Noc sprzed tragedii - co się wydarzyło
Według ustaleń śledczych, w salonie kosmetycznym w Kiełpinie doszło do gwałtownej kłótni między Jolantą K. a jej mężem, Tomaszem K. Gdy kobieta próbowała zadzwonić na numer alarmowy, mężczyzna miał zaatakować ją młotkiem, zadając jedenaście ciosów w głowę.Ciało przewiózł w bagażniku samochodu na przejazd kolejowy w Mezowie. Tam posadził je za kierownicą, zapiął pasy i pozostawił samochód na torach, by wszystko wyglądało jak wypadek. Kilka minut później pojazd uderzył nadjeżdżający pociąg.
To, co miało wyglądać na nieszczęśliwy zbieg okoliczności, zostało szybko podważone przez ślady krwi, analizę DNA i monitoring.
Zakończenie procesu
W środę, 26 listopada, przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zakończył się proces Tomasza K., oskarżonego o zabójstwo swojej żony. Podczas finałowej rozprawy strony zaprezentowały skrajnie różne oceny wydarzeń.Głos zabrała również matka zamordowanej:
Moim zdaniem on nie żałuje tego, co zrobił - jedynie tego, że został złapany.
Argumenty prokuratury - "misternie zaplanowana zbrodnia"
Prokurator Joanna Grzech podkreślała brutalność czynu i wskazywała na jego zaplanowanie.
Oskarżony dokonuje najokrutniejszej zbrodni - zbrodni zabójstwa. Zadaje co najmniej 11 ciosów w głowę – mówiła, powołując się na opinię biegłych. To misternie zaplanowana zbrodnia. Oskarżony doskonale wiedział, o której przyjeżdżają pociągi z Kartuz do Gdańska-Wrzeszcza - dodała.
Podkreśliła, że w jej ocenie nie ma wątpliwości co do wcześniejszego przygotowania zabójstwa. Wskazała również, że podsądny jest "wyzbyty uczuć wyższych".
Prokuratura żąda dożywocia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 40 latach.
Linia obrony - "chciał uszkodzić auto, nie zabić"
Mecenas Marcin Lipski przedstawiał zdarzenia zupełnie inaczej. Podkreślał, że oskarżony działał pod wpływem emocji, a nie według planu.
Oskarżony wyjaśnił, że chciał zrobić coś złego, ale nie chciał zabić. Młotek zabrał po to, by uszkodzić samochód żony, co już wcześniej mu się zdarzało – powiedział obrońca.
Wniósł o wymierzenie kary niższej niż 25 lat pozbawienia wolności, argumentując, że brak dowodów na przygotowanie zabójstwa oraz przytaczając podobne rozprawy i ich wyroki.
Żaden nie dostał powyżej 25 lat - dodał.
Oczekiwanie na wyrok
W swoim ostatnim słowie Tomasz K. przeprosił rodzinę i wyraził żal.Wyrok zostanie ogłoszony 8 grudnia.
Komentarze (0)