Pięć minut i 95 zł kary. Klienci ostrzegają innych

Opublikowano:
Autor:

Pięć minut i 95 zł kary. Klienci ostrzegają innych - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Polska i ŚwiatTo miała być krótka przerwa w trakcie codziennych zajęć. Kobieta zatrzymała samochód na ogólnodostępnym parkingu i bez większego zastanowienia udała się do pobliskiego sklepu. Wyszła z założenia, że kilka minut nie zrobi żadnej różnicy.
reklama

Po powrocie do auta zobaczyła jednak kartkę umieszczoną za wycieraczką, której treść natychmiast wywołała konsternację. Sytuacja ta pokazuje, że nawet krótkotrwałe postoje mogą prowadzić do nieoczekiwanych kosztów, jeśli kierujący nie zorientuje się w obowiązujących zasadach.

Pani Katarzyna z Łodzi i opłata dodatkowa przed Aldim przy ul. Łagiewnickiej

Kobietą, która zetknęła się z tą sytuacją, była pani Katarzyna z Łodzi. Tego dnia wracała od lekarza zlokalizowanego przy ul. Łagiewnickiej. Po wizycie postanowiła zatrzymać się przed pobliskim sklepem Aldi i szybko kupić kilka produktów dla córki. Ponieważ zamierzała wejść tylko na chwilę, nie zwróciła uwagi na parkometr ustawiony przy parkingu. Jej krótka wizyta zakończyła się znalezieniem wezwania do zapłaty opiewającego na 95 zł, z terminem płatności wynoszącym 60 dni. Na kartce umieszczono również informację, że „nieuiszczone opłaty dodatkowe mogą być dochodzone w drodze postępowania windykacyjnego na podstawie danych właściciela pojazdu uzyskanych w CEPiK”.

reklama

Takie sytuacje stają się coraz bardziej powszechne na parkingach przy sklepach Lidl, Biedronka, Aldi oraz Action. Wszystkie te miejsca wprowadziły system darmowego postoju, lecz tylko pod warunkiem pobrania biletu z parkometru. Brak biletu – niezależnie od czasu trwania wizyty – traktowany jest przez zarządcę jako złamanie regulaminu.

Dlaczego kierowcy dostają wezwania mimo krótkiego postoju?

Z relacji kierowców wynika, że kontrolerzy często prowadzą obserwacje z zaparkowanych w pobliżu samochodów. Gdy zauważą, że kierujący omija parkometr, niemal natychmiast podchodzą do pojazdu i wystawiają opłatę dodatkową. Działają szybko, nie czekając, aż klient wróci ze sklepu. To właśnie mogło wydarzyć się w przypadku pani Katarzyny – pięć minut wystarczyło, by jej auto zostało objęte kontrolą.

reklama

Przed świętami lub w okresach zwiększonego ruchu liczba takich interwencji szczególnie rośnie. Klienci spieszący się i koncentrujący na zakupach łatwo zapominają o bilecie, przez co stają się celem błyskawicznej reakcji kontrolerów.

Wezwanie za szybą — nie jest to mandat. Co na to prawnik?

Wzbudzający niepokój dokument pozostawiony na szybie często wygląda podobnie do mandatu, jednak nim nie jest. Jak podkreśla radca prawny Karol Hojda z Wrocławia, kierowca nie powinien traktować go jako decyzji organu państwowego.

Prawnik tłumaczy półpauzą: – Nie należy reagować na tego rodzaju wezwania znalezione za wycieraczką. Taki świstek najlepiej wyrzuć do śmieci i zapomnieć o sprawie. Dlaczego? Jest ku temu kilka powodów. Przede wszystkim to nie jest mandat. To nie jest też wezwanie od policji czy innych uprawnionych organów. To najprawdopodobniej nie jest też informacja o opłacie dodatkowej nakładanej w miejskiej strefie płatnego parkowania. Nigdy nie wiadomo, czy wezwanie pochodzi od podmiotu uprawnionego do pobierania jakichkolwiek opłat.

reklama

Według ekspertów dokument ten nie nakłada obowiązku zapłaty, choć jest tak konstruowany, by sugerował formalny charakter.

Dlaczego reklamacja może zaszkodzić? Ujawnienie danych kierującego

Zaskoczoną kierującą naturalnie kusiło, by wysłać reklamację wraz z paragonem, jednak takie działanie może jedynie pogorszyć sytuację. Firmy zarządzające parkingami wymagają zwykle pełnego zestawu danych kontaktujących się osób, co umożliwia im jednoznaczne wskazanie, kto prowadził pojazd.

Ekspert wyjaśnia półpauzą: – Po pierwsze, jest to swoista auto-denuncjacja w zakresie osoby kierującej pojazdem w danym miejscu i czasie, ponieważ dziwnym trafem firmy zawsze wymagają podania kompletu danych do pozwu. Wiele osób korzysta z maili zawierających imię i nazwisko albo po prostu podpisują się na końcu maila. Nie można też zapomnieć o tym, że większość z nas płaci za zakupy kartą, a na dole paragonu są ostatnie cyfry używanej karty płatniczej. Można tymi danymi potem posłużyć się w procesie celem identyfikacji. Po drugie, wewnętrzne umowy między firmami parkingowymi a właścicielami terenów ograniczają możliwość pozytywnego rozpatrzenia takich reklamacji.

reklama

W praktyce osoba składająca reklamację ułatwia firmie przygotowanie pozwu, a jednocześnie niemal pozbawia się skutecznej linii obrony.

Jak wygląda ewentualny spór sądowy? Nierówna pozycja operatora

Choć wezwania często brzmią stanowczo, same firmy parkingowe stosunkowo rzadko kierują sprawy do sądu. Kiedy jednak decydują się na pozew, nie jest im łatwo udowodnić roszczenia.

– Pozwy zawsze kierowane są przeciwko właścicielom pojazdów i w oparciu o dane z CEPiK. Tymczasem pozew o zapłatę w takiej sprawie należy skierować przeciwko osobie, która zaparkowała pojazd w danym miejscu i czasie. Problem jednak w tym, że ten kto pozywa, ten musi udowodnić, że konkretna osoba jest mu winna określoną kwotę. Zarządca musi również wykazać, że spełnione zostały wszelkie obowiązki w zakresie poinformowania konsumenta o warunkach zawieranej umowy – wskazuje Hojda.

Kierowcy, którzy otrzymali pozew, korzystają z jednej, skutecznej formy odpowiedzi: „Ja tam nie parkowałem, nie zawierałem żadnej umowy i nie wiem o co chodzi.”. Jak potwierdza ekspert, to zazwyczaj wystarcza, by oddalić roszczenia operatora.

Skargi kierowców do UOKiK: 46 sekund i 600 zł za parkowanie

Do UOKiK wpływają liczne zgłoszenia dotyczące kontrowersyjnych przypadków związanych z parkingami przy Lidl, Biedronka, Aldi i Action. Jedna ze skarg dotyczyła parkingu przy Biedronce w Krakowie, gdzie kierowca pobrał bilet o 13:44:14, a wezwanie wystawiono o 13:45. Skarżący napisał: „Czas 46 sekund jest stanowczo za krótki na zapoznanie się z regulaminem parkingu i powrót z biletem parkingowym do auta na drugi koniec parkingu”.

Do UOKiK wpływają również zgłoszenia dotyczące wezwań na kwoty sięgające nawet 600 zł, najczęściej naliczanych w przypadku przekroczeń kilku okresów rozliczeniowych. W innych przypadkach kontrolerzy uznają, że bilet za szybą był „niewidoczny”, mimo że kierowca uważa, iż umieścił go prawidłowo.

Fałszywe wezwania jako nowy sposób wyłudzania pieniędzy

Oprócz realnych opłat pojawił się nowy proceder — fałszywe wezwania do zapłaty. Oszuści wykorzystują wygląd dokumentów stosowanych przez operatorów i tworzą ich imitacje. Dodają własne numery kont bankowych oraz kody QR kierujące na fałszywe strony. Najbardziej narażone są osoby, które faktycznie nie pobrały biletu i mogą uznać dokument za autentyczny.

Monitoring tablic rejestracyjnych. Biedronka testuje system naliczania opłat do 3500 zł

W niektórych miejscach na kierowców czekają jeszcze bardziej zautomatyzowane rozwiązania. We Wrocławiu sieć Biedronka testuje system rejestracji tablic rejestracyjnych, który zastępuje tradycyjne bilety. Kamery zapisują moment wjazdu i wyjazdu, a opłata naliczana jest automatycznie po przekroczeniu dopuszczalnego, darmowego czasu postoju. Pierwsza doba kosztuje 150 zł, kolejne po 200 zł, a maksymalna kara może sięgnąć 3500 zł. System działa w pełni automatycznie i nie przewiduje indywidualnych odstępstw.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo