Nagłe decyzje dużych sieci handlowych potrafią błyskawicznie zelektryzować klientów. Gdy do opinii publicznej docierają informacje o postępowaniach ochronnych lub restrukturyzacyjnych, pierwsza myśl wielu osób jest prosta: czy sklepy zostaną zamknięte, a półki opustoszeją? Nie inaczej stało się tym razem — ogłoszenie działań prawnych związanych z utrzymaniem działalności jednego z największych dyskontów odzieżowo-przemysłowych wywołało lawinę domysłów i pytań.
Pepco uruchamia postępowanie upadłościowe w Niemczech
W centrum wydarzeń znalazło się Pepco – marka znana z taniej odzieży, akcesoriów domowych i artykułów dla dzieci. Spółka złożyła do sądu w Berlinie wniosek o wszczęcie postępowania upadłościowego na podstawie art. 270 niemieckiego kodeksu. Procedura obejmuje wszystkie 64 sklepy Pepco działające na terenie Niemiec, w których zatrudnionych jest około 500 osób. Choć sama nazwa „upadłość” brzmi dramatycznie, w tym przypadku celem nie jest likwidacja, lecz uporządkowanie finansów i dostosowanie działalności do realiów rynkowych.
Ambitne plany Pepco zderzyły się z twardą konkurencją
Jeszcze niedawno Pepco roztaczało wizję ekspansji, która miała objąć nawet 2 tysiące sklepów w Niemczech. Zakładano, że model znany z Polski czy Rumunii – niska cena, częsta rotacja produktów i proste formaty sklepów – sprawdzi się również za zachodnią granicą. Tymczasem lokalny konsument okazał się znacznie bardziej powściągliwy w zakupach. Do tego doszła silna konkurencja ze strony dyskontów takich jak Action czy Tedi.
Przedstawiciel firmy nie traci jednak optymizmu. „Widzimy możliwości przekształcenia sieci sklepów w Niemczech, aby mogła prosperować, pomimo trudnego niemieckiego rynku detalicznego” – podkreślił Stoffler w rozmowie cytowanej przez Reutersa.
Procedura ochronna ma uratować Pepco przed likwidacją
Choć formalnie mowa o postępowaniu upadłościowym, Pepco korzysta z tzw. procedury ochronnej. To rozwiązanie pozwala na prowadzenie działalności pod kontrolą sądu i jednoczesne przeprowadzanie restrukturyzacji. Innymi słowy – sklepy nadal funkcjonują, pracownicy nie tracą z dnia na dzień zatrudnienia, a firma ma czas na opracowanie planu naprawczego. Najważniejszym wsparciem jest finansowanie ze strony spółki-matki z siedzibą w Holandii, która działa w blisko 20 krajach.
Polska sieć Pepco działa bez zmian
Najczęściej powtarzające się pytanie dotyczy Polski. Czy klienci muszą obawiać się zamykania lokalnych sklepów? Odpowiedź jest jednoznaczna – nie. W oficjalnym komentarzu podkreślono: „Uspokajamy jednak polskich klientów — sieć w naszym kraju nadal działa i działać będzie. Problemy ma tylko jej niemiecki oddział”. Obecnie w Polsce funkcjonuje około 1,4 tysiąca sklepów Pepco i nie ma planów ich ograniczania.
Rumunia i Czechy kolejnymi filarami Pepco
Poza Polską dużym zapleczem sprzedażowym dla Pepco są Rumunia i Czechy. Na pierwszym z tych rynków działa około 500 sklepów, na drugim – około 300. Łącznie grupa Pepco prowadzi około 4 tysięcy placówek w 18 krajach, zatrudniając ponad 31 tysięcy pracowników. To pokazuje skalę, która pozwala firmie przetrwać nawet poważne problemy w jednym regionie.
Czy klienci Pepco mogą liczyć na wyprzedaże
W obliczu działań naprawczych pojawia się pytanie o obniżki. Choć Pepco nie ogłosiło masowych wyprzedaży, wiele osób liczy, że restrukturyzacja może przynieść promocje w stylu „ostatnie sztuki przed zamknięciem”. Dotychczas firma nie potwierdziła takich działań, ale doświadczenie rynkowe pokazuje, że podobne sytuacje często są wykorzystywane marketingowo.
Co dalej z Pepco w Europie
Dalszy rozwój wydarzeń zależy od tego, czy niemiecki oddział Pepco zdoła wrócić do rentowności. Jeśli tak – sieć utrzyma swoją obecność na rynku, choć zapewne w mniejszej skali. Jeśli nie – możliwe będzie stopniowe wycofywanie się z części lokalizacji. Niezależnie od wyniku restrukturyzacji jedno jest pewne: fundamentem działalności Pepco pozostaje Europa Środkowa, gdzie marka wciąż cieszy się ogromnym zaufaniem klientów.
Komentarze (0)