Bulwersująca sytuacja w centrum Sopotu. Świadkowie mówią o cierpieniu psa. Policja prowadzi czynności

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Hanna Mamzer

Bulwersująca sytuacja w centrum Sopotu. Świadkowie mówią o cierpieniu psa. Policja prowadzi czynności - Zdjęcie główne

foto Hanna Mamzer

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KategoriaW samym centrum Sopotu doszło do zdarzenia, które wstrząsnęło przechodniami. Młody pies prowadzony przez rodzinę miał smycz owiniętą wokół brzucha. „To może być znęcanie się nad zwierzęciem” – mówi ekspertka w rozmowie z Pulsem Gdańska.
reklama

Niepokojące sceny na sopockim Monciaku

To miał być zwykły, spokojny spacer w samym sercu Sopotu. W południe, wśród turystów przechadzających się po Monte Cassino, pojawiła się trzyosobowa rodzina z psem. Ich sposób prowadzenia zwierzęcia przyciągnął uwagę przechodniów – i wywołał oburzenie.

reklama

– Spacerowałam po Monciaku, kiedy zauważyłam rodzinę z psem w typie gończego, młodą suczkę, może siedem–osiem miesięcy. Pies był uwiązany w sposób, który mnie zszokował. Smycz była przypięta do obroży, ale dodatkowo obwiązana wokół jego brzucha, w najwęższym miejscu – w talii – opowiada w rozmowie z Pulsem Gdańska dr Hanna Maria Mamzer, psycholog, socjolog i biegła sądowa z zakresu dobrostanu zwierząt.

Według jej relacji sposób prowadzenia psa mógł powodować silny ból.

– Kiedy pies ciągnął, smycz zaciskała się wokół brzucha. Widać było, że go to boli – zwalniał, a potem znów próbował iść do przodu. To ewidentnie powodowało cierpienie – tłumaczy ekspertka.

reklama

Ekspertka: „To forma wymuszania posłuszeństwa bólem”

Dr Mamzer zwraca uwagę, że takie praktyki nie mają nic wspólnego z tresurą czy wychowaniem psa.

– To działanie sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt. Pies zwalniał nie dlatego, że był posłuszny, ale dlatego, że odczuwał ból. To jest wymuszanie siłą i cierpieniem – a nie nauka zachowani – podkreśla.

Jak dodaje, zwierzęta często nie reagują na ból w sposób oczywisty.

– Nie było słychać skomlenia czy piszczenia, ale to nie znaczy, że nie cierpiał. Drapieżniki, takie jak psy, ukrywają ból. Ich zachowanie mówi więcej niż dźwięki – ten pies po prostu hamował. To znaczy, że go bolało – mówi ekspertka.

reklama

– To się w głowie nie mieści. Zamiast dać młodemu psu możliwość ruchu i pozytywnej nauki, ktoś decyduje się zadawać mu ból. To jest po prostu niehumanitarne – dodaje z oburzeniem.

Świadkowie reagują, policja interweniuje

Świadkowie zdarzenia postanowili zareagować. Jedna z osób zadzwoniła na policję. Funkcjonariusze szybko przyjechali na miejsce, jednak nie zastali tam ani podejrzanych, ani zgłaszającej.

– Rzeczywiście przyjęliśmy zgłoszenie. Policjanci udali się na miejsce, ale tych osób nie ujawnili. Nie było również osoby zgłaszającej – powiedział w rozmowie z Pulsem Gdańska mł. asp. Radosław Jaśkiewicz, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Sopocie.

reklama

– Rysopis przekazany przez świadka był szczątkowy, co utrudniło nam działania. Z informacji, które posiadamy, wynika, że po informacji o wezwaniu policji rodzina odeszła boczną alejką i zniknęła z pola widzenia – dodał funkcjonariusz.

Policja jednak nie zamierza odpuścić.

– Każdy szczegół dotyczący rysopisu tych osób jest dla nas istotny. Jeżeli otrzymamy nagranie, na którym widać twarze lub sposób, w jaki pies był prowadzony, wszczniemy czynności. Będziemy dążyć do ustalenia tożsamości sprawców – zapewnił Jaśkiewicz.

Redakcja Pulsu Gdańska przekazała sopockim funkcjonariuszom nagranie ze zdarzenia, które otrzymaliśmy od jednego z naszych czytelników. Policja potwierdziła, że materiał zostanie przeanalizowany pod kątem identyfikacji osób widocznych na filmie oraz sposobu, w jaki prowadzony był pies.

Zgłoszenie to obowiązek świadka

Jak podkreślają policjanci, osoba będąca świadkiem przestępstwa lub wykroczenia wobec zwierząt ma obowiązek zgłoszenia tego faktu.

– Każdy, kto obserwuje znęcanie się nad zwierzęciem, powinien nie tylko zadzwonić na policję, ale również złożyć formalne zeznania. To nie jest tylko kwestia dobrej woli – to obywatelski obowiązek – przypomina rzecznik sopockiej policji.

Co grozi za znęcanie się nad zwierzęciem

Zgodnie z art. 6 ustawy o ochronie zwierząt, „zabrania się znęcania nad zwierzętami”. Przez znęcanie rozumie się m.in. zadawanie bólu, stosowanie urządzeń powodujących cierpienie, a także wymuszanie posłuszeństwa przy użyciu przemocy.
Za takie czyny grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności, a w przypadku szczególnego okrucieństwa – nawet do pięciu lat.

Policja może również wnioskować o zakaz posiadania zwierząt oraz nawiązkę na cele ochrony zwierząt w wysokości do 100 tysięcy złotych.

– Osoba, która dopuszcza się przemocy wobec zwierzęcia, musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Prawo jest jednoznaczne – znęcanie się nad zwierzęciem jest przestępstwem – zaznacza mł. asp. Jaśkiewicz.

„Trzeba reagować. Zwierzę samo się nie obroni”

Dr Hanna Maria Mamzer podkreśla, że kluczowa jest wrażliwość społeczna i reakcja świadków.

– Zwierzę nie powie, że cierpi. To my, ludzie, mamy obowiązek reagować. Jeśli widzimy, że ktoś stosuje wobec psa przemoc – fizyczną czy psychiczną – powinniśmy zareagować, zgłosić to służbom. Tylko wtedy takie przypadki nie przechodzą bez echa – mówi ekspertka w rozmowie z Pulsem Gdańska.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo