reklama

Lechia strąciła nisko postawioną poprzeczkę przez GKS

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Lechia strąciła nisko postawioną poprzeczkę przez GKS - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
12
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
SportW meczu 8.kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk pokonała u siebie GKS Katowice 2:0 po golach Dawida Kurminowskiego oraz Camilo Meny. Biało-zieloni w końcu mają dodatni dorobek punktowy (3 "oczka"), ale wciąż są na dnie tabeli elity.
reklama

Debiuty i zaskoczenia

To, że John Carver posadzi na ławce rezerwowych zawodników, którzy występowali w meczach reprezentacyjnych (Alvis Jaunzems, Mohamed Awad Alla), można było w sumie przewiedzieć, zwłaszcza że Anglik na przedmeczowej konferencji sugerował danie im czasu na powrót do pełni sprawności fizycznej po kilkudniowych wojażach.

Natomiast konia rzędem temu, kto postawiłby na to, że w kadrze meczowej zabraknie Tomasa Bobcka. Słowak doznał kontuzji po powrocie do Polski, ale - jak donoszą niektóre źródła - przerwa napastnika od gry w piłkę ma być tylko chwilowa. W jego miejsce wszedł Dawid Kurminowski. 

Zobaczyliśmy także dzisiaj kilka nowych twarzy, bowiem od pierwszej minuty zagrały dwa nowe nabytki biało-zielonych: Bartłomiej Kłudka oraz Matej Rodin (a w drugiej połowie wszedł Aleksandar Cirkovic). Warto wspomnieć, że Chorwat od blisko dwóch miesięcy nie miał styczności z zawodowym futbolem (był bowiem na bezrobociu po odejściu z Rakowa), ale na treningach spisywał się na tyle dobrze na tle innych stoperów, że trener postanowił dać mu szansę gry. 

reklama

W porównaniu do poprzedniego spotkania jeszcze zabrakło Kacpra Sezonienki na lewej stronie pomocy kosztem Tomasza Neugebauera, ale nie była to zmiana 1:1, bowiem 23-latek znalazł się w linii ataku, a na skrzydło przeniósł się Bogdan Viunnyk. 

Szczęśliwy gol 

Piątek, ładna pogoda, godz. 18. Warunki raczej nie zachęcały do grania na wysokich obrotach, stąd też pierwsze minuty były nudne, więc jeśli ktoś chciał nieco się zdrzemnąć po trudach tygodniowej pracy, Polsat Plus Arena była najlepszą sypialnią w Gdańsku. 

Nieco więcej na boisku zaczęło się dziać od 19.minuty. Zaczęło się od długiego podania od własnej połowy Neugebauera w stronę Dawida Kurminowskiego. Podanie próbował przeciąć Kudła głową, tyle że zrobił to tak nieudolnie, że wręcz wystawił futbolówkę na pustą bramkę Kurminowskiemu, który bez problemu także "główką" otworzył wynik rywalizacji.

reklama

Lechia kontrolowała przebieg spotkania, ale rzadko stwarzała sobie sytuacje bramkowe. W zasadzie poza strzelonym golem, tylko raz biało-zielonych spróbowali zaskoczyć Kudłę, a konkretnie w 25.minucie. Ponownie akcję "napędził" Neugebauer, który znakomicie wypatrzył podaniem Camilo Menę. Gdyby Kolumbijczyk lepiej przyjął sobie futbolówkę i tym samym ustawił się do strzału może gospodarze podwyższyliby prowadzenie, a tak jego uderzenie znalazło się w zasięgu bramkarza gości. 

Do przerwy zatem biało-zieloni skromnie prowadzili 1:0. Katowiczanie nie zawiesili wysoko poprzeczki rywalom w pierwszej połowie, o czym świadczyły statystyki, bowiem oddali tylko jeden strzał (z dalszej odległości Wasielewskiego) oraz rzadziej utrzymywali się przy piłce (52-48% na korzyść Lechii).

reklama

Goręcej na trybunach niż na boisku

W drugiej połowie jedyne fajerwerki, które obejrzeliśmy, to te tylko w sektorach kibicowskich, bowiem w okolicach 70. minuty fani Lechii odpalili race przez co na kilkanaście minut sędzia musiał przerwać grę ze względu na ogromne zadymienie na płycie boiska (to już taka "tradycja" podczas spotkań z udziałem biało-zielonych). Co ciekawe, od miejscowych nie chcieli być gorsi przyjezdni i oni również zwiększyli stężenie siarki na stadionie.

Sędzia oczywiście nie zapomniał o tym incydencie (zapewne w niedalekiej przyszłości władze Lechii będą przy okazji "na dywaniku" u organizatora rozgrywek) i musiał oddać zabrany czas gry, doliczając aż 16 minut. Logika wskazywałaby, że GKS powinien odważniej zaatakować bramkę gdańszczan w celu zdobycia choćby jednego "oczka", ale goście naprawdę fatalnie prezentowali w piątkowy wieczór, nie potrafiąc w ogóle zagrozić biało-zielonym. 

reklama

Bierność gości wykorzystali gospodarze. Kropkę nad "i" postawił Camilo Mena w... 107.minucie. Kolumbijczyk przejął bezpańską piłkę na połowie GKS-u i rozpoczął rajd w pole karne (mijając przy okazji Kowalczyka) zakończony pewnym strzałem w prawy górny róg. 

Lechia Gdańsk - GKS Katowice 2:0 (1:0)

Bramki: Kurminowski (19'), Mena (90+')

Żółte kartki: Jędrych (60'), Mena (90+'), Kapić (90+')

Lechia Gdańsk

Paulsen - Kłudka (86' Jaunzems), Diachuk, Rodin, Vojtko - Mena, Kapić, Zhelizko, Viunnyk (90+' Głogowski)- Neugebauer (64' Cirkovic), Kurminowski (86' Sezonienko)

GKS Katowice

Kudła - Czerwiński, Jędrych, Rogala (90+' Klemenz) - Wędrychowski (57' Błąd), Wasielewski (90+' Marković), Bosch (57' Kowalczyk), Milewski - Nowak, Galan, Zrelak (57' Szkurin)

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo