- Trzy miesiące rozmów i zapowiedź decyzji
- Miasto: decyzja wynika z analiz, a nie z pośpiechu
- Jedna instytucja, nowa nazwa i konkretna data
- Budżet większy niż dotąd
- Pięć lokalizacji, żadnych zamknięć
- Komisja Kultury: stabilność i wzmocnienie zespołów
- Strategia miasta i wsparcie artystów
- Program nowej instytucji: artyści w centrum
- Spór o Güntera Grassa. Ostry głos sprzeciwu wobec ochrony dziedzictwa
- Nazwisko Grassa a uchwała Rady Miasta
- Zbiory trafią do Muzeum Gdańska
Sprawa dotyczy nie tylko struktury miejskich instytucji kultury, ale także symbolicznego miejsca sztuki współczesnej i literatury w przestrzeni Gdańska. Miasto zapewnia, że zmiany mają charakter rozwojowy, a nie likwidacyjny.
Trzy miesiące rozmów i zapowiedź decyzji
– Minęły trzy intensywne miesiące. Odpowiedzi Rady Miasta Gdańska dotyczyły ogłoszenia zamiaru połączenia samorządowych instytucji kultury – Gdańskiej Galerii Miejskiej i Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia. Podczas sesji Rady Miasta, która odbędzie się w najbliższy czwartek, 18 grudnia, odbędzie się głosowanie nad uchwałą dotyczącą ostatecznego połączenia i odtworzenia jednej instytucji – zapowiedziano na początku konferencji.
Jak zaznaczono, spotkanie miało na celu przedstawienie szczegółów reorganizacji oraz informacji dotyczących przyszłości dziedzictwa Güntera Grassa.
Miasto: decyzja wynika z analiz, a nie z pośpiechu
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz podkreślała, że proces nie jest nagły i trwa od miesięcy.
– W procesie jesteśmy tak naprawdę od wiosny tego roku i jest to efekt badań, które ujawnialiśmy. Wszystko robimy w otwartym dialogu. Analizę rynku i kultury wokół sztuki współczesnej w naszym mieście przygotowała Hanna Wróblewska, a zaraz potem została ministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Wiemy, co chcemy zrobić i wiemy, dlaczego chcemy to robić – mówiła.
Wskazywała także na zmieniający się kontekst instytucjonalny w mieście.
– Przypomnę, że działa nowe muzeum sztuki na terenach postoczniowych. W tym całym kontekście widzimy, że zachodzi potrzeba zmiany, po to, żebyśmy mogli jeszcze lepiej adresować współczesne zjawiska kulturalne – tłumaczyła.
Jedna instytucja, nowa nazwa i konkretna data
Zgodnie z projektem uchwały nowa jednostka ma nosić nazwę Gdańskie Centrum Sztuki Współczesnej.
– Nazwa powstała w wyniku dyskusji, warsztatów i rozmów z pracownikami. Uchwała definiuje też datę ostatecznego połączenia. Jest to 8 kwietnia – mówiła prezydent.
Miasto zapewnia, że reorganizacja nie wpłynie na zatrudnienie.
– Zapewniłam oba zespoły, że liczba etatów nie ulegnie zmianie. Pracownicy są bezpieczni – podkreślała.
Budżet większy niż dotąd
Jednym z kluczowych argumentów miasta jest zwiększenie finansowania.
– W projekcie uchwały nie tylko łączymy oba budżety dwóch instytucji, ale dokładamy jeszcze milion złotych. Budżet nowej instytucji wyniesie 11 milionów złotych – zapowiedziała Aleksandra Dulkiewicz.
Jak zaznaczyła, wszystkie zaplanowane wcześniej działania zostaną zrealizowane.
– Wszystkie programy i plany na 2026 rok będą realizowane. Ten rok będzie okresem przejściowym – mówiła.
Pięć lokalizacji, żadnych zamknięć
Miasto podkreśla, że żadna z dotychczasowych przestrzeni nie zniknie.
– Pozostanie pięć lokalizacji: dwie dzisiejszej Łaźni oraz trzy Gdańskiej Galerii Miejskiej. Jedna instytucja z pięcioma lokalizacjami, zespołem i budżetem, który rośnie – wyliczała prezydent.
Komisja Kultury: stabilność i wzmocnienie zespołów
Przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta Gdańska Maximilian Kieturakis mówił o roli radnych w procesie.
– Od początku jako komisja kultury przyglądamy się procesowi połączenia instytucji. Zgłaszaliśmy swoje uwagi i wysłuchiwaliśmy wszystkich stron. Ten proces był transparentny i prowadzony w dialogu – zaznaczył.
Jak dodał, radni widzą w połączeniu konkretne korzyści.
– Widzimy stabilność instytucjonalną, wzmocnienie zespołów i większą rozpoznawalność na mapie Polski i Europy. Komisja będzie dalej uczestniczyć w tym procesie i stać na straży interesu mieszkańców – mówił.
Strategia miasta i wsparcie artystów
Barbara Frydrych, dyrektorka Biura Prezydenta ds. Kultury, przypomniała o długofalowej strategii miasta.
– W Strategii Rozwoju Miasta Gdańska fundamentami są dostępność kultury, rozwój edukacji kulturalnej oraz realne wsparcie artystów – mówiła.
Wskazywała na konkretne narzędzia wsparcia.
– Prowadzimy unikatowy w skali samorządów program zakupów dzieł sztuki współczesnej. Dotychczas zakupiliśmy 125 obiektów za ponad 2,5 mln zł. To realny mechanizm wspierania artystów – podkreślała.
Program nowej instytucji: artyści w centrum
Dyrektorka CSW Łaźnia Marta Kołacz zapowiedziała kierunki programowe.
– Powstaje instytucja wielooddziałowa, którą traktuję jako szansę na miejsce mówiące wieloma głosami, prezentujące różne punkty widzenia i przyciągające różnorodnych odbiorców – mówiła.
Zapowiedziała otwarte nabory i nowe formaty.
– W maju 2026 roku uruchomimy otwarty nabór dla artystów i kuratorów. Chcemy też stworzyć laboratorium eksperymentu, w którym damy sobie prawo do procesu, a nie tylko do gotowego produktu – zapowiadała.
Spór o Güntera Grassa. Ostry głos sprzeciwu wobec ochrony dziedzictwa
Największe emocje wokół planowanego połączenia instytucji budzi przyszłość Gdańskiej Galerii Güntera Grassa. Podczas konferencji poprzedzającej wystąpienie prezydent Gdańska głos zabrali przedstawiciele środowisk politycznych i społecznych, którzy wprost zakwestionowali sens dalszego honorowania noblisty w przestrzeni miasta.
– Nikt tej historii nie ukrywa. Günter Grass był postacią o skomplikowanym życiorysie, ale przede wszystkim gdańskim noblistą. Jeżeli powstanie notka biograficzna, ta informacja również się w niej znajdzie – mówiła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Stanowisko władz miasta spotyka się jednak z ostrą krytyką części polityków i działaczy społecznych. Przed konferencją prezydent głos zabrali przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości.
– Chcieliśmy jeszcze przed konferencją pani prezydent powiedzieć, jakie jest nasze stanowisko w tej sprawie i jakie, naszym zdaniem, powinno być oczywiste stanowisko nie tylko władz Gdańska, ale każdego, komu Gdańsk leży na sercu i każdego, kto czuje się po prostu Polakiem – mówił na wstępie Kacper Płażyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
W dalszej części wystąpienia Płażyński odnosił się bezpośrednio do biografii noblisty.
– Günter Grass to noblista, wszyscy to wiemy. Wiemy, że napisał wiele książek, również o Gdańsku, urodził się w Gdańsku i tutaj mieszkał. Ale prawda jest też taka, i to jest ta ciemna strona jego życiorysu, że był ochotnikiem do Waffen-SS. To jest po prostu fakt historyczny – mówił.
Podkreślał również, że – jego zdaniem – ta część biografii była przez lata ukrywana.
– Faktem historycznym jest też to, że ten czarny rozdział swojego życia ukrywał prawie do samego końca. Kiedy w latach 90. otrzymywał honorowe obywatelstwo Gdańska, ten fakt ukrywał. Kiedy otrzymywał Nagrodę Nobla, ten fakt również ukrywał – stwierdził.
W ocenie posła, ujawnienie tych informacji wcześniej mogłoby zmienić bieg historii.
– Gdyby wtedy tego nie ukrywał, jestem przekonany, że ani honorowego obywatelstwa Gdańska, ani Nagrody Nobla by nie otrzymał – dodał.
Płażyński odnosił się także do kontekstu historycznego regionu.
– Zastanówmy się, czy to jest normalne, że w Gdańsku, mieście tak doświadczonym w czasie II wojny światowej, niedaleko Piaśnicy, Poczty Polskiej, Gdyni, honoruje się człowieka, który zaciągnął się do armii w 1944 roku, kiedy te zbrodnie były już powszechnie znane, szczególnie tutaj, na Pomorzu – mówił.
W jego ocenie kluczowe znaczenie ma nie dorobek artystyczny, lecz postawa moralna.
– Dorobek artystyczny nie ma tutaj takiego znaczenia. Znaczenie ma to, jakim był człowiekiem, jaki miał stosunek do prawdy historycznej i do tego, co działo się w czasie II wojny światowej. Tacy ludzie mają być w Gdańsku honorowani? My uważamy, że nie – zaznaczył.
Poseł PiS wprost sprzeciwiał się utrzymywaniu nazwiska Grassa w przestrzeni publicznej.
– Nie powinno się chronić dziedzictwa Güntera Grassa w takim sensie, żeby w polskim Gdańsku honorować go w jakikolwiek sposób. To, że ktoś pisał o Gdańsku i mieszkał w Gdańsku, nie oznacza, że można przymykać oczy na tak poważne karty jego historii – mówił.
– Stawianie pomników, nadawanie nazw rond, honorowanie takich postaci to coś, czemu mówimy twarde nie. W Gdańsku po prostu nazistów honorować nie wypada – dodał.
W emocjonalnym wystąpieniu odniósł się również do działań władz miasta z przeszłości.
– Pani prezydent Dulkiewicz powinna zrozumieć, że pewne czasy się skończyły. Przypominam, że kiedyś władze Gdańska wchodziły na cmentarz czerwonoarmistów jako wyzwolicieli. Po napaści Rosji na Ukrainę ten proceder się skończył. To może skończmy też z procederem czczenia nazistów – mówił.
Nazwisko Grassa a uchwała Rady Miasta
Głos zabrał również Przemysław Majewski, radny Miasta Gdańska, który zwracał uwagę na bezpośredni związek sporu z procedowaną uchwałą.
– Dyskusja o Günterze Grassie pojawia się nieprzypadkowo. Na najbliższej sesji Rady Miasta Gdańska ma być procedowana uchwała dotycząca połączenia Gdańskiej Galerii Miejskiej imienia Güntera Grassa z Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia – podkreślał.
Jak zaznaczył, kwestie pracownicze zeszły na dalszy plan.
– Sprawy związkowe i pracownicze schodzą na dalszy plan także dlatego, że część artystów skupia się głównie na tym, żeby imię Güntera Grassa pozostało przy nowej instytucji, czyli przy Gdańskim Centrum Sztuki Współczesnej – mówił.
Radny wskazywał również na alternatywę dla polityki pamięci miasta.
– Dla mnie jest niezrozumiałe, że 300 metrów stąd stoi pomnik Brunona Zwarry, innego wielkiego gdańskiego pisarza, który pokazywał dramatyczną sytuację Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku, a jego dziedzictwo pozostaje na marginesie – mówił.
– Kiedy ponad dwa lata temu odsłaniano pomnik Brunona Zwarry, nie było tam nikogo z władz miasta. Dziś natomiast władze Gdańska konsekwentnie dbają o dziedzictwo Güntera Grassa – dodał.
Na koniec Majewski postawił pytanie o kierunek polityki symbolicznej miasta.
– Może warto zastanowić się, czy to właśnie Brunon Zwarra nie powinien być patronem Gdańskiego Centrum Sztuki Współczesnej. To byłby jasny sygnał, kogo i jakie postawy chcemy w Gdańsku honorować – zakończył.
Zbiory trafią do Muzeum Gdańska
Dyrektor Muzeum Gdańska Waldemar Ossowski wyjaśniał decyzję o przeniesieniu kolekcji.
– Muzea są zobowiązane do trwałej ochrony zbiorów. Prace Grassa, wykonane głównie na papierze, wymagają odpowiednich warunków wilgotności i oświetlenia – mówił.
Jak podkreślał, przeniesienie zbiorów zwiększy ich bezpieczeństwo.
– To zapewni lepszą ochronę i pewność, że przez kolejne dekady mieszkańcy i turyści będą mogli korzystać z tego dorobku – zaznaczył.
Komentarze (0)