Dmytro Pashytskyy już raz występował w barwach gdańskich lwów. Miało to miejsce w sezonie 2016/2017 na zasadzie wypożyczenia z Resovii Rzeszów. Jego przygoda z gdańskim klubem trwała pół roku. Następnie przeniósł się do ligi rosyjskiej, w której jeszcze niedawno spędzał piąty sezon. Po wybuchu wojny na Ukrainie sytuacja diametralnie się zmieniła. Dmytro zerwał kontrakt z rosyjskim klubem 2 marca, a następnie do Estonii, do ojczyzny swojej żony.
Zawodnik za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazywał, że czas od początku wojny jest dla niego pełen bólu i bezsenny. Pomimo że Dmytro miał ważny kontrakt w Petersburgu na kolejne rozgrywki, nie chciał dłużej zostać w Rosji, choć oczywiście opuszczenie Superligi postawiło pod dużym znakiem zapytania jego dalszą karierę.
W drugim tygodniu marca Trefl Gdańsk porozumiał się z menadżerem zawodnika w sprawie możliwości dokończenia sezonu przez Dimę w Polsce. Klub ma prawo do transferu medycznego za kontuzjowanego Pablo Crera. Decyzja w tej sprawie należy jednak do Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej.
- Sytuacja na ten moment wygląda w ten sposób, że niestety nie udało się dojść do polubownego rozwiązania kontraktu Dimy z rosyjskim klubem. Dima zerwał umowę z Petersburgiem, licząc się ze wszystkimi konsekwencjami, jakie ta decyzja za sobą niesie, ale by mógł wystąpić w innym kraju, potrzebna jest zgoda Rosyjskiej Federacji Piłki Siatkowej. Niestety rosyjski związek takiej zgody nie chce wydać, więc musi ingerować organ wyższy – Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej FIVB. Czynimy wszelkie starania, by najpóźniej jutro udało się zakończyć formalności z FIVB i zgłosić Dimę do polskich rozgrywek. Mam ogromną nadzieję, że w tym nietypowym przypadku możemy liczyć na sprawność działania FIVB i do jutra uda się zamknąć wszystkie kwestie formalne. Pod kątem sportowym Dima byłby dla nas oczywiście świetnym wzmocnieniem na środku siatki, także mam ogromną nadzieję, że zobaczymy go w tym sezonie w barwach Trefla Gdańsk – mówi prezes klubu Dariusz Gadomski.
Sam zawodnik bardzo liczy na pozytywne zakończenie tej sprawy.
- Przede wszystkim bardzo dziękuję klubowi, że mogę tu być. Gdańsk to wspaniałe miasto i świetnie jest móc tutaj wrócić. Bardzo dziękuję Prezesowi, że w tak trudnej dla mnie sytuacji wyciągnął pomocną dłoń i istnieje szansa, że będę mógł jeszcze zagrać w tym sezonie. Ostatnie dwa tygodnie są dla mnie niczym rollercoaster. Najpierw podjąłem decyzję o wyjeździe z Rosji, cały czas byłem w ogromnym strachu o rodzinę, która była w Kijowie, następnie pojawiła się propozycja z Gdańska. Gdy udało mi się ściągnąć najbliższych do Polski, zacząć treningi z Treflem, pojawiły się komplikacje z możliwością mojego transferu. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnie, ale to nie jest dla mnie łatwy czas. - mówi Dmytro Pashytskyy. - Mam jednak nadzieję, że gdy wszystko się uda, będę mógł się w pełni skupić na siatkówce, by pomóc Treflowi w walce o fazę play-off. Będę chciał dawać z siebie wszystko na boisku i mam wielką nadzieję, że będzie to możliwe. Przede wszystkim jeszcze raz dziękuję klubowi - dodaje.
Decyzja o możliwości przeprowadzenia transferu przed środowym meczem z Indykpolem AZS-em Olsztyn zapadnie najpóźniej jutro (16 marca). Zawodnicy Trefla wyjechali do Iławy już dziś, o godzinie 11:30. Razem z nimi pojechał także Dmytro z nadzieją, że uda się załatwić wszystkie formalności na czas. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17:30.
[news:1285085]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.