reklama

Banach (Nowa Lewica): Potrzebujemy systemowych rozwiązań, a nie tylko PR-u

Opublikowano:
Autor:

Banach (Nowa Lewica): Potrzebujemy systemowych rozwiązań, a nie tylko PR-u - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WyboryPonad pięć lat temu, ruch społeczny Lepszy Gdańsk poparł stowarzyszenie Wszystko dla Gdańska w II turze wyborów samorządowych. Mimo podpisanego porozumienia nie udało się zrealizować nawet połowy postulatów społeczników. Dlaczego działacze trafiali na urzędniczy beton i jak to doświadczenie wpłynie na najbliższe wybory? O tych i wielu innych kwestiach rozmawiamy z Jolantą Banach, liderką pomorskiej Nowej Lewicy i potencjalną kandydatką na prezydentkę Gdańska.
reklama

Skąd w ogóle pomysł na takie porozumienie? Było to 5 lat temu, więc niektórzy mogą też nie pamiętać, na co państwo jako Lepszy Gdańsk zwracaliście uwagę. 

Jolanta Banach: Ponieważ Lepszy Gdańsk brał udział w wyborach samorządowych, a naszą kandydatką na prezydentkę Gdańska była pani Elżbieta Jachlewska, poproszeni o wsparcie w drugiej turze prezydenta Adamowicza, postanowiliśmy tego poparcia udzielić pod warunkiem realizacji postulatów, na których nam zależało i z którymi szliśmy do wyborów samorządowych.

Kwestie te dotyczyły głównie sfery społecznej w Gdańsku i zarządzaniem nią. Pojawiały się również inne zadania obowiązkowe gminy, które nie tylko w naszym doświadczeniu budziły w realizacji wiele zastrzeżeń. Dotyczyło to instytucjonalnej i środowiskowej opieki nad ludźmi starszymi, nad ludźmi niepełnosprawnymi. Dotyczyło to kwestii mieszkaniowych i utrzymania zasobu komunalnego oraz problemów związanych z eksmisją i zapewnieniem dachu nad głową osobom eksmitowanym. 

reklama

Porozumienie Lepszego Gdańska ze stowarzyszeniem Wszystko dla Gdańska z 2018 r.

Mieliście obawy w kwestii realizacji porozumienia, czy jednak wierzyliście w jego sukces?

Nasza kandydatka nie weszła do drugiej tury. Była to znakomita okazja, aby popierając pana prezydenta Adamowicza zapewnić realizację tych postulatów, których nie mogliśmy sami zagwarantować.

Ja nie wiem, jak odpowiadać na kwestię wiary, ale jeżeli się coś podpisuje i sygnuje swoim podpisem, no to nie ma większej gwarancji. W przypadku braku realizacji porozumienia każdy polityk ponosi odpowiedzialność polityczną.

Jaki wpływ na Waszą współpracę miała śmierć Pawła Adamowicza kilka miesięcy po wygranych wyborach samorządowych w 2018 roku? 

reklama

Gdańsk jest miastem zarządzanym dosyć branżowo, więc dużo do powiedzenia mają tutaj technokraci reprezentujący poszczególne sfery polityk miejskich. Dużo zależało od dyrektorów różnych instytucji. Jeżeli wydaje im się, że coś jest niemożliwe, to potrafią bronić tej niemożliwości.

Jeszcze za prezydentury Pawła Adamowicza udało się wprowadzić pilotażowy program „Złota Rączka”, który jest realizowany do dzisiaj i uważamy, że jest to nasz wielki sukces. Po śmierci Pawła Adamowicza wsparliśmy panią prezydent Aleksandrę Dulkiewicz dokładnie z tego samego powodu. Zobowiązała się ona do kontynuacji realizacji tego porozumienia. 

Jednak chyba nie było już tak kolorowo? Wielokrotnie apelowaliście do urzędników o realizację postulatów, a oni Was ignorowali. 

reklama

Pod wpływem naszej presji, niekończących się próśb, maili i wniosków rozpoczęliśmy pracę nad jednym z najważniejszych postulatów tego porozumienia, czyli ograniczeniem eksmisji na tak zwany bruk. Mowa tu o osobach, które ani nie dopuszczały się dewastacji, ani nie zamieniały w piekło życia sąsiadów.

Te eksmisje wydawały nam się zwyczajnie nieludzkie. Naszym partnerem w rozmowach był obecny wiceprezydent Kryszewski, wówczas dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej. Efektem było przyjęcie przez Radę Miasta wspólnie przygotowanej nowelizacji uchwały, dotyczącej wynajmowania mieszkań komunalnych. Wprowadziła ona pierwsze takie w Polsce rozwiązanie - niezależnie od tego, czy sąd orzeka obowiązek przyznania lokalu socjalnego, czy też nie, miasto Gdańsk oferuje osobie eksmitowanej lokal socjalny. Inną sprawą są kwestie dotyczące zabezpieczenia wystarczającej liczby lokali na wynajem socjalny. To jest wielki problem dużych miast. 

W przypadku rewitalizacji np. Biskupiej Górki doszło jednak do eksmisji wielu rodzin z miejskich lokali. To konieczne działania?

Utrzymanie zasobu komunalnego jest korzystne nawet dla tych, którzy są jemu przeciwni, nie tylko z tego powodu, że zabezpiecza dach nad głową osobom o niskich dochodach albo osobom ubogim. Aktywna polityka mieszkaniowa samorządu wpływa na ceny rynkowe. Jeżeli mielibyśmy ofertę mieszkaniową, która trafia do grupy pomiędzy osobami ubogimi i o niskich dochodach a osobami, które stać na kredyt i własnościowe mieszkanie, to oznaczałoby presję na rynek deweloperski i wynajem na rynku komercyjnym.

W tych wyborach proponujemy powołanie inwestora samorządowego, czyli instytucji, która będzie odpowiedzialna za masową budowę mieszkań na wynajem na terenach gminnych z wykorzystaniem instrumentów rynku finansowego i hybrydowego finansowania. Trafimy wtedy w lukę, czyli między innymi do młodych ludzi, zwłaszcza tych, których nie stać na kredyt, bo nie mają zdolności kredytowej, a nie mieszczą się w tak zwanych widełkach dochodowych. 

Co do stereotypu, że w mieszkaniach komunalnych zawsze są problemy – to nieprawda. Procedury eksmisyjne powinny być wszczynane w przypadkach zakłócania miru domowego, agresji, dewastacji. Wielokrotnie byłam proszona o interwencję przez lokatorów w budynkach komunalnych, którym sąsiedzi zamieniali życie w piekło.  

To temat kompletnie niemedialny.

Byłby medialny, gdybyśmy go dobrze argumentowali i dlatego chcę, żeby to wybrzmiało - cały Gdańsk powinien być zainteresowany aktywną rolą samorządu w budowaniu i rozszerzaniu zasobu komunalnego.

Wróćmy jednak do porozumienia. Gdzie jest 1900 obiecanych lokali komunalnych do końca 2023 roku?

Ten postulat jest niezrealizowany. Nie mamy nawet wiedzy, jakie jest wykonanie podstawowego zadania gminy, czyli zapewnienie lokali na wynajem socjalny i komunalny dla osób o niskich dochodach. Dlaczego? Nie jest to informacja publiczna, a moim zdaniem powinna nią być. 

Myślę, że około 3000 osób czeka teraz na mieszkanie socjalne.

Jak to jest z tymi kolejkami?

W to się nie zagłębiajmy, bo to jest absurd. Zasady pierwszeństwa przyznania lokalu na wynajem socjalny bądź wynajem nieokreślony, ten tak zwany komunalny, stają się de facto kryteriami przydziału mieszkania w ogóle. Można na liście spadać i spadać, więc jedni będą czekać rok, dwa lata, np. wychowankowie pieczy zastępczej, a ubogie rodziny z jednym dzieckiem nawet siedem lat.

Udało się zrealizować tylko dwa postulaty?

Trzy. Najważniejsze to program „Złota Rączka” i kwestia nowelizacji uchwały dotyczącej wynajmu zasobów komunalnych. Reszta została w szufladzie.

Po przyjęciu nowelizacji uchwały od listopada 2021 roku nie działo się nic. Występowaliśmy wielokrotnie z pismami do pani prezydent Dulkiewicz. Dopiero 20 kwietnia 2022 roku w reakcji na te nasze ponaglenia i presję medialną, odbyło się spotkanie robocze z nową wiceprezydent Moniką Chabior.

Podczas tego pierwszego spotkania wystąpiłam z postulatem zmiany uchwały o usługach opiekuńczych i ich dostępności finansowej. Nie było reakcji, więc sama zrobiłam jej nowelizację, podnosząc trochę kryteria dochodowe. Z jednej strony bowiem rosną ceny godziny usług opiekuńczych. Dzisiaj wynoszą 55 zł, z drugiej zaś nie są podnoszone kryteria dochodowe, od których zależy wysokość opłaty.

Czyli sami musieliście przygotowywać projekty ustaw dla waszych postulatów? Przecież zobowiązały się do tego władze Gdańska.

Dwa miesiące później zaproszono mnie na spotkanie, podczas którego ustalono, że w celu omówienia rozwiązań zapobiegających podwyżce opłat za usługi opiekuńcze zrobi się diagnozę. Ja się zobowiązałam do przygotowania projektu uchwały i przedstawiłam 15 czerwca tę uchwałę oraz wysłałam maila do pani wiceprezydent. Praca poszła na marne, bo MOPR nie wydał zgody. Potem już tylko cisza w eterze.  

Jednym z postulatów była też analiza zapotrzebowania mieszkańców na poszczególne usługi w dzielnicach. Taka diagnoza również nie została przygotowana.

Podpisalibyście drugie takie porozumienie?

Porozumienie podpisalibyśmy z samym diabłem. Podpisalibyśmy dlatego, że jeżeli z tych postulatów, choć trzy udało się zrealizować, to jest to sukces komitetu ruchów miejskich i korzyść dla mieszkańców. Polityka polega na tym, że robi się rzeczy możliwe.

Skąd pomysł tak szerokiej koalicji na wybory samorządowe 7 kwietnia?

Nie damy rady wygrać pod własnym szyldem, bo skończy się to tak, jak kończą ruchy miejskie ze względu na D’Hondta i ze względu na manipulacje przy wytyczaniu granic obwodów. Konstelacje wyborcze dadzą komitetowi szansę na wprowadzenie radnych.

Niestety, ale w pewnym momencie kończy się granica działania społeczników. Nie mogę od tak pójść sobie na kontrolę do spółki gminnej i sprawdzić, dlaczego rosną ceny wody. Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mieli swoich radnych i trzymali rękę na pulsie.

Faktycznie jesteśmy jednym z najszczęśliwszych miast na świecie?

Żyjemy w najszczęśliwszym mieście, bo pośrednio – wydając pieniądze na znakomity PR - płacimy za takie badania. Szkoda, że w najszczęśliwszym mieście nie stać nas na mieszkanie. 

Dużo emblematycznych oznak sukcesu, np. Kunszt Wodny, mniej żmudnego, systemowego działania, np. w kwestii komunikacji miejskiej, która nigdy nie będzie opłacalna. To są w końcu usługi publiczne. Musimy zmienić nawyki transportowe, stworzyć infrastrukturę szczególnie na południu Gdańska. O zmianie przyzwyczajeń możemy jednak mówić, dopiero gdy mieszkańcy będą mieli w zasięgu krótkiego spaceru przystanek, a autobusy lub tramwaje będą kursowały często. Bez spójnej polityki transportowej komunikacją miejską nadal będą jeździć głównie młodzi i seniorzy.

Czyli również planowanie przestrzenne?

Samorząd na etapie planowania powinien i może więcej wymagać od dewelopera – zwłaszcza dużego, nie budować teżwypasionych szkół na wieki, gmachów na tysiąc osób. Lepiej zainwestować w modułowe, małe szkoły, małe żłobki, małe przedszkola, które potem można rozebrać i przenieść, gdy osiedle się starzeje albo zmienić ich funkcję.

Ważne są całostki urbanistyczne, gdzie mieszkańcy nie muszą wyjeżdżać za każdą potrzebą do Carrefoura albo do Auchan. Na litość boską! Lepiej, gdybyśmy wsparli małych, lokalnych przedsiębiorców. Proszę jednak zobaczyć, jakiego wymaga to przeorientowania mentalnego.  Jak ludzie są do czegoś przekonani wewnętrznie, no to będą działali, żeby zrealizować to zewnętrznie, konkretnymi narzędziami, działaniami i postulatami.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama