Spotkanie przyjaciół
Co łączy oba zespoły? Fakt, że w pucharowych spotkaniach do rozstrzygnięcia losów rywalizacji na swoją korzyść potrzebowali dogrywki - w spotkaniu Zagłębia Lubin z Radomiakiem Radom (2:0) dubletem popisał się Michał Reguła, zaś w meczu Arki Gdynia z Motorem Lublin (1:0) bohaterem żółto-niebieskich został Kamil Jakubczyk. Czy to ma jakieś znaczenie przed poniedziałkowym starciem?
- Będziemy po prostu mniej trenować. Biorąc pod uwagę naszą dyspozycję - nie wiemy, co wydarzy się w Lublinie, natomiast będziemy dalecy od tego, że zasłaniać się dogrywką w meczu pucharowym. Gdybyśmy grali w czwartek, a kolejny mecz mielibyśmy w niedzielę, wówczas brakowałoby jednego dnia i faktycznie każda minuta miałaby znaczenie. Mamy cztery dni przerwy, więc ta dogrywka nie może mieć wpływu na naszą dyspozycję. - mówił w czwartek Dawid Szwarga, trener Arki
Warto wspomnieć, że ekipy grały swoje mecze w ramach 1/32 finału Pucharu Polski tego samego dnia (25 września), więc tym bardziej nie ma mowy tutaj o nierównych szansach.
Dla kibiców spotkanie będzie miało szczególne znaczenie - od 1983 roku Arkowcy trzymają "sztamę" z Miedziowymi i - jak przekonuje - Andrzej "Szczur" Michalak w książce "Jak zostałem arkowcem. Na chuligańskim szlaku" to jest jedna z najdłuższych "zgód" żółto-niebiskich.
- Zgoda się zacieśniała, a ekipa Miedziowych, do której należeli Jacek z Krzyśkiem, Gracjanem czy Hubertem, utworzyła słynne Hooligans Zagłębie Lubin. To właśnie ta banda wspierała Arkę w pamiętnej awanturze na Grabiszyńskiej we Wrocławiu. Zagłębie od wielu lat towarzyszy nam, gdy przychodzi nam grać w okolicach Lubina czy Legnicy, za to my jesteśmy z nimi, gdy grają w Gdańsku z Lechią. Pewnego razu, krótko po otwarciu stadionu w Gdańsku, Arka wsparła Zagłębie w ponad 500 osób, a byli tam też ludzie z Zawiszy Bydgoszcz, z którym lubinianie wciąż mają zgodę. Ostatnio, gdy Lechia spadała z ligi, byliśmy w Gdańsku z braćmi z Lubina w podobnej liczbie(...) Dziś na linii Gdynia–Lubin panują przyjacielskie, rodzinne wręcz klimaty. Jeden z kibiców Arki, Antek, stary skinhead, kupił mieszkanie koło Zagłębia i kursuje teraz między Gdynią a Lubinem, a Zawór z Arki bywa w Lubinie chyba częściej niż na Arce. Zgoda ma się zatem bardzo dobrze i niech trwa w najlepsze
Wracając do spraw boiskowych - oba kluby są poza strefą spadkową (Zagłębie - 10., Arka - 15.), a dzieli ich zaledwie... jeden punkt (9 - 8). Duży ścisk w tabeli, zwłaszcza w dolnej strefie powoduje, że wystarczy jeden dobry mecz, aby zanotować duży awans, stąd jeżeli gdynianie wygrają poniedziałkowe starcie, po 10.kolejce będą na 8.pozycji.
Alchemia futbolu
W składzie Arki mieliśmy pięć zmian względem poprzedniego spotkania - do wyjściowej "11" wrócili Damian Węglarz, Marc Navarro, Dawid Abramowicz, Kamil Jakubczyk (ustawiony w linii ataku) oraz Edu Espiau, natomiast porównując skład do ligowej rywalizacji z Koroną Kielce cztery (na ławce usiadł Sebastian Kerk, Joao Oliviera, Kike Heromso czy Dawid Kocyła). Ponownie szansę gry dostał Patryk Szysz. Dla niego poniedziałkowa rywalizacja miała dość sentymentalne znaczenie, bowiem w latach 2018-2022 reprezentował barwy Miedziowych.
Defensywa Arki zapomniała o meczu
Początek spotkania znakomicie ułożył się dla Zagłębia, bowiem już w 3.minucie Radwański "główką" znalazł drogę do siatki. Pomocnik uciekł spod opieki obrońców i wykonał dobry ruch bez piłki w polu karnym po dośrodkowaniu z lewego skrzydła od Corluki.Defensywa Arki nadal się nie obudziła, z czego skrzętnie wykorzystali gospodarze w 7.minucie. Szmyt bez problemów "nawinął" Zatora i na skraju "16" posłał piłkę w stronę Rochy. Zanim futbolówka dotartła do snajpera, sprytnie ją przepuścił Radwański, myląc parę stoperów, szczególnie Celestina, który, zamiast patrzeć za siebie, spoglądał dokąd zmierza podanie. Potem niczym Filip z Konopi wyskoczył Portugalczyk i z bliskiej odległości pokonał Damiana Węglarza.
Miedzowi nieco zwolnili tempo, poczekali i zdali trzeci cios w 34.minucie. Kombinacyjne rozegranie wrzutu z autu zakończyło się dośrodkowaniem Radwańskiego do Nalepy. Ponownie w kryciu strefowym pogubili się Arkowcy, bowiem nikt nie upilnował byłego gracza Lechii Gdańsk, który strzałem głową po długim słupku przelobował zarówno Węglarza, jak i próbującego ratować sytuację Edu Espiau. Stoper dość "wściekle" celebrował gola, bowiem w ferworze emocji krzynął do kamer kilka niecenzuralnych słów.
Mało? No to jeszcze przed przerwą po raz drugi na listę strzelców wpisał się Radwański. 27-latek otrzymał podanie ze środkowej strefy od Rochy. Następnie wyprzedził Dawida Abramowicza, wychodząc "sam na sam" z bramkarzem i płaskim strzałem w dolny róg podwyższył prowadzenie dla swojej drużyny. Konia rzędem temu, kto przewidziałby, że po pierwszej połowie gdynianie będą przegrywać aż 4:0!
Spokojny marsz Zagłębia po zwycięstwo
Trener Szwarga musiał zareagować na wydarzenia boiskowe i na drugą połowę posłał aż czterech nowych graczy (Kerk za Sidibe, Hermoso za Celestine, Rusyn za Szysza oraz Predenkiewicz za Abramowicza).Niewiele brakowało, żeby Arkowcy zdobyli premierowe trafenie w tym meczu w 63.minucie - nieprzepisowo w polu karnym Nalepa zatrzymywał Espiau. Sędzia bez wahania wskazał na 11.metr i już czekał na wykonanie tego stałego fragmentu gry Sebastian Kerk, ale po konsultacji z wozem VAR swoją decyzję anulował, ponieważ Predenkiewicz był na spalonym podczas akcji stworzonej przez gdynian (wyblokował jednego z zawodników Miedziowych, będąc za linią defensywy gospodarzy).
Więcej już nic ciekawego nie działo się na boisku - Arkowcy stracili impet, a Zagłębie włączyło "tryb eco". Zasłużone trzy punkty dla lubinian, którzy awansowali na 8.lokatę w tabeli.
Zagłębie Lubin - Arka Gdynia 4:0 (4:0)
Bramki: Radwański (3'), (44'), Rocha (7'), Nalepa (34')
Komentarze (0)