reklama

Gorzkie zakończenie trudnego sezonu dla Lechii

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Gorzkie zakończenie trudnego sezonu dla Lechii - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
6
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
SportW meczu 34.kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk przegrała na własnym terenie z GKS-em Katowice 2:3 (1:1), mimo że od 65.minuty prowadziła 2:1 po golach Kacpra Sezonienki oraz Maksyma Khlana. Porażka nie zmieniła pozycji biało-zielonych w tabeli - sezon zakończyli oni na 14.miejscu, ponieważ w równolegle rozgrywanym spotkaniu Zagłębie Lubin przegrało z Cracovią 1:2.
reklama

Jedna zmiana w składzie

Trener John Carver postanowił zbytnio nie rotować w wyjściowej "11" i dokonał tylko jednej zmiany względem poprzedniego spotkania - duet stoperów tym razem stworzyli Loup-Diwan Gueho oraz Elias Olsson. W kadrze meczowej zabrakło kontuzjowanego Tomasz Neugebauera oraz Louisa D'Arrigo, który wrócił do swojej ojczyzny. Według najnowszych doniesień Australijczyk zakończył już przygodę z biało-zielonymi.

Carver uwolnił potwora

Spotkanie rozpoczęło się w dość spokojnym tempie, wskaże oba zespoły o nic już nie walczyły. Niemniej, pierwszą połowę lepiej rozpoczęli goście - najpierw 6.minucie Repka był bliski pokonania Weiraucha po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a potem w 10.minucie Szymczak otworzył wynik rywalizacji - napastnik wykorzystał podanie ze skrzydła od Galana strzałem "z pierwszej piłki". Futbolówka jeszcze przy okazji otartła się o plecy rozpaczliwie interweniującego Eliasa Olssona. 

reklama

Lechiści próbowali odpowiedzieć - w 16.minucie "główka" Loup-Diwana Gueho wylądowała na słupku po wrzutce Miłosza Kałahura z narożnika boiska. Do wyrównania gospodarze doprowadzili kilkaset sekund później - Camilo Mena zagrał do nieobstawionego w "16" Kacpra Sezonienki. Młody snajper spokojnie przyjął sobie piłkę, założył "siatkę" obrońcy GKS-u i wewnętrzną częścią stopy umieścił futbolówkę pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Kudłę. Dla 22-latka był to trzeci gol w trzecim meczu.

Katowiczanie jak już stawarzali sobie sytuacje, to naprawdę stanowiły one zagrożenie pod polem karnym biało-zielonych, co zresztą pokazywały statystyki (9 strzałów, z czego 5 celnych) -  w 33.minucie Czerwiński dość nieczystym strzałem (trafił w piłkę raczej piszczelem, niż stopą) "zatrudnił" Weiruacha, ale bramkarz nie dał się zwieść i zanotował bardzo dobrą interwencją na tzw. "notę".

reklama

Końcówka pierwszej części stała pod znakiem "popisów" pirotechnicznych na stadionie - kibice nie dość, że odpalili race, to na dodatek postanowili "urozmaicić" spotkanie głośnymi fajewerkami i sędzia w 40.minucie na moment przerwał grę. Po niej nic nie wydarzyło się ciekawego na boisku, zatem drużyny schodziłi do szatni przy stanie 1:1.

Smutne zakończenie sezonu

Druga połowa mogła rozpocząć się znakomicie dla Lechii - już od razu po ponownym wejściu na murawę Sezonienko nie trafił z bliskiej odległości po dograniu z bocznej strefy boiska od Meny. Potem sam Kolumbijczyk chciał wykończyć indywidualnie akcję, ale piłka ugrzęzła tylko na bocznej siatce. Gdańszczanie kontynuowali swoje ofensywne popisy, a chrapkę na "dublet" miał znowu "Sezon", tyle że zabrakło mu precyzji przy dobitce po zablokowanym strzale Bogdana Viunnyka w 56.minucie.

reklama

W życiu trzeba mieć czasami trochę szczęścia. Przekonał się o tym Maksym Khlan w 65.minucie - Viunnyk "rozciagnął" akcję do ukraińskiego skrzydłowego. Ten zdecydował się oddać strzał. Nie był on ani groźny, ani mocny i praktycznie leciał wprost w Kudłę, ale bramkarzowi futbolówka prześlizgnęła się przez ręce i tak Lechia wyszła na prowadzenie.

Szkoda, że potem tego "farta" zaczęło brakować dla gospodarzy - w 74.minucie Anton Tsarenko mógł zdobyć trzeciego gola dla biało-zielonych, ale minimalnie się pomylił po tym, jak dotarł po bezpańskiej piłki po nieudanym wybiciu obrońcy GKS-u pod własną bramką.

Zamiast 3:1, minutę później było już 2:2 - zaczęło się od dośrodkowania, którego nie udało się opanować dwóm zawodnikom i ostatecznie dotarła ona do Repki. Obrońca strzałem "po koźle" z okolic pola bramkowego nie dał żadnych szans Weirauchowi. Postawą swoich podopiecznych nie był zachwycony John Carver. Anglik dość ekspersyjnie - jak na siebie - zareagował na straconą bramkę przez biało-zielonych.

reklama

Końcowe momenty meczu należały do GKS-u - jeszcze w 84.minucie bramkarz gospodarzy "wypluł" na rzut rożny strzał po indywidualnej akcji Kowalczyka. Chwilę później jednak skapitulował przy tym stałym fragmencie gry - Jędrych przedłużył "wrzutkę" w stronę Czerwińskiego, ale nie on wpakował piłkę do siatki, tylko Kałahur, który próbując wyekspediować zagrożenie, nieszczęśliwie skierował ją do własnej bramki. Na dodatek obrońca nieco ucierpiał przy tej interwencji.

I tak trzy punkty poleciały na południe Polski.

Lechia Gdańsk - GKS Katowice 2:3 (1:1)

Bramki: Filip Szymczak (10'), Kacper Sezonienko (24'), Maksym Khlan (65'), Oskar Repka (75'), Miłosz Kałahur (85' - sam)

Żółte kartki: Głogowski (67'), Mena (77'), Kałahur (90+')

Lechia Gdańsk:

Weirauch - Piła, Olsson, Gueho, Kałahur - Mena, Kapić, Zhelizko, Khlan (65' Wójtowicz) - Viunnyk (73' Tsarenko), Sezonienko (65' Głogowski)

GKS Katowice:

Kudła - Klemenz (72' Marzec), Jędrych, Kuusk - Galan (65' Rogala), Błąd (72' Drachal), Repka (90' Milewski), Czerwiński - Kowalczyk, Nowak - Szymczak (65' Mak)

 

 

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo