Tramwaje jeżdżą „stadami” na Chełm oczywiście w godzinach szczytu. O tej porze dnia nie ma się jednak czemu dziwić. Przy kursach co 2 minuty i sygnalizacji w żadnej sposób nietraktującej tramwajów priorytetowo, naturalne jest, że jeden pojazd dogania drugi. Gorzej, kiedy takie rzeczy dzieją się poza szczytem, a w Gdańsku oczywiście ma to miejsce.
Pomiędzy porannym a popołudniowym szczytem na z centrum Chełm wykonywanych jest 13 lub 14 kursów na godzinę. Po 3 wykonują linie: 2, 3, 6 i 11, a dodatkowo raz lub dwa razy na godzinę pojawia się kurs linii 4, który przy tak niskiej częstotliwości zajmuje się głównie wożeniem powietrza przez Dworzec PKS. Teoretycznie same linie 2, 3, 6 i 11 kursujące łącznie 12 razy na godzinę powinny dać łączną częstotliwość co 5 minut, a dzięki pojawiającej się od czasu do czasu linii 4, w niektórych porach czas oczekiwania powinien być nawet krótszy. Tymczasem na tramwaj w kierunku Chełmu możemy czekać nawet 9 minut. Dlaczego?
ZTM: nie da się
Przyjrzyjmy się rozkładom w okolicy południa. Przykładowo o 12:10 z przystanku Sikorskiego w kierunku Wilanowskiej odjeżdża tramwaj linii 6. Potem, za 9 minut, jedzie tramwaj linii 11. Minutę za min jedzie „trójka”, więc w praktyce te dwa tramwaje jadą razem. Potem trzeba znów czekać 7 minut, aż pojawi się „dwójka”. Tuż za nią, po 3 minutach, jedzie znowu „szóstka”. Potem znowu trzeba czekać 9 minut na linię 11 i tak dalej. Od czasu do czasu pojawi się wspomniana już, kursująca niesłychanie rzadko „czwórka”. Czy kursy można było rozłożyć bardziej równomiernie? Zdaniem ZTM nie.
- Przy obecnym układzie tras dokładne rozłożenie wozów co 5 minut spowoduje pogorszenie regularności na wspólnych ciągach cząstkowych do Łostowic lub Lawendowego Wzgórza i tras 6 oraz 11 na wspólnym kierunku do/z Wrzeszcza. Istnieje możliwość delikatnej poprawy regularności na odcinku chełmskim po zmianach na linii 3 (do Brzeźna zamiast do Nowego Portu) i innych zmianach – mówi dla portalu Puls Gdańska Sebastian Zomkowski, dyrektor ZTM Gdańsk.
Czy dyrektor ma rację? Nie do końca, bo regularność na cząstkowym odcinku Przemyska – Lawendowe Wzgórze już teraz nie istnieje i ciężko tu jeszcze cokolwiek pogorszyć. Na Lawendowe Wzgórze tramwaje odjeżdżają rozkładowo w odstępach 8 i 12 minut (raz na 40 minut pojawia się jeszcze linia 4), więc nie ma mowy o żadnej regularności. Na Łostowice tramwaje jeżdżą faktycznie równo co 10 minut. Ewentualna zapowiedź dyrektora dotycząca linii 3 nie spowodowałaby poprawy regularności kursów na Lawendowe Wzgórze, ale za to zepsułaby regularność kursów na Łostowice.
W kierunku przeciwnym da się lepiej
Argumentem za kiepską regularnością tramwajów na Chełm i Lawendowe Wzgórze jest chęć zapewnienia regularnych odstępów kursów na odcinku Wrzeszcz – Chełm. Obecnie na tym odcinku linie 6 i 11 kursują w ostępach 9 lub 11 minut. Co ciekawe, w przeciwnym kierunku ZTM nie zatroszczył się już tak mocno o regularność kursów. Pomiędzy Chełmem a Wrzeszczem kursy linii 6 i 11 są wykonywane naprzemiennie co 7 i 13 minut.Kursy z Chełmu do centrum nie są wykonywane w równych odstępach, ale jest lepiej niż w kierunku przeciwnym. Przykładowo z przystanku Chałubińskiego w kierunku centrum o 11:02 odjeżdża tramwaj linii nr 2. Po pięciu minutach odjeżdża „trójka”. Potem w odstępie czterech minut jedzie „jedenastka”, a po kolejnych 7 minutach „szóstka”. Następnie za 4 minuty jest znów „dwójka” i cykl się zamyka. Raz na 40 minut między liniami 11 a 6 jedzie „czwórka”.
W stronę centrum kursy są więc lepiej rozłożone na odcinkach:
- Przemyska - centrum (maksymalnie 7 zamiast 9 minut oczekiwania, brak kursów minutę po sobie),
- Lawendowe Wzgórze – Przemyska (kursy naprzemiennie co 9 i 11 minut, zamiast co 8 i 12 minut, ze wciśniętym na siłę dodatkowym kursem linii 4 raz na 40 minut),
- Przemyska – Opera Bałtycka (brak kursów minutę po sobie, w praktyce dwa tramwaje jadące razem).
- z Lawendowego Wzgórza i Nowej Warszawskiej do centrum, GUMed-u, Politechniki Gdańskiej i okolic Opery Bałtyckiej (a także na Chełm),
- z Chełmu do centrum, GUMed-u, Politechniki Gdańskiej i okolic Opery Bałtyckiej.
- po dzielnicy Chełm
Tymczasem układ z centrum na Chełm, którego ZTM stara się bronić, służy tylko mniejszościowej grupie pasażerów z Wrzeszcza na Chełm. Mają bardziej regularne kursy naprzemiennie co 9 i 11 minut. Tracą natomiast wszyscy inni:
- pasażerowie jadący z okolic Opery Bałtyckiej, Politechniki Gdańskiej, GUMed-u, centrum na Chełm (jadą bez sensu dwa tramwaje w odstępie 1 minuty, a potem 9 minut przerwy),
- pasażerowie jadący okolic Opery Bałtyckiej, Politechniki Gdańskiej, GUMed-u, centrum na Lawendowe Wzgórze i Nową Warszawską (8 lub nawet 12 minut czekania),
- pasażerowie poruszający się wewnątrz dzielnicy Chełm (nawet 9 minut czekania, innym razem dwa tramwaje naraz).
Najbardziej niezrozumiałe w całej tej układance są jednak międzyszczytowe kursy linii 4, wykonywane co 40 minut, niepasujące do częstotliwości innych linii. Kilka lat temu sam dyrektor ZTM w rozmowie z pasażerami w mediach społecznościowych przyznał, że kursy tramwajów co 30 minut (a więc co 40 tym bardziej) nie jest ofertą atrakcyjną dla pasażera.
Tymczasem, wraz z otwarciem Nowej Warszawskiej, linia 4 w międzyszczycie zaczęła funkcjonować z niespotykaną w innych dużych miastach, niską częstotliwością. ZTM tłumaczy, że linia 4 jest wariantem linii 2. Kursy linii 2 są wykonywane co 20 minut, zatem kolejny kurs czwórki raz na 40 minut nijak nie pasuje do regularnych odjazdów podstawowego wariantu.
[news:1417397]
[news:1408904]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.