Po zakończeniu kilkudniowych opadów śniegu, na większości ważniejszych dróg udało się zapewnić w miarę przyzwoite warunki, pozwalające na stosunkowo bezproblemową jazdę. Niestety, nie można powiedzieć tego samego o położonych wzdłuż tych dróg chodnikach, które często są nieodśnieżone albo odśnieżone tak, że efektów w zasadzie nie widać.
Przeszkoda goni przeszkodę
Zaspy na środku chodników, wały śnieżne na dojściach do przejść dla pieszych, czy śnieżne okopy dookoła przystanków transportu zbiorowego - to codzienność gdańskich pieszych w ostatnich dniach. Osoba zdrowa podczas poruszania się czuje dyskomfort, ale generalnie poradzi sobie, dając większe kroki lub skacząc przez zaspy. Co mają jednak zrobić osoby, które z różnych przyczyn mają ograniczone możliwości przemieszczania się? Dla człowieka z chorą nogą, starszego lub rodziców z dziećmi wózkach śnieżne zaspy mogą okazać się barierą bardzo trudną, a niejednokrotnie wręcz niemożliwą do pokonania. Patrząc na poziom odśnieżania chodników w mieście, o tych osobach nikt zdaje się nie pamiętać.
Odwiedziłem w ostatnim czasie kilka dzielnic w różnych częściach Gdańska. W każdej problemy były identyczne. Zapadanie się w grubej warstwie źle odgarniętego śniegu i posypanego solą, skakanie przez zaspę usypaną na dojściu do przejścia dla pieszych lub skakanie z przystanku do autobusu.
Należy przyznać, że gdzieniegdzie chodniki były wzorowo odśnieżone. Przykładowo wzdłuż ulicy Warszawskiej na wysokości pętli tramwajowej Ujeścisko odśnieżanie przeprowadzono za pomocą specjalnej szczotki, dzięki temu pieszy idzie po czystych, chodnikowych płytkach, które nie wymagały nawet posypywania piaskiem z solą. Prawdopodobnie była to jednak zasługa znajdującej się obok ścieżki rowerowej, która akurat była pokryta grubą warstwą śniegu. Kawałek dalej, gdzie ścieżki rowerowej już nie było, pieszy musi grzęznąć po kostki w śniegu lub błocie pośniegowym. Nie najgorsza sytuacja panuje wzdłuż najważniejszych ulic, takich jak np. Aleja Grunwaldzka. Tam na chodnikach zalega jedynie nieznaczna warstwa błota pośniegowego, lecz idzie się całkiem znośnie.
Zamiast lepiej - jest gorzej
Pewne zabiegi utrzymaniowe przeprowadzane są niewłaściwie. Przez to warunki na chodnikach pogarszają się, zamiast się polepszyć. Istnieje wiele miejsc, gdzie śnieg odgarnięto bardzo niedokładnie, a pozostawioną warstwę śniegu posypano solą. W efekcie śnieg nie ubija się pod wpływem ruchu pieszych, lecz robi się bardzo miękki. Człowiek idący takim ciągiem nieustannie zapada się w powstałej brei. O pchaniu np. wózka dziecięcego lub inwalidzkiego ciężko w tej sytuacji w ogóle mówić. Po chodniku przykrytym śniegiem, który pod wpływem ruchu pieszych został zbity, idzie się znacznie wygodniej. Aby zapobiec poślizgom, wskazane byłoby jednak posypanie takiego ciągu piaskiem.
Poruszając się po Gdańsku nie sposób nie odnieść wrażenia, że zimą o pieszych kompletnie zapomniano. Odśnieżaniu jezdni i ścieżek rowerowych poświęca się znacznie więcej uwagi. Z moich spostrzeżeń podczas spacerów po mieście wynika, że chodniki często (choć oczywiście nie zawsze) odśnieżane są lepiej tam, gdzie z ustawowego obowiązku odśnieżają właściciele posesji przylegających do chodników. Gdańsk stara się kreować swój wizerunek jako miasta przyjaznego pieszym. Zimowe utrzymanie ulic i chodników wyraźnie pokazuje, że do osiągnięcia tego celu jest jeszcze bardzo, bardzo daleko.
W sprawie problemów z zimowym utrzymaniem dróg i ulic portal Puls Gdańska zadał pytania Gdańskiemu Zarządowi Dróg i Zieleni. Do tematu zimowego utrzymania chodników wrócimy po otrzymaniu stanowiska miejskiej instytucji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.