Coraz mniej wiary w sens działania
Na ostatniej sesji Rada Dzielnicy Oliwa przyjęła uchwałę z pytaniem do Rady Miasta Gdańska o formalne warunki samorozwiązania. Choć dokument nie jest zapowiedzią końca działalności, to wyraźny sygnał frustracji i zniechęcenia wobec sposobu, w jaki władze miasta traktują jednostki pomocnicze.
W uzasadnieniu uchwały radni piszą, że rola rad dzielnic została w ostatnich latach ograniczona do minimum.
„Choć w zadaniach statutowych jednostek pomocniczych wskazano obowiązek zapewnienia mieszkańcom udziału w sprawach funkcjonowania i rozwoju dzielnicy, praktyka pokazuje, że te zapisy mają coraz bardziej symboliczny, a nie realny charakter” – czytamy w dokumencie.
Radni podkreślają, że ich opinia w kluczowych sprawach urbanistycznych i historycznych jest często ignorowana, jak choćby przy zmianie nazwy fragmentu ulicy Jana Bażyńskiego na ulicę Marii Janion, mimo negatywnej opinii Rady Dzielnicy Oliwa.
„Forma protestu, by zaczęto nas słuchać”
Radny dzielnicy Mikołaj Sobczak podkreśla, że decyzja o uchwale ma charakter symbolicznego protestu, a nie rezygnacji z działalności.
– W wielu tematach głos jest ignorowany – przykładami to nadanie imienia skweru między ulicami Obrońców Westerplatte i Kaprów imieniem Marka Bezruczki w listopadzie 2020 czy niedawna zmiana fragmentu ulicy Bażyńskiego od Alei Grunwaldzkiej do ulicy Wita Stwosza na ulicę Marii Janion – mówi Sobczak.
Jak Pan ocenia obecną współpracę z magistratem?
– Niestety jest pomijany głos Rad Dzielnic.
Czy Pana zdaniem ten krok to raczej forma protestu, czy realne rozważanie zakończenia działalności w obecnym kształcie?
– Forma protestu, by zaczęto realnie uwzględniać głos Rad Dzielnic.
Jakie działania mogłyby, według Pana, poprawić komunikację i wzmocnić rolę rad dzielnic w Gdańsku?
– Moim zdaniem potrzebna jest realna reforma Rad Dzielnic zwiększająca ich kompetencje.
Według Sobczaka to nie bunt, lecz krzyk o uwagę – apel, by władze miasta wreszcie potraktowały rady jako partnerów, a nie ozdobę systemu samorządowego.
Urząd Miasta: to sygnał, nie groźba
Dyrektor Biura ds. Rad Dzielnic i Współpracy z Mieszkańcami w gdańskim magistracie, Sylwia Betlej, potwierdza, że rada może formalnie się samorozwiązać poprzez złożenie mandatów. Jak jednak podkreśla, nie o to w tej sprawie chodzi.
– To chyba była bardziej kwestia zwrócenia uwagi i podjęcia dyskusji, niż chęć samorozwiązania się. Obie strony powinny się teraz zatrzymać, zastanowić, jak do takiej sytuacji doszło i co możemy zrobić, żeby wzajemna komunikacja i współpraca się polepszyła – powiedziała Betlej w rozmowie z Radiem Gdańsk.
Według niej sytuacja Oliwy może stać się punktem zwrotnym w relacjach miasta z radami dzielnic, jeśli obie strony potraktują ją jako okazję do rozmowy, a nie konflikt.
Wśród miejskich radnych nie ma zgody co do roli rad dzielnic
Wśród części radnych miasta pojawiają się głosy, że rady dzielnic nie powinny oczekiwać decydującego wpływu na decyzje podejmowane w magistracie. Ich zadaniem – jak podkreślają niektórzy samorządowcy – jest wspieranie działań miasta, opiniowanie projektów i reprezentowanie mieszkańców, ale nie współdecydowanie o ostatecznych rozstrzygnięciach.
Z takiej perspektywy rady dzielnic pozostają organami pomocniczymi, których rola sprowadza się głównie do konsultacji i doradztwa. Dla wielu lokalnych społeczników to właśnie ten punkt widzenia jest źródłem największej frustracji, bo – jak twierdzą – bez realnych narzędzi wpływu trudno mówić o prawdziwej samorządności.
Inne dzielnice stają po stronie Oliwy
Choć tylko Oliwa przyjęła uchwałę w sprawie samorozwiązania, to inne rady dzielnic solidaryzują się z jej postulatami. Na sesji obecni byli przedstawiciele Młynisk, Osowy, Przymorza Wielkiego oraz Żabianki-Wejhera-Jelitkowa-Tysiąclecia.
Brak reprezentantów miejskich radnych z okręgu nr 6, w którym znajduje się Oliwa, został zauważony i odebrany jako symboliczny brak zainteresowania. Dla wielu lokalnych społeczników to dowód na to, że miasto nie słucha głosu oddolnych inicjatyw.
Oliwa daje przykład?
Uchwała Rady Dzielnicy Oliwa to nie tylko lokalny spór, ale też pytanie o przyszłość samorządności w Gdańsku.
„Po raz kolejny Rada Dzielnicy została potraktowana jak zbędny formalny dodatek, a nie partner w rozmowie o przestrzeni, historii i tożsamości Gdańska” – napisano w uzasadnieniu.
Czy Oliwa stanie się głosem zmiany i początkiem reformy rad dzielnic?
Na razie jedno jest pewne – radni nie chcą się poddać, chcą być słyszani.
Komentarze (0)