Złe miejsce, zły czas
Irek był młodym, 22-letnim, spokojnym studentem II roku na Akademii Medycznej w Gdańsku. Mieszkał z rodzicami w Gdyni. Wczesnym rankiem 11 lutego 1996 roku wraz ze swoją dziewczyną wracał do domu pociągiem SKM. Po drodze do tego samego pociągu wsiadło pięcioro młodych ludzi wracających z dyskoteki. Siedząca w składzie para mocno zdenerwowała ich swoją obecnością. Szczególną agresję przejawiała jedyna dziewczyna wśród dyskotekowiczów – Anna A. To ona zaczęła zaczepiać i wyzywać siedzącą w kolejce parę. W pewnym momencie zawołała „na pomoc” swoich czterech kolegów: Ireneusza R., Daniela L., Macieja T. oraz Roberta O. Mimo, że Ireneusz wraz ze swoją dziewczyną próbowali oddalić się od napastników, w pociągu doszło do bójki.Na wysokości ówczesnego przystanku Gdańsk Przymorze ktoś otworzył drzwi od wagonu. Wówczas pociągi SKM nie miały blokady drzwi podczas jazdy, więc otwarcie drzwi gdy pociąg się poruszał było bardzo proste. Ireneusz wypadł z jadącej kolejki pociągając ze sobą napastnika Roberta O.
Irek nieszczęśliwie wypadając z pociągu uderzył w wiatę osłaniającą wejście do tunelu, przez co zginął na miejscu. Robert O. przeżył wypadek odnosząc ciężkie rany, choć zmarł w szpitalu miesiąc później. Koledzy i koleżanka napastnika wysiedli na Przymorzu żeby zobaczyć w jakim stanie był ich kompan. Zadzwonili po karetkę i nie czekając na jak gdyby nigdy nic rozjechali się do domów.
Niekończący się proces, łagodne kary
Śledztwo, które ruszyło w tej sprawie, było bardzo głośne. Opisywały je wszystkie prawdopodobnie wszystkie gazety w kraju. Na temat tragedii wypowiadało się wiele osób zaufania publicznego. O zabójstwo oskarżono ostatecznie 4 osoby. Już w marcu 1997 roku Sąd Wojewódzki w Gdańsku skazał Skazał 20-letniego Daniela L. i 21-letniego Ireneusza R. na 11 lat pozbawienia wolności. Prowodyrkę, 20-letnią Annę A. na 10 lat, a 22-letniego Macieja T. na 9 lat więzienia. Zmienił jednak kwalifikację czynu z zabójstwa na pobicie ze skutkiem śmiertelnym.Sprawa na tym jednak się nie zakończyła. Obrońcy oskarżonych wnieśli odwołanie tłumacząć się surowością wyroku. Chcieli, aby oskarżonych sądzić jedynie za pobicie, za co można otrzymać niższy wyrok. Anna A. oraz Maciej T. jednak w ogóle nie przyznawali się do winy. Prokuratura domagała się jednak sądzenia za zabójstwo. Ostatecznie w marcu 1998 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku postanowił o zwrocie sprawy do ponownego rozpatrzenia w sądzie pierwszej instancji. Jako powód decyzji podano dopatrzenie się istotnych uchybień w uzasadnieniu wyroku.
Ostateczny wyrok sprawcy usłyszeli dopiero w grudniu 2001 roku, blisko 6 lat po zabójstwie Ireneusza Reglińskiego. Ireneusz R. i Daniel L. skazani zostali na 8 lat, Anna A. na 7 lat, a Maciej T. na 6 lat pozbawienia wolności. Ta ostatnia dwójka od razu mogła pójść do domów, niedługo później także pozostali skazani, gdyż niemal całą karę odsiedzieli w areszcie w trakcie trwania procesu.
Poczucie niesprawiedliwości
Rodzice Ireneusza poczuli się potraktowani bardzo niesprawiedliwie przez sąd, który mocno złagodził kary dla osób, dzięki którym Irek zginął bez sensu, bez żadnego powodu.Tragedia, jaka wydarzyła się w pociągu SKM odbiła się w społeczeństwie szerokim echem. W efekcie przez dziesiątki polskich miast przeszły Carne Marsze, których uczestnicy sprzeciwiali się przemocy i złu rozprzestrzeniającym się w życiu publicznym. Żądano od wszystkich organów władzy ustawodawczej i wykonawczej niezwłocznego podjęcia działań gwarantujących prawym obywatelom bezpieczeństwo i ochronę prawną. Pierwszy taki marsz przeszedł już 22 lutego 1996 roku w Gdańsku. Ireneusz Regliński spoczął 5 dni po swojej śmierci na cmentarzu w Luzinie koło Wejherowa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.