Mimo teoretycznego zmęczenia po walce o finał Ligi Mistrzów, Jastrzębski Węgiel bez trudu poradził sobie z Treflem Gdańsk, który uchodził za jedną z rewelacji tegorocznych rozgrywek. Początkowo jastrzębska maszyna rozgrzewała się powoli, ale Gdańskie Lwy popełniały proste błędy i nie były w stanie zagrać swojego drapieżnego stylu.
W pierwszym secie, po asie Tomasza Fornala i pojedynczym bloku Trevora Clevenota, Jastrzębski Węgiel wyszedł na minimalne prowadzenie. Pomimo prośby o czas trenera Trefla, Igora Juricića, przewaga jastrzębian utrzymywała się, a partię wygrali 25:19.
W drugim secie Trefl zaczął lepiej, objął prowadzenie 5:1, ale Stephen Boyer serwując z prędkością nawet 120 km/h, doprowadził do remisu 5:5. Gospodarze kontynuowali dominację, a na boisku pojawił się nawet Mariusz Wlazły, którego uhonorowano przed meczem za ostatnie play-offy w karierze. Gdańskie Lwy walczyły, ale przegrały drugiego seta jeszcze wyżej niż pierwszego, 25:17.
W trzecim secie Jastrzębski Węgiel prowadził od początku, z wynikami 6:3 i 11:6. Trefl zbliżył się na 15:16 po asie Mikołaja Sawickiego, lecz niedługo potem zablokowany został Chińczyk Jingyin Zhang, co zakończyło mecz wynikiem 3:0. Była to kolejna zdecydowana wygrana Jastrzębia nad Treflem, tak jak w rundzie zasadniczej PlusLigi.
Kolejny mecz tej serii play-off odbędzie się już jutro o godzinie 17:30.
[news:1422417]
[twitter:1644704889413545984]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.