Trudno się z ekspertem nie zgodzić, bowiem Czerwona Armia, sponsorowana przez ogromne pieniądze nowego właściciela klubu Roberta Dobrzyckiego (wydano aż 7 milionów euro na transfery!), nie potrafi na chwilę obecną sprostać ogromnym oczekiwaniom kibiców, jak i władz. Widzew wygrał tylko dwa z siedmiu pierwszych meczów ligowych i zajmuje w tabeli dopiero 14.miejsce.
Przed rozpoczęciem przerwy reprezentacyjnej zwolniono Zelijko Sopicia, którego zastąpił Patryk Czubak, asystent w sztabie Chorwata. Młody szkoleniowiec debiutu nie wspomina miło, bowiem prowadzony przez niego zespół przegrał z Lechem Poznań (1:2).
Na domiar złego, podczas już samej kilkudniowej pauzy doszło do kontrowersyjnej sytuacji w klubie. Zespół dostał kilka dni wolnego (choć praktycznie dostali tylko indywidualne rozpiski treningowe), a w tym czasie 32-latek pojechał poleciał do Grecji na wesele wiceprezesa Macieja Szymańskiego.
Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że przecież Widzewiacy nie prezentują znakomitej dyspozycji na początku sezonu, a ponadto zespół przeszedł rewolucję kadrową (14 nowych zawodników), więc przydałby się wolny czas na zgranie zespołu.
Fani zaczęli domagać się zwolenienia szkoleniowca, który - decyzją prezesa Michała Rydza - został w trybie natychmiastowym ściągnięty do Polski, a do dymisji podał się... organizator wesela na południu Europy, czyli wiceprezes klubu.
Brak spójnej komunikacji, irracjonalne decyzje wystawiły klub na śmieszność w Internecie, a dość trafnie sprawę podsumowała Arka Gdynia na swoim facebookowym fanpage'u, wykorzystując fragment z kultowej polskiej komedii "Testosteron".
- Nie ukrywam, że w tym okienku transferowym Widzew zrobił wrażenie, pozyskał bowiem aż 14 zawodników. Mierzymy się z drużyną, która wydała na transfery chyba siedem milionów euro, czyli bardzo dużą kwotę, jednak na boisku nie liczą się indywidualności. Najważniejsza jest drużyna i głęboko wierzymy, że jako zespół zaprezentujemy się w Łodzi na wysokim poziomie i zdobędziemy tam punkty — przyznał Dawid Szwarga na briefiengu prasowym
Aby rywalizować z najlepszymi, potrzebi są bramkostrzelni napastnicy. Żółto-niebiescy liczą, że Patryk Szysz oraz Nazarij Rusyn rozkręcą siłę ofensywą drużyny, która jak dotąd nie imponuje skutecznością (5 goli w 7 meczach), ale obaj rozpoczęli niedzielną rywalizację na ławce rezerwowych.
- Zależało nam na tym, żeby ściągnąć zawodników, którzy w swojej przeszłości mieli sezony, gdy strzelali dwucyfrową liczbę bramek (Szysz 11 goli zdobył w Zagłębiu Lubin w sezonie 2021/2022, a Rusyn w barwach Zorii Ługańsk w kampanii 2022/2023 13 razy wpisał się na listę strzleców - przyp.red.). - dodał
Wracając do wyjściowej "11" gdynian, trener Szwarga dokonał tylko jednej zmiany względem meczu z Wisłą Płock (1:0) - do składu wrócił Kamil Jakubczyk po absenscji spowodowanej kartkami kosztem Alassany Sidibe. Ponownie zespoł zagrał w ustawieniu z trzema obrońcami.
Bez deszczu... goli
To było pierwsze spotkanie obu drużyn od lutego 2022 roku, gdy te jeszcze występowały na zapleczu elity - w stolicy województwa łódzkiego górą byli Arkowcy (5:2), które wcale nie musiało się odbyć, bowiem wczoraj od wczesnego popołudnia bardzo mocno padało w Łodzi, ale organizatorzy dołożyli wszelkich starań, żeby pogoda nie pokrzyżowała planów, wykładając przed meczem na stadionie maty przeciwdeszczowe.Początek meczu ułożył się lepiej dla gospodarzy. W 9.minucie przerzut z głębi pola dotarł na skrzydło do Angela Baeny. Hiszpan bez problemów minął Dawida Kocyłę i "ściął" akcję do środka, a następnie strzałem po rykoszecie (futbolówka odbiła się od Juliena Celestina) otworzył wynik rywalizacji.
Drużyny grały w spokojnym tempie, a więcej zagrozeń tworzyły uderzeniami spoza "16" (Widzew - Baena, Arka - Navarro, Kerk). Wyjątkiem była sytuacja z 34.minuty, kiedy Fornalczyk zwiódł Kike Hermoso i wycofał do Shehu. Pomocnik źle złożył się do strzału i posłał futbolówkę w środek bramki strzeżonej przez Dawida Węglarza. Do przerwy zatem łodzianie prowadzili 1:0.
Dopięli swego
W drugiej połowie Widzew mógł kilkukrotnie podwyższyć prowadzenie. W 46.minucie wznowieniu gry Fornalczyk napędził kontrę, która zakończyła się dograniem Baeny do Zeqirego. Rezerwowy długo składał się do strzału i to wystarczyło, żeby jego próbę z linii bramkowej wybił Dawid Kocyła. Potem swoją szansę miał jeszcze Shehu, który trafił w poprzeczkę.Z kolei w 66.minucie znakomitym podaniem z własnej połowy popisał się Visus. Obrońca znakomicie wypatrzył Baenę, ale w sytuacji "oko w oko" z Węglarzem nie zachował zimnej krwi, bowiem golkiper Arki nogą oddalił zagrożenie.
Goście zagrozili gospodarzom w tym okresie gry tylko raz - w 77.minucie Espiau znalazł sobie wolną przestrzeń przed polem karnym. Czujnie jednak zachował się Ilić, odbijając próbę Hiszpana. Do dobitki próbował dojść Kerk (notabene ex-Widzewiak), lecz został zablokowany, a na dodatek przewrócił się w "16". Sędzia nie miał zamiaru odgwizdać jedenastki dla żółto-niebieskich.
Dopiero w doliczonym czasie łodzianie postawili kropkę "i". Zaczęło się wykopu Ilicia w stronę Alvareza. Pomocnik opanował futbolówkę i momentalnie uruchomił Zeqirego. Rezerwowy ponownie nie wykorzystał dogodnej sytuacji (jego podcinkę końcówkami palców obronił Węglarz). Na szczęście dla gospodarzy do dobitki doszedł Akere i wykorzystując poślizgnięcie się Celestina, wciśnął piłkę do siatki.
Komentarze (0)