Bez niespodzianek w składzie
Wyjściowa "6" nie zmieniła się względem poprzedniego spotkania - za rozegranie odpowiedzialny był Lukas Kampa, parę środkowych tworzyli Paweł Pietraszko oraz Moustapha M'Baye, przyjmujących z kolei Piotr Orczyk i Gijs Jorna, który wydaje się na dobre "wygryzł" ze składu Jakuba Czerwińskiego, a w linii ataku wystąpił Aleksiej Nasewicz. W rolę libero wcielił się Voitto Koykka.
Zły początek nie równa się zły koniec
Resovia rozpoczęła mecz od kapitalnej postawy w polu serwisowym Stephana Boyer'a, który zanotował aż cztery asy, z czego trzy z rzędu (5:0). Pierwszy punkt Trefl zdobył blokując na siatce Bednorza (5:1), ale systematycznie odrabiali straty i w połowie seta mieli już tylko jedno "oczko" straty dzięki m.in. blokom Aleksieja Nasewicza oraz Pawła Pietraszko (14:13).
Po chwilowej przewadze gospodarzy (16:13), goście doprowdzili do wyrównania po nieudanej zagrywce Klementa Cebulja, a także asowi Nasewicza (17:17). W trakcie tworzenia akcji na 19:19 kontuzji doznał Lukas Kampa i musiał go zastąpić Kamil Droszyński. Gdańskie Lwy kontynuowały dobrą grę i pod koniec seta objęli prowadzenie po błędzie Bednorza (19:20), a po chwili powiększyli ją dzięki zagrywce Moustaphy M'Baye (19:21), której już nie oddali, kończąc tą partię atakiem z 6.strefy Piotra Orczyka (22:25).
Bez cudów
Po wyrównanym początku drugiego seta, Resovia odskoczyła na trzy punkty (5:2). Potem lepszy fragment zanotował Trefl i zbliżył się do rywali na jedno "oczko" po dwóch atakach Nasewicza (6:5), ale tylko na chwilę, ponieważ serię zanotowała drużyna gospodarzy (10:6). Po time-oucie na życzenie Mariusza Sordyla rzeszowianie wyszli na pięciopunktowe prowadzenie (12:7), dzięki dużej aktywności Cebulja (atak i blok), a po asie serwisowym Karola Kłosa powiększyli przewagę (18:12). Gdańskie Lwy próbowały nawiązać walkę (m.in. udany atak rozgrywającego Droszyńskiego z pierwszej linii przy stanie 19:14), jednak nie udało im się odrobić strat, przegrywjąc partię 19:25.
Pogubiony Trefl
W trzeciej partii rzeszowianie szybko zaczęli dyktować warunki gościom przede wszystkim wygrywając dłuższe wymiany (6:2), choć chwilę później dali się lekko uśpić, przez co Trefl zbliżył się do rywali (9:8). Zabrało jednak lepszej skuteczności w ataku gdańszczanom, zwłaszcza przy kontrach, stąd nie udało się drużynie przejąć inicjatywy - w połowie seta przegywali już trzema punktami (16:13), a potem na siatce imponował dyspozycją George Ropret, notując dwa bloki z rzędu (19:13). Posypała się kompletnie gra gości, stąd potrzebne były zmiany - za Gijsa Jornę wszedł Jakub Czerwiński. Wprowadzenie nowego przyjmującego nie zmieniło oblicza seta, wygranego przez rzeszowian 25:17.
Walka do końca
Od mocnego uderzenia czwartego seta zaczął Trefl Gdańsk za sprawa bloku M'Baye oraz trzech punktowych zagrywkach Nasewicza (0:4). Prowadzenie podwyższył potem Orczyk skutecznymi atakami (1:7). Resovia po nieudanym początku zaczęła się budzić - najpierw z linii 9.metra świetnie spisywał się Cebulj (dwa asy) (4:7), a potem za sprawą serii bloków mieli tylko jeden punkt straty (9:10), który odrobili po podwójnym odbiciu Orczyka (11:11). Po błędzie ustawienia Trefla podczas zagrywki Ropreta, Resovia wyszła na prowadzenie (13:12).W połowie seta gra toczyła się "punkt za punkt" (16:16). Obie ekipy miały problemy z trafieniem piłki w boisko po zagrywkach, natomiast Resovia z wykańczaniem ataków, stąd po błędach Kłosa i Cebulja, Trefl w końcówce seta wyszedł na prowadzenie (19:21), którego nie wypuścili, a jeszcze podwyższyli za sprawą bloków M'Baye i ataku Orczyka (21:25), stąd do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break.
Lwy walczyły, ale poległy
Początek piątej partii stał pod znakiem trzech zagrywek - jednej udanej i dwóch, które zakończyły się uderzeniem w siatkę (2:1). W trakcie zmiany stron rzeszowianie wygrywali 8:5. Po niej gospodarze musieli sobie radzić bez Bartosza Bednorza - przyjmujący doznał skurczu mięśnia i w jego miejsce wszedł Adrian Staszewski, co zbiło nieco drużynę z rytmu, a Trefl dzielnie walczył w defensywie, dzięki czemu wyszli na prowadzenie (bloki Czerwińskiego oraz M'Baye) (8:9).Dużo szczęścia mieli gdańszczanie przy blok-oucie Staszewskiego, ponieważ wcześniej w trakcie trwania akcji siatki dotknął Kłos (10:11), ale po chwili fortuna uśmiechnęła się po stronie rzeszowian - piłka prześlizgnęła się po siatce na stronę Trefla przy zagrywce Boyera (12:11). Sam Francuz potem nie wytrzymał presji i przestrzelił z pola serwisowego, a następnie blokiem popisał się Bartłomiej Mordyl (12:13). Gdańszczanie mieli piłkę meczową (13:14), ale nie wykorzystali jej za pierwszym razem, zatem drużyny grały "na przewagi". W tej wojnie nerwów lepsi byli rzeszowianie, którzy obronili się dopiero za szóstym meczbolem - spotkanie zamknął Karol Kłos, blokując Nasewicza (21:19).
Resovia Rzeszów - Trefl Gdańsk 3:2 (22:25, 25:19, 25:17, 21:25, 21:19)
Resovia:Ropret 2, Cebulj 21, Woch 12, Boyer 30, Bednorz 14, Kłos 12, Potera (libero) oraz Bucki, Staszewski
Trefl:
Kampa 1, Orczyk 16, Pietraszko 4, Nasevich 20, Jorna 2, M'Baye 15, Koykka (libero) oraz Droszyński 1, Mordyl 3, Czerwiński 3
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.