Młody wilk wraca na "karuzelę" i ma wyciągnąć Piast z dołka
Piast Gliwice kontynuuje rywalizację z trójmiejskimi klubami. Tydzień temu w ostatniej minucie spotkania z Lechią Gdańsk stracili wydawałoby się pewny remis, kiedy to Tomas Bobcek z zimną krwią wykorzystał kontrę po nieudanym wznowieniu gry z rzutu rożnego przez Michała Chrapka (byłego gracza biało-zielonych).
- Dobrze rozpoczęliśmy drugą połowę, udało nam się zdobyć bramkę i mieliśmy jeszcze kilka szans. Niestety mecz układał się na remis. Staraliśmy się zmienić kierunek tego spotkania zmianami. Niestety nie udało się to. Biorę za to sto procent odpowiedzialności, że te zmiany nie przyniosły oczekiwanych zmian, których potrzebowaliśmy w drugiej połowie. - tłumaczył się Max Molder
Kolejny nieudany mecz, tym bardziej że z ówczesną "czerwoną latarnią" ligi zakończył przygodę Szweda z Piastunkami, która trwała dość krótko - posadę pierwszego trenera objął 1 lipca 2025 roku. Pod jego wodzą drużyna rozegrała dziesięć spotkań w rozgrywkach PKO Bank Polski Ekstraklasy oraz jeden mecz w STS Pucharze Polski. Bilans? Nie najlepszy - 2 zwycięstwa (1 z rezerwami Korony Kielce w krajowym pucharze), 4 remisy oraz 4 porażki.
- Biorąc pod uwagę sytuację, czuję się dobrze. Odpowiedź, jaką otrzymałem od zawodników i dyrektora sportowego po tej decyzji, była... Uff, to niewytłumaczalne. To niesamowicie satysfakcjonujące, biorąc pod uwagę wszystkie teksty i wszystkie słowa, które otrzymałem od osób, z którymi współpracowałem przez te miesiące. Przytłaczające i niesamowicie energetyzujące na przyszłość. Z tego powodu jestem niesamowicie dumny - mówił szwedzkim mediom
Klub szybko znalazł następcę. Będzie nim Daniel Myśliwiec, który na dobre już dołączył do "trenerskiej karuzeli". Pierwszy raz samodzielnie prowadził jakąkolwiek drużynę w 2019 roku (Lechię Tomaszów Mazowiecki). Potem zaliczył krótki epizod w... Arce Gdynia w roli asystenta.
W pandemicznym okresie trenował Wólczankę Tomaszów Mazowieckim (2020). Dużym krokiem w jego karierze szkoleniowej był angaż w Stali Rzeszów (2020-2023) - z zespołem uzyskał awans z drugiej do pierwszej ligi. Choć nie udało się z ekipą z Podkarpacia awansować do Ekstraklasy, to udało mu się zebrać doświadczenie z pracy na najwyższym poziomie rozgrywkowym, bowiem przez ostatnie dwa lata (2023-2025) pełnił funkcję szkoleniowca Widzewa Łódź.
- Pracując w tym tygodniu, domyślaliśmy się, że może dojść do zmiany trenera, bo nie była to tajemnica, że Piast szukał nowego szkoleniowca(…) Trener Myśliwiec ma bardzo sprecyzowane swoje zasady gry, które prezentował i w Stali, i w Widzewie, ale w dwa dni na pewno nie będzie w stanie wszystkiego zmienić.- skomentował tą sytuację Dawid Szwarga
Kibice: zwolnić, zarząd: zostawić Szwargę
Zarówno 36-, jaki 35-latek mają łatkę młodych, perspektywicznych trenerów, choć ostatnie dni nie są najlepsze dla Szwargi, bowiem nadal jest pod dużym ostrzałem kibiców, a "szambo" wybiło po przegranym spotkaniu z Jagiellonią Białystok 0:4.Nie tylko chodzi o samą jakość gry żółto-niebieskich, zwłaszcza poza Gdynią (tylko jeden punkt uzyskany w delegacji), a o komunikację na konferencjach prasowych. Zdaniem wielu sympatyków używa zbyt "korporacyjnego" języka i na siłę szuka pozytywów, tam gdzie ich nie ma.
. Natomiast ja komentuję to, co widzę. Praca trenera nie polega na tym, że powie: panowie, mało strzelamy, musimy zacząć strzelać(…) Oczywiście rozbieramy mecz na czynniki pierwsze, ale żadna moja narracja nie będzie trafna, nie zostanie odebrana pozytywnie, nawet jeżeli będzie prawdziwa i będę mówił o faktach, kiedy nie będziemy osiągać wyników, a jeżeli będziemy jeszcze przegrywać czterema bramkami, to wręcz narażamy się na śmieszność, mówiąc o tym, że pierwsza połowa była bardzo dobra, ale paradoksalnie tak to w Białymstoku wyglądało. Zawsze staram się mówić tak jak jest, szczerze, nie pod publikę. - tłumaczył się na przedmeczowej konferencji
Twierdza Gdynia może pomóc w niespaleniu kolejnych mostów
I taka jest w sumie prawda - dobre wyniki zawsze są remedium na różne "spiny" między danymi interesariuszami, a okazja udobruchania fanów jest bardzo dobra, bowiem nie dość, że Piast daleko jest idealnej formy, to na dodatek Arkowcy grają u siebie.Przypomnijmy, że gdynianie jeszcze nie przegrali w tym sezonie meczu u siebie i - o dziwo - potrafią utrzymywać na własnym terenie większą dyscyplinę taktyczną, bowiem stracili tylko trzy gole na stadionie przy ul. Olimpijskiej.
ARKA U SIEBIE W SEZONIE 2025/2026
Radomiak Radom (25.07.2025) - 1:1
Pogoń Szczecin (09.08.2025) - 2:1
Wisła Płock (29.08.2025) - 1:0
Korona Kielce (20.09.2025) - 0:0
Cracovia (04.10.2025) - 2:1
BILANS: 5 meczów, 3 zwycięstwa, 2 remisy, bramki 6:3
- Musimy redukować błędy indywidualne, ale nie kosztem odwagi, aktywności, gry w piłkę, chęci gry od tyłu. To są rzeczy, które uważam, że w Białymstoku były na 4- lub 3+ i to musimy kontynuować. Trzeba mieć w sobie pewność i odwagę, że to jest kierunek, w którym powinniśmy podążyć. Czy strzelamy, czy tracimy bramkę, musimy być konsekwentni i dalej robić to samo. Wiele rzeczy nie można zaplanować, ale nasza reakcja musi być dobra, bo to zależy tylko od nas
Konsekwencja zamiast panicznych ruchów
Trener Dawid Szwarga postanowił nie dokonywać zmian personalnych oraz taktycznych w składzie, chcąc "udoskonalać rzeczy, które wychodziły w poprzednim meczu", mimo że tydzień temu Arka przegrała z Jagiellonią 0:4.Standardowo w bramce stał Węglarz, linię obrony tworzyła trójka Zator, Hermoso oraz Marcjanik, pomocy- Navarro (wahadłowy), Nguimba, Jakubczyk oraz Kocyła (drugi wahadłowy). Wyjściową "11" uzupełnili ustawieni najbliżej pola karnego przeciwników od lewej Rusyn, Espiau oraz Kerk.
Ponownie poza kadrą meczową znalazł się Patryk Szysz. Nowy nabytek żółto-niebieskich wciąż ma problemy zdrowotne.
Arkowcy niepotrzebnie podali tlen Piastowi
Sobotnie popołudnie znakomicie rozpoczęło się dla gospodarzy. Bezpańskie podanie w środku pola nie zdołał opanować Czerwiński i futbolówkę przejął Marc Navarro przy okazji wymykając się spod opieki obrońcy. Następnie Hiszpan prostopadle zagrał w stronę Dawida Kocyły. Pomocnik zachował zimną krew w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem i pewnym strzałem w dolny róg otworzył wynik rywalizacji już w 1.minucie.Arkowcy nie poprzestawali w atakach i w 11.minucie prowadzili już 2:0. Kombinacyjnie rozegrany rzut rożny zakończył się ni to strzałem, ni to podaniem Kamila Jakubczyka, który wylądował w siatce. Sędziowie długo zastanawaili się, czy bramkę ostatecznie uznać, ponieważ duży wpływ na zdobytego gola miał Edu Espiau.
Snajper próbował czubkiem buta dotknąć dogranie partnera z linii pomocy i choć to mu się nie udało, nieco zmylił swoją postawą Placha, ale mógł jednocześnie przekroczyć linię spalonego (absorbowanie uwagi bramkarza). Na szczęście dla żółto-niebieskich wszystko odbyło się w pełni legalnie i po krótkim oczekiwaniu (teoretycznie bramka padła w 8.minucie) licznie zgromadzona publika przy ul. Olimpijskiej mogła krzyknąć "Jest!".
Po pół godzinie gry, posiadanie piłki było na korzyść... Piasta Gliwice (69-31%), ale - podobnie jak w przypadku meczu z Lechią Gdańsk - kompletnie nie pomagało to gliwiczanom w uzyskiwaniu przewagi na boisku. Arkowcy po dość intensywnym początku potem nieco spuścili z tonu w działaniach ofensywnych, skupiając się przede wszystkim na utrzymaniu korzystnego rezultatu przed przerwą.
Teoretycznie im to się udało, ale żółto-niebiescy dostali bramkę "do szatni". Zaczęło się od niefrasobliwego zagrania Nguaimby - Francuz zablokował uderzenie Sanki ręką w polu karnym i arbiter bez wahania wskazał na 11.metr. Na nic nie zdały się protesty piłkarzy Arki, którzy chcieli nakłonić Kuźmę do zmiany decyzji, bowiem - ich zdaniem - kolega z zespołu odbił futbolówkę barkiem, a nie ramieniem. Rzut karny na gola zamienił Jirka.
Kamień z serca spadł Szwardze
W drugiej połowie Piast zaczął naciskać na gdynian. W 49.minucie po wrzucie piłki z autu Dziczka, Jirka pokusił się o woleja i bardzo bliski był zdobycia dubletu - futbolówka odbiła się od poprzeczki.Kilkanaście minut później czujność Węglarza sprawdził Tomasiewicz. Znowu akcja rozpoczęła się od wznowienia gry z linii bocznej boiska od Dziczka. Po małej szamotaninie pod bramką Arki, Twumasi wycofał futbolówkę do pomocnika Piastunek, która leciała prosto w "okienko", ale bramkarz żółto-niebieskich końcówkami palców wyekspediował zagrożenie na rzut rożny.
Aby myśleć o zwycięstwie w 12.kolejce, Arkowcy mieli dwa wyjścia - albo "zamknąć" mecz kolejną bramką, albo zacieśnić szyki defensywne do ostatniego gwizdka sędziego. Wybrali tą drugą opcję, choć nie było to wcale łatwo. W 89.minucie po "główce" Dziczka z dośrodkowania z rzutu rożnego drugi raz obramowanie bramki uratowało gdynian. Na wszelki wypadek uderzenie zamotryzował jeszcze ustawiony na linii bramkowej Navarro.
4 zwycięstwa, 2 remisy, 0 porażek - tak wygląda bilans spotkań na własnym terenie Arki Gdynia.
Arka Gdynia - Piast Gliwice 2:1 (2:1)
Bramki: Kocyła (1'), Jakubczyk (8') - Jirka (45+')
Komentarze (0)