reklama

Urzędnicy skutecznie spowalniają tramwaje. Pasażerowie mogliby podróżować krócej

Opublikowano:
Autor:

Urzędnicy skutecznie spowalniają tramwaje. Pasażerowie mogliby podróżować krócej - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Transport miejski
reklama

Od ponad trzech tygodni mieszkańcy okolic Lawendowego Wzgórza zyskali możliwość bezpośredniej podróży z centrum do domu. Niestety, jak dotąd tramwaj okazuje się środkiem transportu dla ludzi o mocnych nerwach i dużymi zasobami wolnego czasu. Wszystkiemu winny jest kompletny brak koordynacji sygnalizacji świetlnej oraz brak priorytetów dla transportu zbiorowego.

Wieczorny powrót na Ujeścisko

Po godzinie 19.00 wielu mieszkańców górnego tarasu wraca z pracy do domu, także z użyciem transportu zbiorowego. Postanowiliśmy sprawdzić, czy bezpośredni dojazd nową trasą tramwajową z centrum na Ujeścisko jest atrakcyjną dla pasażerów. Podróż postanowiliśmy rozpocząć krótko po godzinie 19, kursem linii 12 do pętli Ujeścisko, odjeżdżającym z przystanku Dworzec Główny o godzinie 19:03. Według rozkładu jazdy podróż powinna trwać 33 minuty, co wydaje się dość długim czasem. Dla porównania do położonej znacznie dalej pętli Łostowice Świętokrzyska jedzie się 22 minuty. Tramwaj wprawdzie przyjechał opóźniony o 2 minuty, lecz optymistycznie założyliśmy, że opóźnienie szybko nadrobimy i do celu dotrzemy na czas. Niestety to był poważny błąd.

Światła, światła, światła...

Pierwszy postój na światłach zaliczyliśmy już na węźle Hucisko. Po blisko 2 minutach postoju zajechaliśmy na przystanek o tej samej nazwie. Po wymianie pasażerów ruszyliśmy, lecz nie zajechaliśmy daleko. Po 75 metrach zatrzymaliśmy się na światłach, by przepuścić auta wyjeżdżające z Targu Rakowego. Dalej było nieco lepiej, na skrzyżowaniu Huciska z ul. 3 Maja nie zatrzymaliśmy się. Staliśmy za to kilkadziesiąt sekund na zjeździe z jezdni na wydzielone torowisko na początku ul. Kartuskiej.

Następnie zatrzymaliśmy się na kolejnych 4 przystankach, bez innych przeszkód po drodze. Niestety, pozioma kreska - tramwajowy odpowiednik czerwonego światła - czyhała na nas między Zakopiańską a Skrajną. Następny postój na światłach to skrzyżowanie Kartuskiej z ulicą Nowolipie. Od tego momentu podróż stała się prawdziwą udręką.

Na terenie dzielnicy Piecki - Migowo musieliśmy odstać cały cykl na wszystkich możliwych skrzyżowaniach: Nowolipia z Schuberta, Rakoczego z Piekarniczą, Rakoczego z Belgradzką, Rakoczego z Jaśkową Doliną, Rakoczego z Warneńską i Rakoczego z Bulońską. Na odcinku dwóch kilometrów musieliśmy 6 razy odczekać na skrzyżowaniu pełny cykl sygnalizacji. Pokonanie tylko tego dystansu zajęło nam aż 11 minut! Przejazd ten pokazał nam skrajnie antytramwajową sygnalizację świetlną na terenie dzielnicy Piecki Migowo, stojącą w kompletnej sprzeczności z wizją władz Gdańska, wedle której transport zbiorowy jest przysłowiowym "oczkiem w głowie".

Aleja Adamowicza nie wypada najgorzej

Jadąc dalej, przepuszczaliśmy pieszych na kompletnie niezrozumiałych światłach przy przystanku Migowo. Co ważne, aleję Pawła Adamowicza pokonaliśmy całkiem sprawnie. Pozioma kreska pojawiła się tuż przed naszym tramwajem tylko na skrzyżowaniu al. Adamowicza z Kartuską i przed samym wjazdem na pętlę Ujeścisko. Ostatecznie do na przystanek końcowy Ujeścisko dojechaliśmy z "zaledwie" czterominutowym opóźnieniem o 19:40. Pomogła nam korzystna sygnalizacja na alei Pawła Adamowicza, bowiem w pewnym momencie na terenie Piecek - Migowa nasze opóźnienie sięgało już blisko 6 minut. Łącznie, na naszej trasie musieliśmy odstać pełny cykl na skrzyżowaniach aż 14 razy. Inne, symboliczne spowolnienia i zatrzymania pominęliśmy.

Co ciekawe, równo 3 minuty po naszym dojeździe na pętlę, w tym samym kierunku wjechała kolejna dwunastka, tym razem przyspieszona względem rozkładu jazdy. Jej trafiło się lepiej.

Opisana podróż uzmysłowiła nam jak poważnym problemem jest kompletny brak priorytetyzacji transportu zbiorowego w mieście. W innych miastach Polski, np. Olsztynie czy Warszawie, inteligentne systemy transportowe tworzą przed opóźnionymi tramwajami "zieloną falę", aby to opóźnienie zniwelować. W Gdańsku jest przeciwnie - opóźniony tramwaj jest jeszcze bardziej opóźniany przez kolejne sygnalizacje.

Jest to jeden z przykładów wyraźnie pokazujący, że kreowana przez władze Gdańska troska o najwyższą jakość transportu zbiorowego, jest wielkim mitem. Nie sztuką jest bowiem wybudować nową trasę tramwajową. Sztuką jest zaprojektować tę trasę, system sterowania i rozkład jazdy tak, aby podróż była dla pasażera pewna, szybka i komfortowa.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama