Demolka w meczu Arki. Co tam się wydarzyło?!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: FB/Arka Gdynia

Demolka w meczu Arki. Co tam się wydarzyło?! - Zdjęcie główne

foto FB/Arka Gdynia

reklama
Udostępnij na:
Facebook
SportArka Gdynia przegrała z Górnikiem Zabrze aż 1:5 w meczu 14.kolejki PKO BP Ekstraklasy. Losy rywalizacji rozstrzygnęły się w drugiej połowie - choć do wyrównania doprowadził Nazarij Rusyn, to resztę goli zdobyli jednak gospodarze.
reklama

Rewanż w Zabrzu

Przed nami druga część serialu pt. "Górnik kontra Arka". Tym razem podopieczni Dawida Szwargi polecieli samolotem do Zabrza, choć przy okazji "zahaczyli" jeszcze o siedzibę Piasta Gliwice. Dlaczego? Tam przygotowywali się do niedzielnego spotkania. Włodarze Górników nie udostępnili swoich obiektów treningowych, ponieważ nie spodobał im się wpis działu social mediów żółto-niebieskich odnośnie Łukasza Podolskiego.

Przypomnijmy: Arkowcy udostępnili zdjęcie ochraniaczy na szczękę z pytaniem skierowanym w stronę Niemca z polskimi korzeniami, co było nawiązaniem do sytuacji z meczu 13.kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Górnikiem Zabrze a Jagiellonią Białystok (2:1). W 87.minucie 39-latek ze sporym impetem uderzył Oskara Pietuszewskiego w łokieć. Sędzia Bartosz Frankowski nie dostrzegł tego zdarzenia, co wywołało burzę w mediach, ponieważ - zdaniem wielu obserwatorów - zawodnikowi faulującemu należała się czerwona kartka.

reklama

- My chcieliśmy zachować fair play, ale wydaje mi się, że ten wpis nie był OK. Dlatego nasz klub podjął taką decyzję i ja się z nią zgadzam - ocenił po meczu pucharowym trener Górnika Zabrze Michal Gasparik

Mimo wszystko to, gdzie gdynianie spędzili ostatnie godziny nie jest największym zmartwieniem Dawida Szwargi - w czwartek ponieśli pierwszą porażkę w tym sezonie (1:2) i pierwszą od ponad roku (ostatni raz 30 października 2024 przegrali z Piastem Gliwice 1:3 po dogrywce w meczu 1/16 finału Pucharu Polski) na własnym terenie.

- Dobrze weszliśmy w ten mecz, mieliśmy dobre momenty w pierwszej połowie, a w drugiej trochę zabrakło nam konsekwencji w działaniach bez piłki. Mam tutaj na myśli: pressing, pójście wysoko i szukanie odbiorów na połowie przeciwnika. To była taka rzecz, którą uważam, możemy rozwiązać lepiej. Nie będę mówił o prostych stratach, technicznych, bo to każdy kibic na pewno widział, że mogliśmy po prostu celniej podawać i dzięki temu narażać się na mniej kontr rywala. - ocenił szkoleniowiec

reklama

Trener już wcześniej podkreślał, że dla niego priorytetem jest liga i utrzymanie się w niej, dlatego w spotkaniu o Puchar Tysiąca Miast dał szansę zawodnikom rezerwowym - Dawidowi Gojnemu, Alassane Sidibe, Tonike Gaprindaszwiliemu, Patrykowi Szyszowi, Hide Vitalucciemu, Jędrzejpwi Grobelnemu.

- Cieszę się, że wystąpili zawodnicy, którzy w ostatnim okresie długo nie grali. Dla Dawida Gojnego to pierwszy mecz od 4 miesięcy. Zagrał jako pół lewy stoper. To jego obecnie nominalna pozycja, ale na pewno jest w stanie zagrać na wahadle i w konkretnym scenariuszu wejść na tę pozycję i dać nam jakość. Natomiast Tornike Gaprindaszwili ostatnio nie dostawał ode mnie zbyt dużo szans. Teraz wszedł na nową dla siebie pozycję - wahadłowego

Wszystkie ręce na pokład

Paradoksalnie może to przemawiać na korzyść gdynian, ponieważ Szwarga nie odkrył wszystkich swoich kart przed spotkaniem 14.kolejki PKO BP Ekstraklasy, w przeciwieństwie do Górnika, którzy praktycznie wyszli na obiekt przy ul. Olimpijskiej w "galowym" zestawieniu.

reklama

- W ataku Górnik jest zespołem powtarzalnym. Bazuje na sytuacjach w fazach przejściowych. Są mega groźni jak odbiorą piłkę. Jedno, dwa podania i są blisko pola karnego. To się nie zmieni. Widziałem z boiska, i też pracowaliśmy nad tym, ale nie wdrożyliśmy na tyle, ile powinniśmy, żeby częściej wychodzić z pressingu rywali i wchodzić na połowę Górnika. Jeżeli zagramy na poziomie naszego potencjału, z wystarczającą odwagą, z takim dobrym timingiem, kiedy wykonać dane działanie, to jestem pewien, że jesteśmy w stanie w Zabrzu wyglądać lepiej z piłką niż Gdyni 

Pomóc w realizacji celu ma sześciu zawodników wracających do składu, czyli Kike Hermoso, Dawid Kocyła, Kamil Jakubczyk, Nazarij Rusyn, Sebastian Kerk oraz Damian Węglarz. Pomijając pucharową potyczkę, trener Arki stawia na sprawdzonych zawodników - dosłownie taką samą "11" ujrzeliśmy w ligowym starciu przeciwko Piastowi Gliwice (2:1; powrót do ustawienia 1-3-4-3).

reklama

Liseth LISem pola karnego

Już na początku spotkania Węglarz musiał sporo się napracować - w 5.minucie "zbił' futbolówkę na rzut rożny po kąśliwym uderzeniu Khlana, a chwilę poźniej złapał piłkę po płaskim strzale Ambrosa.

Niestety, w 13.minucie skapitulował. Szybki atak gospodarzy wykończył Liseth. Zaczęło się od zgrania Sow - jednym podaniem ściągnął na siebie kilku zawodników Arki, wypuszczając na wolną przestrzeń Ambrosa. Następnie Czech zauważył napastnika, który urwał się spod opieki Marcjanikowi w polu karnym i ten uderzeniem w górny róg bramki gości otworzył wynik rywalizacji. 

Relatywnie szybko zdobyta bramka ustawiła przebieg pierwszej części - żółto-niebieskim brakowało większej dynamiki w swoich poczynianiach. Czyżby zawirowania związane z przygotowaniami do niedzielnej rywalizacji miały wpływ? Jedyną postacią, która chciała "coś" zrobić pod bramką Górnika był Nazarij Rusyn. Ukrainiec dwukrotnie próbował zaskoczyć Łubika - w 20.minucie trafił boczną siatką, a w 30. oddał strzał na "notę" z dalszej odległości.

Górnicy szachowali swoimi siłami i nie dążyli za wszelką cenę do zdobycia kolejnej bramki, a biorąc pod uwagę dość mizerną postawę gdynian w pierwszej części, w spokojnym tempie schodzili do szatni przy stanie 1:0.

Jeden moment podciął skrzydła Arkowcom 

W drugiej połowie niespodziewanie wszystko zaczęło się od nowa - w 46.minucie Olkowski podał w stronę Łubika. Młody golkiper wypuścił sobie zbyt daleko futbolówkę, którą przejął naciskający Rusyn i do pustej bramki wpakował ją.

Oprócz błędu bramkarza, "bura" należała się także podającemu - to on powinien przed zgraniem zorienotować się, jak wyglądała przestrzeń wokół niego, a wysoko ustawieni byli ww. strzelec bramki oraz Sebastian Kerk, czekający na odpowiedni moment na założenie pressingu.

Gospodarze odpowiedzieli 50.minucie. Khlan robił, robił, robił "kółeczka" w polu karnym Arki i choć miał przed sobą dwóch zawodników gości (Zatora oraz Nguaimbę) i jednego w linii strzału (Marcjanika), posłał futbolówkę do bramki. Nie popisał się Węglarz - strzał poleciał w środek bramki, ale piłka prześlizgnęła się po jego dłoniach.

Bardzo blisko było ponownie statusu quo - w 53.minucie sędzia Kwiatkowski wskazał na 11.metr po tym, jak Josema sfaulował Rusyna, ale - po konsultacji z wozem VAR - anulował swoją dezycję. Powód? W trakcie tworzenia akcji na spalonym znajdował się inny zawodnik Arki - podający w stronę Ukrainica Navarro.

W futbolu czasem jeden impuls potrafi wznieść drużynę na wyżyny swoich możliwości. W 59.minucie Hellebrand wykorzystał wycofanie Khlania i oddał mocny strzał z "pierwszej piłki" z ok. 16.metra, który "przedziurawił" rękawice Węglarza. Drugi raz w krótkim odstępie czasowym nieudanie interweniował bramkarz.

Po ponad godzinie gry Górnik prowadził już 4:1. Jak na ironię, w 62.minucie arbiter odgwizdał rzut karny dla Górnika - nieprzepisowo ręką zatrzymywał strzał Olkowskiego Navarro. Co prawda Sow został zatrzymany przez bramkarza Arki, ale zdołał dobiec do dobitki i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki.

Zamroczeni Arkowcy dostali jeszcze jeden "gong" - w 71.minucie Sow podał do Zahovicia. Ten zagrał na tzw. "ścianę" Kubickiemu, który później odegrał piętą rezerwowemu. Słoweniec nie wahał się ani chwili i strzałem "z czuba" zdobył piątą bramkę w tym meczu dla gospodarzy. Znakomita akcja na pełnej szybkości i małej przestrzeni - aż dziw brał, jakim cudem aż 9 (!) zawodników żółto-niebieskich we własnej "16" dało się ograć zaledwie 3 graczom Górnika.

Jeżeli ktoś przysypiał przy pierwszych 45 minutach, w drugiej mógł czuć się jak w wesołym miasteczku. Szkopuł w tym, że podekscytowani byli tylko kibice oraz drużyna z Dolnego Śląska, która umocniła się na pozycji lidera PKO BP Ekstraklasy. 

Górnik Zabrze - Arka Gdynia 5:1 (1:0)

Bramka: Liseth (13'), Khlan (50'), Hellebrand (59'), Sow (62'), Zahovic (71') - Rusyn (46')

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo