Poranne zgłoszenie i natychmiastowa reakcja
W sobotni poranek Gdańsk obudził się z nietypowym widokiem nad Motławą. Przed godziną 7:40 służby ratunkowe zostały zaalarmowane o możliwym zagrożeniu życia – według zgłoszenia w rejonie rzeki miał znajdować się mężczyzna, który wcześniej przebywał w wodzie. Informacja natychmiast uruchomiła procedury ratunkowe.
Na miejsce skierowano policjantów, w tym funkcjonariuszy komisariatu wodnego, oraz zastępy Państwowej Straży Pożarnej. Do działań wykorzystano specjalistyczny sprzęt do pracy na wodzie. W zimowych warunkach każda minuta mogła decydować o ludzkim życiu.
Równolegle policjanci analizowali zapisy miejskiego monitoringu, sprawdzając, czy kamery zarejestrowały osoby wpadające do rzeki. Przeszukiwano nabrzeże i okolice Motławy, traktując sytuację jako potencjalnie bardzo niebezpieczną.
Monitoring nie potwierdził zagrożenia
Po dokładnej analizie obrazu z kamer oraz sprawdzeniu terenu okazało się, że nikt nie znajdował się w wodzie. Funkcjonariusze ustalili również, że dwaj rzekomo zaginieni koledzy mężczyzny przebywali bezpiecznie w wynajmowanym mieszkaniu. Coraz wyraźniej wskazywało to na fałszywy alarm.
Policja szybko ustaliła, że zgłoszenie pochodziło od 21-letniego mężczyzny z Warszawy, który był pod wpływem alkoholu. Został on przewieziony do Pogotowia Socjalnego dla Osób Nietrzeźwych, gdzie miał wytrzeźwieć przed dalszymi czynnościami procesowymi.
Surowe konsekwencje za fałszywy alarm
Po wytrzeźwieniu mężczyzna odpowie przed prokuratorem. Za wywołanie fałszywego alarmu i bezpodstawne zaangażowanie służb ratunkowych grozi mu kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Zdjęcie: KWP Gdańsk
Policja i straż pożarna przypominają, że numery alarmowe należy wykorzystywać wyłącznie w realnych sytuacjach zagrożenia życia, zdrowia lub mienia. Każde fałszywe zgłoszenie to nie tylko kosztowna akcja, ale też ryzyko, że pomoc nie dotrze na czas tam, gdzie jest naprawdę potrzebna
Komentarze (0)