Policja twierdzi, że działała zgodnie z procedurami, jednak kobieta złożyła skargę, oskarżając funkcjonariuszy o przekroczenie uprawnień. Sprawa wywołała poruszenie wśród klientów banku i trafiła do sądu.
Awantura w banku w Gdańsku
Dwóch funkcjonariuszy z Komisariatu II w Gdańsku pojawiło się w placówce banku, by zwrócić banknot o nominale 20 zł, który był wcześniej sprawdzany w ramach śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Kościerzynie. Według pani Małgorzaty, dyrektorki oddziału gdańskiego banku, policjanci trafili pod niewłaściwy adres.
– Zaznajomiłam się ze sprawą i pomogłam im z tym, z czym przyszli. Zadzwoniłam do przełożonego. Okazało się, że policjanci trafili nie pod ten adres, który podała prokuratura, a pieniądze powinny zostać zwrócone w centrum obsługi gotówkowej. Zgodnie z procedurą bankową, nie mogłam przyjąć banknotu. Wtedy policjant zaczął być nerwowy – powiedziała pani Małgorzata w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Jak relacjonuje dyrektorka, od początku rozmowy miała na sobie identyfikator z imieniem i nazwiskiem. Jednak policjanci zażądali dodatkowych danych: numeru PESEL oraz daty urodzenia, argumentując, że identyfikator mógł zostać sfałszowany.
Dyrektora banku upierała się przy swoim, a funkcjonariusze nie dawali za wygraną
Dyrektorka odmówiła podania danych osobowych na sali operacyjnej, gdzie znajdowali się klienci i pracownicy. Jak powiedziała dziennikarzom „Wyborczej”, nie chciała podawać tych informacji publicznie, w obecności klientów.Policjanci, nie mogąc ustalić jej tożsamości, powołali się na art. 65 Kodeksu wykroczeń, dotyczący niemożności ustalenia tożsamości i postanowili zatrzymać kobietę.
Pani Małgorzata została wyprowadzona z banku, a zdarzenie wywołało poruszenie wśród klientów, którzy mieli krzyczeć, że będą świadkami łamania prawa.
Jak relacjonuje dyrektorka, przed wejściem do radiowozu funkcjonariusze przeszukali jej torebkę.
Jak sprawę komentuje policja?
Komenda Miejska Policji w Gdańsku broni działań swoich funkcjonariuszy. Rzecznik prasowy, asp. szt.Mariusz Chrzanowski wyjaśnił, że policjanci mieli obowiązek ustalenia tożsamości osoby w związku z prowadzonym postępowaniem prokuratorskim.
– Pracownica placówki, z którą rozmawiali funkcjonariusze, pomimo wskazania podstawy prawnej i faktycznej oraz pouczenia o konsekwencjach kilkukrotnie odmówiła podania swoich danych, a także okazania dokumentu tożsamości. W myśl obowiązujących przepisów Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia Policja ma prawo zatrzymać sprawcę wykroczenia, jeżeli nie można ustalić jej tożsamości. Kobieta została zatrzymana i doprowadzona do komisariatu w celu ustalenia je danych – komentuje Chrzanowski w odpowiedzi na pytanie portalu Puls Gdańska.
Jak opisuje policja, zatrzymana ostatecznie okazała dowód osobisty na komisariacie, jednak wcześniej miała twierdzić, że go nie posiada.
W związku z tym policja nałożyła na nią mandat karny oraz została pouczona o prawie do odmowy jego przyjęcia, wskazując, że w takiej sytuacji wniosek o ukaranie zostanie skierowany do sądu.
Kobieta domagała się okazania protokołu przeszukania, którego dokonali policjanci, jednak, jak wyjaśnia asp. szt. Chrzanowski, taki dokument nie został w ogóle sporządzony.
– Przed doprowadzeniem policjanci dokonali sprawdzenia prewencyjnego, które nie jest czynnością przeszukania. Po zatrzymaniu policjanci odpowiadają za bezpieczeństwo osoby pozbawionej wolności i muszą mieć pewność, że nie ma przy sobie niebezpiecznych przedmiotów. W takim przypadku nie sporządza się protokołu – wyjaśnia Chrzanowski.
Dyrektorka złożyła skargę na działania policji
Dyrektorka banku odmówiła przyjęcia mandatu. Dodatkowo złożyła skargę na funkcjonariuszy, oskarżając ich o przekroczenie uprawnień. Zastępca komendanta komisariatu miał według niej zachować się ironicznie, pytając o jej samopoczucie po zatrzymaniu.Całą sytuację skomentował także mąż pani Małgorzaty.
– Żona została potraktowana jak przestępca. Byliśmy przekonani, że komendant miejski podzieli nasze argumenty – powiedział dziennikarce „Wyborczej”.
Komendant miejski uznał jednak interwencję za zasadną, wskazując jedynie, że funkcjonariusze popełnili jeden błąd - nie mieli na sobie czapek podczas interwencji.
Zdaniem policji kobieta niepotrzebnie utrudniła mundurowym wykonanie ich obowiązków, a cała sprawa mogła zakończyć się w kilka minut, gdyby tylko od razu dyrektora podała swoje pełne dane osobowe.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.