Tęsknota za Ekstraklasą
W sobotnie popołudnie na trybunach Stadionu Miejskiego w Gdyni zagościło 12 997 widzów (całkowita pojemność obiektu wynosi 15 139 miejsc), czyli więcej niż na pierwszym spotkaniu po 5-letniej przerwie na ekstraklasowych boiskach (dwa tygodnie przeciwko Radomiakowi Radom (1:1) frekwencja była na poziomie 12 267 osób). Kilka godzin przed meczem sprzedano wszystkie wejściówki na "Górkę" (sektor kibicowski, odpowiednik gdańskiego Młynu), a zainteresowani mogli tylko nabyć bilety na strefę VIP.Klub widząc duże zainteresowanie meczem 4.kolejki PKO BP Ekstraklasy, przygotował liczne atrakcje dla kibiców - we współpracy z bukmacherem Superbet zorganizowano specjalne "miasteczko", w którym każdy, kto trafi piłką trzy razy do wyznaczonego kosza, otrzymał tysiąc złotych do wykorzystania w ramach freebetu (darmowy zakład, polegający na tym, że gracz otrzymuje wirtualne pieniądze od bukmachera i bez żadnego ryzyka może postawić je na grę).
Dwie udane próby pozwoliły wzbogacić się o 100 zł, a jeden celny rzut nagrodzony zostanie pamiątkową koszulką. Ponadto, w przerwie meczu 10 osób, które złapią wyrzucane w trybuny przed startem meczu piłeczki, w przerwie będą mogły wziąć udział w zabawie, polegającej na kopnięciu futbolówki z połowy boiska w poprzeczkę. Temu, któremu uda się ta szutka, zarobiła 10 tysięcy złotych.
Z racji tego, że było to spotkanie dwóch zespołów, położonych nad akwenami (Szczecin - Zalew Szczeciński, do której uchodzi rzeka Odra, będący częścią Morza Bałtyckiego, Gdynia - Zatoka Gdańska, znajdująca się w południowo-wschodniej części Morza Bałtyckiego), nie brakowało również "morskich" akcentów - odbył się m.in. pokaz pojazdów SAR (Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa) czy wokół stadionu można było ujrzeć dmuchany statek piracki.
Jak widać, gdynianie tęsknili za elitą i ochoczo chcą podziwiać swoich pupili na najwyższym poziomie rozgrywkowym, zwłaszcza że do Trójmiasta przyjechała Pogoń Szczecin, 4. drużyna poprzedniej kampanii na czele z kapitanem Portowców oraz 95-krotnym reprezentantem Polski Kamilem Grosickim i Efthymisem Koulourisem, królem strzelców sezonu 2024/2025.
Choć w przypadku tego drugiego jego występ stoł pod znakiem zapytania, ze względu na "kontuzję" pleców, której miał "doznać" tydzień temu przed rywalizacją z Termaliką Bruk-Bet (1:1). Tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego - napastnik chce wymusić na włodarzach zgodę na transfer do innego klubu. Interesuje się nim jeden z arabskich zespołów.
- 90 proc. pracy treningowej poświęciliśmy sobie, ale oczywiście to, czy Koulouris, który w 36 meczach strzelił 30 goli, zagra, czy nie będzie miało wpływu. Tak samo cała liga wie, jak groźny jest Grosicki w kontrze, ale rzadko komu udaje się przed tym obronić. Nie możemy łatwo oddawać piłki, nie możemy mieć dużej liczby strat, aby nie napędzać Pogoni. Ważne będzie to, co będziemy robić po stracie piłki, ale jeszcze ważniejsze, co będziemy robić z piłką - mówił przed meczem trener Arki Gdynia, Dawid Szwarga
O to, że potrafią grać w defensywie przekonali się tydzień temu Legia Warszawa, która po tzw. "meczu walki" bezbramkowo zremisowali z żółto-niebieskimi. Taki wynik również teraz braliby w ciemno Arkowcy. W porównaniu do poprzedniego spotkania w składzie żółto-niebieskich doszło do jednej zmiany w linii ataku - za Joao Olivierę szansę gry od pierwszej minuty dostał Marcel Predenkiewicz.
Pierwszy gol Arki w tym sezonie z akcji
Mecz rozpoczął się w spokojnym tempie - z obu stron brakowało pomysłu na "rozbrojenie" szyków defensywnych, gra przeważnie toczyła się w środkowej strefie boiska. Dopiero w 28.minucie oglądaliśmy pierwszy celny strzał - Predenkiewicz "złamał" akcję do środka i posłał piłkę w środek bramki strzeżonej przez Kamińskiego. Również refleksem popisał się Damian Węglarz chwilę później, strącając futbolówkę na rzut rożny po próbie Borgesa, który wcześniej minął dwóch graczy Arki - Kerka i Marcjanika.W 36.minucie Portowcy otworzyli wynik rywalizacji - taktycznie rozegranie rzutu rożnego zakończyło wrzutką Grosickiego na "długi" słupek w stronę niepilnowanego Loncara. Obrońca strzałem "główką" z okolic pola bramkowego zamknął tą akcję.
Gdynianie popełnili dwa błędy - najpierw Predenkiewicz pozwolił "Grosikowi" dośrodkować futbolówkę, ponieważ skrzydłowy... jeszcze dyskutował z sędzią dyskusyjną sytuację, która miała miejsca kilkadziesiąt minut wcześniej, kiedy - zdaniem żołto-niebieskich - faulowany w "16" Pogoni był Kocyła, a potem Abramowiczowi wyskoczył zza pleców jak Filip z Konopi zdobywca bramki.
Arkowcy się nie poddali i przed przerwą doprowadzili do wyrównania. Pieczołowicie tworzona akcja na lewej stronie boiska dotarła do Diego Percana. Potem Hiszpan, ustawiony w polu karnym, z "pierwszej piłki" odegrał do Sebastiana Kerka. Pomocnik nie wahał się, oddając uderzenie, które odbiło się jeszcze od klatki piersiowej Huji i kompletnie zaskoczyło Kamińskiego.
Strzał życia Jakubczyka
W drugiej połowie więcej inicjatywy miała Pogoń, ale dopiero w końcowych fragementach spotkania. W 70.minucie Grosicki nie wykorzystał dogrania ze skrzydła Koutrisa. Skrzydłowy zbyt długo zwlekał ze strzałem, a kiedy już go oddał, futbolówka po rykoszecie minęła słupek.360 sekund później Szymon Marciniak po konsultacji z wozem VAR podyktował "11" dla gości, bowiem Julian Celestine zagrał ręką podczas uderzenia Pozo w "16". Co Francuz zepsuł, to naprawił Węglarz. Bramkarz żółto-niebieskich obronił rzut karny wykonywany przez Kolourisa, świetnie wyczuwając intencję Greka.
Wydawało się, że prędzej zobaczymy kolejną bramkę dla Portowców, a tymczasem niespodziewanie w 80.minucie gdynianie wyszli na prowadzenie. Zaczęło się od wyrzutu z autu Abramowicza, które wybił Koutris, tyle że wprost pod nogi nieobstawionego Kamila Jakubczyka. 21-latek momentalnie oddał strzał wewnętrzną częścią buta i posłał futbolówkę w samo "okienko" bramki Kamińskiego.
Kapitalny gol wprawił w ekstazę kibiców, a przy okazji pomocnik również "poddymił" na boisku, bowiem po strzelonej bramce rzucił kilka prowokacyjnych gestów w stronę ławki Pogoni. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że Jakubczyk jest... wychowankiem drużyny ze Szczecina. Oczywiście, na murawie doszło do szarpaniny, a najaktywniesi podczas tej "potyczki" otrzymali żółte kartki (Jakubczyk, Celestine, Wahlquist).
Tym samym trzy punkty zostały w Gdyni.
Komentarze (0)