Niezwykle niebezpieczna mogła być zabawa 13-lateka, który wraz z rodziną miał lecieć z Gdańska do Sztokholmu. Chłopiec, będący obywatelem Szwecji, w trakcie odprawy powiedział, że w jego walizce znajduje się bomba. Mimo jego młodego wieku reakcja służb była natychmiastowa, ponieważ Straż Graniczna uruchomiła procedury bezpieczeństwa, a kapitan samolotu odmówił wpuszczenia rodziny na pokład.
Ten incydent to nie jedyny przypadek nieodpowiedzialnego zachowania w ostatnim czasie. Podobne „żarty” usłyszano także od dwóch innych pasażerów, którzy mieli udać się do Tirany i Norwegii. Wszyscy zostali zatrzymani jeszcze przed wejściem na pokład, a ich podróże zakończyły się, zanim się rozpoczęły.
Głupie żarty i pozostawione bagaże plagą na polskich lotniskach
Straż Graniczna podkreśla, że każdy sygnał o potencjalnym zagrożeniu traktowany jest poważnie. Nawet jeśli chodzi o żart ze strony dziecka, służby muszą podjąć odpowiednie działania. Za takie zachowania grozi nie tylko mandat, ale również odmowa wejścia na pokład i konieczność powrotu do domu. Co najważniejsze – wszczynane procedury bezpieczeństwa opóźniają loty i generują koszty.Na lotnisku w Gdańsku coraz częściej interweniuje Straż Graniczna z powodu pozostawionych bez opieki bagaży. Walizka bez właściciela natychmiast uruchamia protokół bezpieczeństwa – wyznaczenie strefy zagrożenia, ewakuacja osób postronnych i działania pirotechników. W skrajnych przypadkach bagaż zostaje zniszczony.
Przyczyny takich sytuacji bywają błahe: wyjście do toalety, zakupy, czy porzucenie torby z powodu nadbagażu. Straż Graniczna apeluje – nie zostawiajmy bagażu bez opieki. To nie tylko zagrożenie, ale też ryzyko opóźnień i kary finansowe.
Komentarze (0)