Legenda polskiego futbolu wraca… w miejscu, które znał najlepiej

Opublikowano:
Autor:

Legenda polskiego futbolu wraca… w miejscu, które znał najlepiej - Zdjęcie główne
Autor: Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Piłka nożnaLegenda polskiej piłki, selekcjoner reprezentacji i trener Lechii Gdańsk został upamiętniony tam, gdzie żył najdłużej. Wojciech Łazarek wraca na Żabiankę w sposób symboliczny, poruszający i bardzo ludzki.
reklama

Są takie historie, które nie zaczynają się na stadionie, lecz pod klatką schodową. Na gdańskiej Żabiance piłkarska legenda przez dziesięciolecia była po prostu sąsiadem.

Orłowska 7. Adres, który mówi więcej niż stadion

Na budynku przy ul. Orłowskiej 7 w Gdańsku odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą Wojciechowi Łazarkowi. To tutaj mieszkał przez 56 lat, od końca lat sześćdziesiątych aż do swojej śmierci w grudniu 2023 roku. Blok stał się niemal synonimem jego życia poza boiskiem.

reklama

– Mieszkaliśmy obok siebie. Ja pod numerem 11, Wojciech Łazarek pod numerem 7 w środkowej klatce C na parterze. Widywaliśmy się wiele razy, także kiedy się wyprowadziłem. Odwiedzałem swoich rodziców, a później córkę. Do ostatnich swoich dni trener Łazarek chodził na spacery z suczką bokserką Ateną – wspominał Henryk Zabrocki, wieloletni sąsiad i były trener hokeistów Stoczniowca Gdańsk.

Ten obraz doskonale pokazuje, że choć Łazarek zdobywał najwyższe szczyty polskiego futbolu, jego życie toczyło się tu, wśród sąsiadów, daleko od medialnego zgiełku i reflektorów.

Tablica, która opowiada historię człowieka i trenera

Pamiątkowa tablica to nie tylko data i tytuły. To zapis relacji, wartości i lokalnej pamięci.

reklama

„W tym domu mieszkał Wojciech Łazarek (1937–2023), piłkarz, selekcjoner reprezentacji Polski, trener Lechii Gdańsk, wychowawca wielu pokoleń piłkarzy” – głosi napis, przygotowany także w języku angielskim. To świadectwo, że dla wielu osób Łazarek był kimś znacznie więcej niż trenerem. Był mentorem, przyjacielem i sąsiadem.

Tablica nie przypomina tylko sukcesów sportowych. Opowiada historię człowieka, który łączył wielką piłkę z codziennym życiem, zawsze obecnego w swojej wspólnocie.

Sąsiad, który angażował się w życie osiedla

Wojciech Łazarek był znany z działalności poza boiskiem. Uczestniczył w zebraniach spółdzielni, interesował się zmianami zachodzącymi na osiedlu i wspierał lokalną wspólnotę.

reklama

– Od tego momentu razem z liczną grupą znajomych przychodził na wszystkie walne zgromadzenia. Teraz czuję ogromny żal, że pana Wojtka nie ma wśród nas, bo to był ciepły, miły, życzliwy i serdeczny człowiek, szanujący pracę i ceniący uczciwość. Wzór do naśladowania – mówił Waldemar Pazio, prezes Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Młodych”.

To właśnie ta bliskość z mieszkańcami sprawiała, że upamiętnienie Łazarka było naturalnym krokiem. Nie tylko sportowcy i kibice, ale też sąsiedzi chcieli zachować pamięć o człowieku, który potrafił łączyć sukcesy na boisku z dobrym sercem w codziennym życiu.

reklama

„Drugi ojciec”. Wspomnienia wychowanków

Nie sposób mówić o Wojciechu Łazarku bez wspomnień jego wychowanków. Bogusław Kaczmarek, jeden z najbliższych współpracowników, opowiadał o nim z ogromnym wzruszeniem:

– Ilona to moja druga gdańska mama, a pan trener Łazarek, bo trenerów było wielu, to ojciec. Był moim pierwszym trenerem, a także architektem mojej przeprowadzki w 1970 roku z Łodzi na studia do Gdańska. 55 lat temu pierwsze kroki skierowałem właśnie na Orłowską. Znałem jego najbliższych, na czele z babcią Kazią, przyjaźniły się nasze żony oraz synowie Grzegorz i Marcin. Wiele mu zawdzięczam, bo zrobił ze mnie piłkarza, trenera i człowieka – wspomina „Bobo”.

Takie historie pokazują, że Łazarek był obecny w życiu swoich wychowanków nie tylko podczas treningów, ale również w codziennych decyzjach i ważnych momentach życiowych. Był mentorem i przyjacielem, a jego wpływ pozostaje trwały.

Wielka piłka i zwykłe życie

Wojciech Łazarek prowadził największe polskie kluby – Lechię Gdańsk, Lecha Poznań, ŁKS Łódź, Wisłę Kraków, Widzew Łódź – i zdobywał mistrzostwa oraz Puchary Polski. Był także selekcjonerem reprezentacji Polski, pracował z kadrą Sudanu i prowadził kluby za granicą.

Jednak gdy gasły reflektory, wracał do Orłowskiej 7. Tam były spacery, codzienne rozmowy, obecność przy sąsiadach i rodzinie. To miejsce było jego ostoją, punktem, w którym nie musiał być legendą. To właśnie w tym połączeniu wielkiego futbolu i zwykłego życia tkwiła jego siła i autentyczność.

Żabianka zapamięta swojego trenera

W dniu odsłonięcia tablicy pod blokiem przy Orłowskiej 7 spotkali się ludzie z różnych światów. Piłkarskie legendy, działacze, mieszkańcy osiedla, kibice Lechii Gdańsk. Wszyscy mówili o tym samym człowieku, ale każdy widział go trochę inaczej.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo