To, co wydarzyło się nad gdańską Martwą Wisłą, pokazuje jak wiele zależy od błyskawicznej reakcji ludzi znajdujących się w pobliżu. Zimowa noc i niska temperatura wody sprawiły, że liczyła się każda sekunda.
77-latek wpadł do Martwej Wisły podczas wieczornego spaceru
We wtorkowy wieczór około godziny 22.35 ciszę nad nabrzeżem Zbożowym przerwał rozbryzg wody. 77-letni mężczyzna idący wzdłuż Martwej Wisły stracił równowagę i wpadł do rzeki. Chłód i ciemność sprawiły, że sytuacja była niezwykle niebezpieczna. Mężczyzna szybko tracił siły, a temperatura wody mogła w krótkim czasie doprowadzić do wychłodzenia organizmu.
Kluczowy okazał się moment, w którym zdarzenie zauważył przechodzień. Nie tylko rzucił koło ratunkowe, lecz także natychmiast wezwał na pomoc policjantów patrolujących akwen. To właśnie ta reakcja rozpoczęła łańcuch wydarzeń, który finalnie pozwolił uratować mężczyznę.
Policjanci ruszyli do akcji z pełną determinacją
W pobliżu Martwej Wisły znajdowała się załoga łodzi służbowej SPORTIS PN 38. Mł. asp. Adam Ciecholewski i asp. Marek Kowalski błyskawicznie skierowali jednostkę w stronę tonącego człowieka. Gdy dotarli na miejsce, zauważyli, że 77-latek znajduje się pod powierzchnią i nie reaguje na polecenia. Mundurowi nie zwlekali ani sekundy.
Wciągnięcie nieprzytomnego, ale oddychającego mężczyzny na pokład w takich warunkach wymagało ogromnego opanowania i precyzji. Na łodzi funkcjonariusze ocenili jego funkcje życiowe, ułożyli w pozycji bezpiecznej i rozpoczęli ogrzewanie ciała. Wiedzieli, że kluczowa jest stabilizacja poszkodowanego przed przyjazdem ratowników medycznych.
Wychłodzenie organizmu mogło zakończyć się tragicznie
Po przejęciu mężczyzny przez zespół ratownictwa medycznego okazało się, że jego temperatura ciała wynosiła około 29 stopni. To poziom odpowiadający umiarkowanej hipotermii, podczas której organizm przestaje prawidłowo reagować, a ryzyko utraty przytomności znacznie wzrasta. Ratownicy zdecydowali o natychmiastowym transporcie do szpitala, gdzie 77-latek trafił pod specjalistyczną opiekę.
Cała sytuacja była bardzo dynamiczna. Lodowata woda, noc i osłabiony organizm mężczyzny sprawiły, że bez szybkiej pomocy nie miałby on szans utrzymać się na powierzchni. Świadek zdarzenia odegrał tu ogromnie ważną rolę, ponieważ to jego reakcja zwróciła uwagę patrolu.
Czujność świadków i obecność policjantów na wodzie ratują życie
Zimowe miesiące zazwyczaj kojarzą się z mniejszym ruchem na wodach, jednak zagrożenia nie znikają wraz z końcem sezonu letniego. Policjanci z Komisariatu Wodnego podkreślają, że patrolowanie akwenów przez cały rok jest niezbędne, a właśnie takie sytuacje przypominają, że wypadki mogą zdarzyć się o każdej porze dnia i roku.
Komentarze (0)