Sow na celowniku kibiców Lechii
Lechia Gdańsk we wtorkowy wieczór przegrała z Górnikiem Zabrze 1:3 i odpadła na etapie 1/8 finału Pucharu Polski. Biało-zieloni nie zagrali najlepszego meczu, ale - niestety - zostanie on w pamięci wielu nie z powodu słabszej postawy graczy Johna Carvera, a "incydentu", który miał miejsce w 85.minucie.Trzecią bramkę dla zabrzan, a drugą w tej potyczce zdobył Ousmane Sow. Senegalczyk wygrał pojedynek biegowy z Miłoszem Kałahurem i pokonał mierzonym uderzeniem w lewy dolny róg bramki Alexa Paulsena. Prawda jest taka, że Senegalczyk mógł nawet zdobyć więcej goli, gdyby lepiej nastawił celownik we wcześniejszych dogodnych akcjach.
Dobra postawa czarnoskórego zawodnika - pisząc najdelikatniej - nie przypadła do gustu kibicom Lechii, którzy po bramce zdobytej przez niego zaczęli śpiewać wulgarne przyśpiewki w jego kierunku na tle rasistowskim.
Od razu temat "podłapał" rzecznik prasowy Górnika Zabrze i skierował sprawę do organów dyscyplinarnych PZPN.
- Od wczoraj jesteśmy w kontakcie z organami dyscyplinarnymi PZPN. Oczekujemy stanowczej reakcji i wyciągnięcia konsekwencji wobec haniebnych zachowań, jakie miały miejsce podczas meczu Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze. - napisał na platformie X
Sprawa zebrała jeszcze większy rozgłos, bowiem do dyskusji włączył się także Lukas Podolski. Mistrz Świata z 2014 roku dał wyrazy wsparcia dla młodszego kolegi z zespołu w mediach społecznościowych.
- Nie ma miejsca na rasizm w naszym społeczeństwie, sporcie i życiu. To musi się skończyć, i to natychmiast. Wszyscy jesteśmy z tobą, bracie!
Jak na te wszystkie zarzuty zareagowała Lechia? Odpowiedzi udzieliła nam Karolina Kawula, rzeczniczka prasowa Lechii Gdańsk.
- Jako Lechia nie akceptujemy żadnych zachowań sprzecznych z normami społecznymi, z którymi identyfikuje się klub. Każdy incydent, który jest niezgodny z tymi wartościami, traktujemy poważnie. Pozostajemy w kontakcie z Koordynatorem ds. współpracy z kibicami, będącym łącznikiem z kibicami w celu wyjaśnienia sprawy i wyciągnięcia konsekwencji. Wystosowaliśmy też przeprosiny.
Defensywa do wymiany
Zostawiając na bok kontrowersje, skupmy się na kolejnym starciu biało-zielonych przeciwko Górnikowi Zabrze. Terminarz tak się ułożył, że obie drużyny w krótkim odstępie czasowym zagrają dwa mecze - rozegrali już ten pucharowy, a przed nami teraz ligowy w piątek, 5 grudnia o godz. 20:30.Cel na jutro? Przede wszystkim, zapomnieć o nieudanej walce o ćwierćfinał Pucharu Tysiąca Miast.
- Jestem rozczarowany przede wszystkim pierwszą połową. To nie był zespół, który przyzwyczaił nas do tego, co prezentował w ostatnich trzech meczach. Na pewno jestem zadowolony z drugiej części, gdzie mieliśmy większą szybkość w grze, a także stworzyliśmy więcej szans. Wyglądaliśmy po prostu lepiej. Przede wszystkim prezentowaliśmy się jak zespół, który chciał strzelić bramkę, wrócić do gry i zrobić wszystko, by mecz odwrócił na naszą korzyść. Stworzyliśmy swoje szanse, które były tak naprawdę w kluczowych momentach. Jeśli takich okazji się nie wykorzystuje, to wszystko kładzie cieniem. - powiedział po meczu John Carver
Nic dodać, nic ująć, natomiast warto wspomnieć, że Anglik dał szansę rezerwowym na pokazanie swoich możliwości. Przede wszystkim zmienił całą linię defensywy oraz ataku. O ile jeszcze w ofensywie zespół wyglądał solidnie, ponieważ zawodnicy dochodzili do sytuacji bramkowych, zwłaszcza - tak szkoleniowiec wspomniał - po przerwie, o tyle martwiła jednak postawa obrońców.
Bartłomiej Kłudka oraz Miłosz Kałahur mieli mnóstwo problemów z upilnowaniem dynamicznych skrzydłowych po ich stronach, czyli odpowiednio Khlaniem oraz Sowem.
Z pewnością popularnemu "Miłemu" śnił mu się (w koszmarach) konkurent po drugiej stronie, bowiem miał swój "udział" przy dwóch golach strzelonych przez Senegalczyka - za pierwszym razem złamał linię spalonego, a za drugim przegrał pojedynek biegowy z pomocnikiem.
- Wina jest tylko i wyłącznie po naszej stronie. Cieszę się, że w piątek mamy okazję do rewanżu. - próbował brać - nomen omen - w obronę kolegów w rozmowie z portalem lechia.gda.pl Kacper Sezonienko
To nie będzie taki sam mecz
Jedno jest pewne - na pewno do składu wrócą czterej obrońcy, którzy dobrze spisali się podczas ostatniego meczu ligowego z Termaliką (5:1), czyli od lewej Matus Vojtko, Maksym Diaczuk, Matej Rodin oraz Tomasz Wójtowicz, a także m.in. Camilo Mena i Tomas Bobcek. Siła rażenia biało-zielonych może być zatem nieco większa.
- Mają trzech zawodników jest topowych jak na Ekstraklasę. Musimy ich zatrzymać, bo to są wielkie atuty. - mówił po meczu Rafał Janicki, zawodnik Górnika Zabrze
Dlatego też zespół gości musi się nieco inaczej przygotować na spotkanie z biało-zielonymi. Oba zespoły mają swoje motywacje przed ostatnim meczem w tym roku - jedni chcą wyjść na dobre ze strefy spadkowej, drudzy utrzymać pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy do stycznia.
- Dobrze byłoby spędzić Boże Narodzenie nad strefą spadkową. Już w sobotę mieliśmy przedsmak tego uczucia, bo przez chwilę byliśmy na bezpiecznej pozycji. - marzy John Carver
Po wygranej z Termaliką Lechia awansowała na 18. na 15.pozycję, ale utrzymała się nad "przepaścią" przez kilka godzin, bowiem GKS Katowice pokonał u siebie Pogoń Szczecin 2:0. Obecnie zespół jest na 16.miejscu z punktem straty do pozycji gwarantującej utrzymanie, na której są teraz żółto-niebiescy.
Aby marzyć o wyjściu nad przepaścią, Lechia potrzebuje nie tylko wygrać mecz, ale liczyć na to, że Arka nie zdobędzie trzech punktów w starciu z Motorem Lublin.
Początek spotkania o godz. 20:30. Transmisja w Canal+Sport 3.
Komentarze (0)