. Wybór padł na Marka Papszuna, który z aprobatą przyjął propozycję stołecznego klubu. Na przeszkodzie stoją jednak - jak zwykle - kwestie finansowe.
W niedzielnym programie "Liga+Extra" dowiedzieliśmy się, że warszawiacy złożyli ofertę wykupu trenera Medalików, ale nie zadowoliła ona drużyny z Jasnej Góry, ponieważ została ona uznana za "skrajnie obrażającą". Nieoficjalnie mówi się, że Legia chciała pozyskać Papszuna za... darmo.
Warto wspomnieć o klauzuli w kontrakcie 51-latka - jeżeli po niego zgłosiłaby się reprezentacja Polski albo zagraniczny klub, klub nie ma prawa przeszkadzać mu w negocjacjach z nowym pracodawcą. W założeniu miała ona zabezpieczyć interesy szkoleniowca, gdyby dostał "poważną" i "rozwojową" ofertę pracy.
Tutaj doszło do nadinterpretacji faktów, bowiem ten warunek umowy nie dotyczy żadnego klubu Ekstraklasy, w tym także Legii. Wówczas oprócz zgody samego zainteresowanego, potrzebna również jest akceptacja Michała Świerczewskiego.
"Moda na Sukces: wersja polska"
Właściciel Rakowa chcą przetrzymać Papuszna na stanowisku trenera do końca rundy jesiennej i przy okazji zarobić na tym - według doniesień medialnych częstochowianie żądają kwoty rzędu 1-1,5 miliona euro.Rozmowy stanęły w martwym punkcie, a ostatnio częściej zabierają głos dwa "tenory" z Jasnej Góry, które nie mogą się rozstać w pokojowej atmosferze, tylko rodem właśnie z tandetnej opery mydlanej, wzajemnie obrzucają się błotem.
– Legia chce mnie jako trenera. Ja chcę być trenerem Legii.– No i to tyle, jeżeli chodzi o komentarz do tej sprawy. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, tak się stanie i nie będę musiał więcej tego komentować. Prośba do szeroko pojętej opinii publicznej, żeby nie wyrokować, nie wydawać ocen, nie mając pełnej wiedzy na temat tej sprawy - powiedział Papszun przed meczem z Rapidem Wiedeń w Lidze Konferencji
Szybko piłeczkę odbił Świerczewski.
- Chcieć to połowa sukcesu. Niewystarczająca - napisał na platformie X
PR-owo w tym sporze wygrywają włodarze Rakowa, a szeroko pojęta opinia publiczna mocno krytykuje Papuszna, zarzucając mu przede wszystkim brak lojalności wobec swojego pracodawcy.
Tomczyk planem A
Co może się wydarzyć w przyszłości? Obecnie 51-latek i tak nadal prowadzi Raków (choć pojawiają się koncepcje, żeby "karnie" zdegradować go do trenowania drużyny rezerw w ramach wolontariatu). Ba, nawet pod jego wodzą zespół pokonał u siebie (z technicznego punktu widzenia nie do końca, ponieważ grali w Sosnowcu) w 4.kolejce fazy ligowej UEFA Conference League Rapid Wiedeń 4:1.Było to jego dwusetne zwycięstwo w roli szkoleniowca Medalików, ale czy ostatnie? Czas pokaże. W razie czego, klub znalazł już następcę - Łukasza Tomczyka z Polonii Bytom. 37-latek jest doskonale znany włodarzom - swoje pierwsze trenerskie kroki stawiał w Akademii Rakowa Częstochowa.
Najpierw jednak obydwa kluby muszą dogadać ws. transferu szkoleniowca. Jak donosi "Weszło", w jego umowie z bytomską ekipą nie ma żadnej klauzuli, ale i tak Świerczewski będzie musiał przelać "odpowiednią kwotę" pieniędzy za tą transakcję.
Nie jest to jedyna bariera - aktualnie Tomczyk ma tylko licencję UEFA A. Dla niewtajemniczonych - pozwala ona na samodzielne prowadzenie drużyn, grających na co dzień w drugiej lidze i niżej z jednym wyjątkiem.
- Trener, który ma możliwość kontynuowania pracy w klubie, prowadząc tą samą drużynę na wyższym poziomie rozgrywkowym lub w wyższej kategorii wiekowej, może wystąpić o wydanie zgody warunkowej na kontynuację pracy, pod warunkiem, że: posiada licencję maksymalnie o jeden poziom niższą od wymaganej dla danej klasy rozgrywkowej; zobowiąże się na piśmie do zgłoszenia na najbliższy kurs trenerski UEFA na wymaganym dla danej klasy lub kategorii poziomie. - głosi Artykuł 47 Konwencji Trenerskiej PZPN
To tłumaczy, dlaczego 37-latek kontynuuje pracę w Polonii, mimo że - teoretycznie - nie ma do niej uprawień. Bytomianie w tym sezonie są beniaminkami zaplecza elity - awans uzyskali (pod wodzą właśnie Tomczyka), zajmując pierwsze miejsce w kampanii 2024/2025 w 2.Lidze.
Jeżeli już miałoby dojść do roszady na ławce trenerskiej, to właśnie zimą, kiedy potencjalnie stary-nowy pracownik mógłby rozpocząć kurs UEFA Pro, za pomocą którego w pełni legalnie pracowałby już w Ekstraklasie.
Powrót na stare śmieci? "Historia zamknięta"
Każdy profesjonalista musi mieć plan B, dlatego jeżeli coś się "wysypie" po drodze, Raków - według informacji TVP Sport - zagnie parol na... Dawida Szwargę, którego również Michał Świerczewski doskonale zna - samodzielnie trenował Raków w sezonie 2023/2024, a także dwukrotnie pełni rolę asystenta (2021-2023, 2024).
- Moja historia w Rakowie jest już zamknięta. Patrzę na te historie, które są nadal otwarte, a taką jest moja przygoda z Arką Gdynia. Mam nadzieje, że będę w stanie jeszcze wiele dobrego dla klubu zrobić - uciął wszelkie spekulacje zainteresowany
Niektórzy w mediach uważają niedzielne starcie "ucznia z mistrzem" i siłą rzeczy obaj panowie dużo o sobie wiedzą, natomiast trener ponownie podkreślił, że liczy się teraźniejszość.
- Mam wielki szacunek dla Papszuna za udaną współpracę. To był dla mnie wartościowy czas. Zdobyłem wiele doświadczenia, wiedzy, ale również trofeów. W kontekście najbliżej rywalizacji nie będzie miało to większego znaczenia. Zarówno my, jak i Raków przygotowujemy się do naszych przeciwników dość skrupulatnie (...) Najważniejsi będziemy my - to, z jaką energią wyjdziemy na boisko, jak my będziemy realizować zadania na boisku.
Czy afera wokół Marka Papszuna może pomóc Arce w zdobyciu trzech punktów w niedzielne popołudnie? Sądząc po ostatnim spotkaniu w UEFA Conference League zawodnicy potrafią odzielić napiętą atmosferę w gabinetach klubu od postawy na boisku.
- Myśle, że nie wpłynie (konfikt - przyp.red.) na przygotowanie Rakowa do tego meczu. Wystarczająco długo pracowałem z tym trenerem, żeby wiedzieć, że u niego etyka pracy jest na wysokim poziomie i żaden szum medialny tego nie zmieni.
Początek spotkania o godz. 14:45. Transmisja w Canal+Sport 3.
Komentarze (0)