Potrzebował czasu
Ukrainiec trafił do Lechii Gdańsk we wrześniu 2023 jako „wolny agent” – po zakończonej kampanii 2022/2023 nie przedłużył umowy ze swoim poprzednim pracodawcą Zorią Ługańsk i przez kilka miesięcy był bezrobotny.Już pierwsze spotkanie w wykonaniu skrzydłowego pokazało, że biało-zieloni mogą mieć wiele z niego pociechy – w rywalizacji z GKS-em Katowice (5:1) zanotował asystę. Ponadto, w rundzie jesiennej dwukrotnie odnalazł drogę do bramki (w starciach z GKS-em Tychy oraz Stalą Rzeszów).
Należy wspomnieć, że Khlan dołączył do klubu trochę „z marszu”, zatem nie mógł być w tak dobrej formie fizycznej, co reszta zespołu, stąd pełnie umiejętności zaczął pokazywać po solidnie przepracowanym zimowym obozie w Turcji.
Ukraiński Messi
Na przełomie lutego i marca 2024 roku zdobył 3 gole oraz 3 asysty, a popisowym meczem w jego wykonaniu była rywalizacja ze Zniczem Pruszków (2:1) zakończona dubletem. Nie dość, że celnie trafiał do siatki, to jeszcze z łatwością radził sobie w pojedynkach „1 na 1” z defensywą rywali, stąd zaczęto go nazywać „Ukraińskim Messim”, chociażby też ze względu na podobne parametry fizyczne (obaj są dość niscy - mają po 1,70 wzrostu).Komisja 1.Ligi również doceniła jego występy na boiskach zaplecza elity, nagradzając go najlepszym piłkarzem dwóch pierwszych miesięcy rundy wiosennej.
Potem skrzydłowy nieco „zgasł”, ale w końcówce sezonu znowu dał o sobie znać - przyczynił się do m.in. zdobycia trzech punktów w starciu z Polonią (1:0) oraz wydatnie pomógł drużynie wygrać w Krakowie z Wisłą (2 gole; 4:3).
Całą kampanię zakończył z 9 golami oraz sześciokrotnie skutecznie obsłużył podaniem partnera z zespołu, więc zainteresowany dołożył niemałą cegiełkę do awansu zespołu do elity.
Na dodatek zaczął być regularnie powoływany ponownie do młodzieżowych reprezentacji Ukrainy – U-21 oraz U-23. Z tym drugim zespołem pojechał w na przełomie lipca i sierpnia do Paryża na turniej olimpijski – podopieczni Rusłania Rotania odpali w fazie grupowej, zajmując trzecie miejsce z dorobkiem trzech punktów (przegrali z Irakiem 1:2 oraz Argentyną 0:2, a wygrali z Marokiem 2:1). Khlan zagrał we wszystkich spotkaniach, ale nie zanotował żadnych „liczb”.
Regres formy
Udział na igrzyskach olimpijskich spowodował, że ominął dwie pierwsze kolejki PKO BP Ekstraklasy, a wrócił do składu dopiero podczas starcia z Lechem Poznań (0:3). Z pewnością intensywny okres wakacyjny odbił się na jego dyspozycji, ponieważ w 15 meczach zdobył tylko jedną bramkę i zanotował dwie asysty, a na domiar złego w trakcie zmagań jesiennych zmagał się kontuzją.Po przerwie zimowej, podobnie jak cały zespół, pokazywał się już z lepszej strony - dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w rywalizacji z Zagłębiem Lubin (3:1), a potem pod koniec sezonu zdobywał gole w starciach z Cracovią (2:0) czy GKS-em Katowice (2:3). Ponadto, dobrze obsłużył podaniem partnerów w trakcie spotkania z Piastem Gliwice (3:1) oraz Koroną Kielce (3:2).
Skrzydłowemu kończył się kontrakt 30 czerwca 2025 roku, stąd pojawiało się wiele pytań czy Ukrainiec zostanie w Lechii na dłużej, zwłaszcza że zimą nie podpisał żadnej kolejnej umowy z klubem, co Urfera i spółkę stawiało w trudnej sytuacji, bowiem gdyby 22-latek zdecydował się odejść, biało-zieloni za potencjalny transfer wychodzący nie dostaliby ani złotówki.
- Rozmawialiśmy o tym. Negocjujemy. Rozmawialiśmy z prezesem. Ja nie mam agenta, i to jest trochę trudniejsze, bo skupiam się na swojej pracy, a nie na kontrakcie. Ja mam ojca, który pomaga mi w negocjacjach. – przekonywał w lutym Khlan
Rodzina jest najważniejsza
Generalnie sprawa w przypadku Khlania była dość skomplikowana głównie z powodów pozasportowych, bowiem jego rodzina pozostała w Ukrainie, gdzie od ponad trzech lat toczy się tam wielkoskalowa wojna, a jego ojciec służył w armii naszych wschodnich sąsiadów (jednocześnie będąc jego "agentem").
- To jest trudne. Codziennie widzę te newsy. Moja rodzina została w Ukrainie. Chcę, aby byli przy mnie, ale mój ojciec ma 50 lat i musi zostać. A moja mama nie chce tu przyjechać bez ojca. Mam jeszcze małą siostrę. Trudno o tym myśleć, a co dopiero mówić. Mieszkamy w Żytomierzu, codziennie tam latają rakiety. Na początku wojny było to miejsce atakowane przez Rosjan. – opowiadał na jednym z briefingów prasowych
Warunkiem pozostania zawodnika w Trójmieście miało być sprowadzenie jego ojca do Polski. Paolo Urfer obiecał zawodnikowi, że za pomocą różnych „dyplomatycznych” sztuczek dokona tego i wydawało się, że negocjacje szły w dobrym kierunku.
Jeszcze kilkanaście dni temu na biurku leżał kontrakt aż do 2030 roku, ale ostatecznie z tej okazji zawodnik nie skorzystał. Khlan chce rozwijać swoją karierę piłkarską poza granicami Polski - w międzyczasie dostał oferty od m.in. belgijskiego OH Leuven czy tureckiego Gaziantep. O tym, z jakim zespołem zwiąże się Ukrainiec przekonamy się niebawem, choć nieoficjalne źródła wskazują, że przeniesie się nad Bosfor.
Liczba Ukraińców musi się zgadzać?
Jednak jak się okazuje, "ukraińska kolonia" w Lechii wcale nie musi się zmniejszyć. Niektóre media sugerują, że w orbicie zainteresowań gdańszczan jest Oleksandr Syrota. To 25-letni środkowy obrońca Dynama Kijów, ale w ostatnim sezonie był wypożyczony do Maccabi Hajfa. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki wystąpił w 26 spotkaniach, zdobywając w nich dwa trafienia. Stopera ma za sobą też 2 występy w seniorskiej reprezentacji Ukrainy – zadebiutował w niej w 2021 roku.Teoretycznie ta plotka ma sens, zwłaszcza że wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu dostał Andrei Chindris, a Loup-Diwanowi Gueho niebawem zakończył się okres wypożyczenia, zatem na chwilę obecną w kadrze Lechii jest tylko dwóch stoperów. Niemniej, jak donoszą niektóre źródła, biało-zieloni aż „tak bardzo” nie są zainteresowani sprowadzeniem tego zawodnika do Trójmiasta.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z Maksymem Diaczukiem, który również jest stoperem Dynama Kijów. 21-latek w ostatnim sezonie dla stołecznego klubu zagrał w 8 spotkaniach, notując 1 asystę. Lechia bacznie obserwuje losy środkowego obrońcy, który - jak pokazują statystyki - nie jest raczej pierwszoplanową postacią w ukraińskim zespole.
Komentarze (0)