Przejście dla pieszych znajdujące się przed skrzyżowaniem ulic Hallera i Lwowska nie należy do najbardziej niebezpiecznych w Gdańsku. Życie mogło jednak stracić tam dwoje ludzi, gdyby nie czujność kierowcy miejskiego autobusu.
Przejście dla pieszych na alei Hallera mogło być miejscem tragedii. W połowie czerwca na przejściu dla pieszych zlokalizowanym przed skrzyżowaniem z ulicą Lwowską prawie doszło do tragedii. Gdyby nie szybka reakcja kierowcy autobusy Gdańskich Autobusów i Tramwajów, zginąć mogły dwie osoby.
Autobus linii 124 jadący w kierunku pętli Wrzeszcz PKP zatrzymał się w zatoce przystankowej. Z pojazdu wysiadły dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Po opuszczeniu pojazdu chcieli przejść przez przejście dla pieszych zlokalizowane nieopodal. Kierowca autobusu ruszył z przystanku i zatrzymał swój pojazd przed przejściem dla pieszych, tak aby umożliwić swoim byłym pasażerom przejście na drugą stronę jezdni.
- Stojąc przed przejściem, na które weszli piesi, zerknąłem w swoje lewo lusterko, i zauważyłem pędzące drugim pasem auto. Włosy stanęły mi dęba. Auto musiało mieć na liczniku zdecydowanie wyższą od dozwolonej prędkość. Oczywistym było, że za chwilę może dojść do ogromnej tragedii. Piesi byli na wysokości mojego autobusu, dosłownie naprzeciwko mnie. Narobiłem hasłu, zacząłem trąbić klaksonem, by ich ostrzec. I odniosło to skutek. Zatrzymali się. A pędzące auto dopiero za przejściem dla pieszych jedynie lekko zwolniło. Kierowca nie zatrzymał się. Pojechał dalej. A ja siedziałem roztrzęsiony, bo uświadomiłem sobie, że ci ludzie mogli po prostu zginąć - relacjonuje zdarzenie Andrzej Klebba, kierowca autobusu GAiT.
Szybka reakcja kierowcy autobusu nie byłaby konieczna, gdyby prowadzący samochód osobowy przestrzegał przepisów ruchu drogowego. Te nakazywały mu zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, jeżeli uczynił to już wyjeżdżający z zatoki autobus.
- Sprawa zgłoszona została na policję. Jesteśmy niezmiernie dumni z postawy naszego kierowcy. W dowód uznania otrzyma on gratyfikację finansową - mówi nam Anna Dobrowolska, rzecznik prasowy spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje.
Komenda Miejska Policji nie udzieliła nam informacji, na jakim etapie znajduje się prowadzone przez nią postępowanie w sprawie kierowcy auta, który mógł spowodować tragiczny wypadek, gdyby nie reakcja pana Andrzeja.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.