Od drugiej połowie grudnia kierowcy mogą korzystać z fragmentów alei Pawła Adamowicza oraz przebudowanego odcinka ulicy Warszawskiej. Nie minął jeszcze miesiąc, a oznakowanie poziome i przejścia dla pieszych są wytarte. Dochodzi też do sytuacji, kiedy jadący kierowca nie wie, gdzie są linie rozdzielające pasy ruchu, gdyż strzałki kierunkowe wyglądają prawie identycznie.
- Jadąc wieczorem samochodem ulicą Warszawską, nie wiedziałem gdzie są pasy ruchu. Z perspektywy kierowcy, przy prędkości 40 km/h wszystko wygląda podobnie, gdyż groty strzałek kierunkowych już praktycznie nie istnieją - skarży się pan Jacek, czytelnik portalu, który zaalarmował nas o sytuacji na ulicy Warszawskiej.
Wszystkiemu winna zima
Obręb skrzyżowania ulic Warszawskiej i alei Pawła Adamowicza to formalnie nadal obszar budowy. Nadzorująca inwestycję Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska uspokaja i tłumaczy słabą jakość oznakowania poziomego.
- Z uwagi na porę zimową i panujące warunki atmosferyczne nie ma możliwości wykonania docelowego, trwałego rozmalowania. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom kierowców i aby ułatwić im poruszanie oraz zwiększyć bezpieczeństwo podróży na oddanych odcinkach drogi, oznakowanie było wykonane tymczasowo w technologii cienkowarstwowej - mówi nam Aneta Niezgoda z biura komunikacji społecznej DRMG.
Tymczasowe oznakowanie na ul. Warszawskiej wykonano w ramach umowy z wykonawcą Nowej Bulońskiej. DRMG zapewnia, że nie generowało dodatkowych kosztów.
Oznakowanie wiosną, kto winny wypadkowi?
Wszystko wskazuje na to, że na właściwe oznakowanie poziome, kierowcy będą musieli jeszcze trochę poczekać. - Docelowe oznakowanie zostanie wykonane wiosną 2020 r., przy sprzyjających warunkach atmosferycznych i zgodnie ze wszystkimi wymaganiami technologicznymi - mówi Aneta Niezgoda.Z podobnym problemem nieczytelnego i wytartego oznakowania poziomego zmagała się kilka lat temu Warszawa. Wówczas warszawski Zarząd Dróg Miejskich miał problem z przetargiem na malowanie pasów. Jednak wówczas eksperci alarmowali, że działania urzędników mogą mieć bardzo niebezpieczne skutki.
– Niewidoczne oznakowanie poziome to w ruchliwej aglomeracji rzecz nie do pomyślenia. Jeśli kierowca nie zauważy np. wytartej linii ciągłej i spowoduje kolizję, może próbować w sądzie obarczyć winą za zdarzenie zarządcę drogi – mówił Życiu Warszawy ekspert do spraw ruchu drogowego Sławomir Gołębiowski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.