W sobotnie popołudnie służby ratunkowe otrzymały dramatyczne zgłoszenie. Przechodnie mieli słyszeć dochodzący ze studzienki kanalizacyjnej głos dziecka. Na miejsce natychmiast skierowano policje i zastępy straży pożarnej, które rozpoczęły dokładne przeszukiwanie terenu.
Poinformowano policję, że świadkowie słyszeli głos dziecka dochodzący rzekomo ze studzienki. W miejscu, do jakiego miało dojść do wpadnięcia dziecka do studzienki, system kanalizacji jest bardzo rozbudowany — mówił w rozmowie z portalem Zawsze Pomorze asp. szt. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
Ponad pół kilometra kanałów pod lupą ratowników
Akcja była zakrojona na szeroką skalę. Funkcjonariusze policji oraz strażacy sprawdzili ponad 550 metrów sieci kanalizacyjnej. Otworzono kilkanaście włazów, wypompowano znaczne ilości wody, a także przeszukano wszystkie boczne odnogi kanałów.Choć działania trwały wiele godzin, nie natrafiono na żadne ślady dziecka. Co ważne, nie wpłynęło również żadne zgłoszenie o zaginięciu. Ostatecznie uznano, ze prawdopodobnie świadkowie usłyszeli głos dziecka dochodzący z większej odległości — dźwięki w tej okolicy mogą się rozchodzić wyjątkowo daleko.
Komentarze (0)