Jemioła, którą często ozdabiamy mieszkania na Boże Narodzenie, jest pasożytem osłabiającym drzewa. Zaatakowanym roślinom podbiera wodę i sole mineralne. Z niewielką ilością jemioły drzewo jest w stanie sobie poradzić samo i zazwyczaj nie odczuwa negatywnych skutków jej obecności. W większych ilościach jest jednak w stanie nawet uśmiercić drzewo.
- Problem pojawia się wtedy, gdy jemioły na drzewie pojawi się więcej. Wówczas ubytek wody i substancji odżywczych jest dla drzewa zbyt duży, co prowadzi do jego stopniowego osłabienia, a w konsekwencji może zakończyć się nawet uschnięciem. Ssawki powodują również osłabienie struktury drewna. Dlatego niezbędnym zabiegiem jest systematyczne usuwanie jemioły z koron drzew, by nie narażać ich na pogorszenie kondycji zdrowotnej i zwiększone ryzyko ułamania gałęzi – tłumaczy Magdalena Kiljan z GZDiZ.
Miejscy urzędnicy zatrudnili alpinistów do usuwania pasożytów z koron drzew. Akcja potrwa do końca lutego, aby nie kolidowała z okresem lęgowym ptaków. Jemioła, która nie zostanie do tego czasu usunięta, będzie wycinana w drugiej połowie października.
Skąd zniknie jemioła?
Alpiniści będą pracowali na wybranych drzewach, które rosną w pasach drogowych w całym Gdańsku oraz w pasie nadmorskim. Ponadto prace będą prowadzone a Parku Akademickim przy Politechnice Gdańskiej, Parku Bema, Parku im. Jana Pawła II i cmentarzach komunalnych: Oliwskim, Garnizonowym, św. Jadwigi i Salvator Nowy, Pomniku Bohaterów Zaspa. Łącznie zaplanowano wycinkę jemioły na 675 drzewach. W ramach prac, oprócz jemioły, usuwany będzie posusz, czyli obumarłe, uschnięte lub wyłamane gałęzie, które zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.