Trudna akcja ratunkowa
Pożar wybuchł w zabytkowej hali przy ul. Siennickiej. Na miejscu natychmiast pojawiły się liczne zastępy straży pożarnej. Sytuacja była wyjątkowo trudna – zawalony dach oraz magazynowane w środku akumulatory od rowerów elektrycznych Mevo dodatkowo utrudniały działania ratownicze.
W kulminacyjnym momencie na miejscu działało niemal 50 zastępów straży pożarnej i około 150 strażaków. Powołano sztab kryzysowy, a mieszkańcom dzielnicy Przeróbka zalecono szczelne zamknięcie okien. W pożarze jedna osoba odniosła obrażenia – uczestniczyła w ratowaniu mienia i sama zgłosiła się do ambulansu.
Nowoczesne technologie w akcji
Strażacy, nie mogąc wejść do płonącej hali, wykorzystali nowoczesny sprzęt – roboty gaśnicze, kamery termowizyjne i drony. Dzięki temu mogli skuteczniej lokalizować ogniska pożaru i monitorować uwalniane do atmosfery substancje chemiczne.
— Na samym początku z obiektu ewakuowało się około 60 osób. Na ten moment nie mamy informacji o kolejnych poszkodowanych — mówił jeden ze strażaków pracujących na miejscu.
Podczas pożaru ucierpiała jedna osoba, która samodzielnie zgłosiła się do ratowników medycznych.
Gigantyczne straty
Ogień pochłonął nie tylko rowery Mevo i ich akumulatory, ale także sprzęt medyczny zespołu specjalizującego się w transporcie medycznym i szkoleniach z pierwszej pomocy. Straty tej firmy oszacowano na 300 tys. zł. Zniszczeniu uległ również sprzęt nagłośnieniowy wart 400 tys. zł oraz wóz transmisyjny stacji TVN24.
Pożar udało się opanować w późnych godzinach wieczornych, jednak przez całą noc trwało dogaszanie pogorzeliska, które jeszcze w pełni się nie zakończyło.
— Ostatnie czynności na miejscu jeszcze trwają. Dogaszamy ostatnie zarzewia ognia — przekazał rzecznik KM PSP w Gdańsku.
Hala dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego spłonęła w połowie.
ABW przyjrzy się sprawie
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Policja zapowiedziała, że zajmie się wyjaśnianiem przyczyn. Ze względu na strategiczne położenie hali kwestia pożaru zajmie się również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która zbada czy wybuch pożaru nie był wynikiem działania agentury obcego państwa.
- Oczywiście, że nasi się tym już zajmują - mówił w rozmowie z portalem gdansk.pl były oficer ABW. - Akt terroryzmu, inspirowany przez obce państwo? To realny scenariusz. Agencja jest ustawowo zobowiązana do rozpoznawania tego typu zagrożeń i zapobiegania im. O jakie państwo może chodzić? Można się domyślić, to nie jest takie trudne. Mają zasadę: im gorzej u sąsiadów, tym lepiej dla nas.
Dokładne szacowanie strat, jak i badanie przyczyn rozpocznie się dopiero po całkowitym dogaszeniu miejsca.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.