Nieoczywisty mistrz Polski
Jeżeli ktoś postawił duże pieniądze na to, że Jagiellonia Białystok w sezonie 2023/2024 będzie mistrzem kraju, dzisiaj może się pławić w luksusach, ponieważ mało kto spodziewał się, że Duma Podlasia z ligowego średniaka (kampanię 2022/2023 kończyli na 14.miejscu) stanie się najlepszą drużyną w kraju. Duża w tym zasługa Adriana Siemieńca, zaledwie 33-letniego trenera, który przejął zespół w kwietniu 2023 roku. Co jest największą zaletą szkoleniowca? Przede wszystkim dobra komunikacja.
- Nie mam problemu z tym, aby w szatni przyznać się do błędu. Dzięki temu buduje wiarygodność przed zespołem – mówił
Dzięki czemu potrafi „wyciągać” z zawodników wszystko to, co najlepsze, a sami nauczyli się tworzyć kapitalne widowiska na boisku – z duża liczbą akcji ofensywnych, dużą liczbą goli (w poprzednim sezonie było ich aż 77) oraz – przede wszystkim – dużą liczbą zwycięstw (18, ex aequo najwięcej ze Śląskiem Wrocław).
Wielu obserwatorów zastanawiała się jak Jagiellonia będzie sobie radzić w roli obrońcy tytułu, zważywszy że w takiej roli występuje po raz pierwszy w swojej historii, a na dodatek będzie musiała łączyć angaż z występami w europejskich pucharach.
W tej nowej rzeczywistości zespół odnalazł się znakomicie, potwierdzając że ich sukcesy nie są dziełem przypadku, choć początki były rzeczywiście trudne – na przełomie sierpnia i września odpali z eliminacji do Ligi Mistrzów, a potem Ligi Europy, przegrywając odpowiednio dwumecze z Bodo Glimt (1:5) oraz Ajaksem (1:7) i na pocieszenie pozostała im gra w Lidze Konferencji Europy (drużyny, które odpadły w play-offach LE, miały zagwarantowany udział w fazie ligowej ww. turnieju) oraz ponosiła bolesne porażki w elicie – m.in. z Cracovią (2:4), GKS-em (1:3). Lechem (0:5).
Przełamanie nastąpiło po klęsce w Poznaniu, notując serię 17 spotkań bez porażki (zarówno na krajowym, jak i europejskim podwórku), która została zastopowana dopiero w grudniu po porażce z Mladą Bolesław 1:0 w LKE. Tak dobra postawa miała swoje odzwierciedlenie w tabelach obu rozgrywek – rundę jesienną ekipa Siemieńca zakończyła na 3.miejscu w Ekstraklasie, a w drugiej części UEFA Conference League zajęli 9.miejsce, uzyskując prawo gry w barażach o 1/8 finału.
Po przerwie zimowej drużyna nie spuściła z tonu – awansowali do najlepszej „ósemki” trzeciej w hierarchii europejskich rozgrywek (wygrywając dwumecze z TSC Baćka Topola 6:2 i Cercle Brugge 3:2) oraz są aktualnie wiceliderami Ekstraklasy ze stratą tylko jedno „oczka” do Rakowa Częstochowa (52 – 51) - od lutego punkty zgubili tylko w starciach ze Stalą Mielec (1:2), a także z Cracovią (2:2).
Przed Jagiellonią wymagający tydzień, bowiem oprócz sobotniego starcia, czeka ich jeszcze we środę „zaległy” Superpuchar Polski 2024 z Wisłą Kraków. Drużyny miały pierwotnie się spotkać 7 lipca, ale na drodze stanęło kilka przeszkód - Jagiellonia dzień wcześniej wróciła z obozu przygotowawczego, przez co mistrzowie Polski nie mogliby na spotkanie z Wisłą Kraków wystawić składu. Innym były problemy logistyczne, bowiem stadion w Białymstoku, na którym miał być rozegrany mecz finałowy, był w tym czasie zajęty (odbywał się Kongres Jehowych).
Krakowianie zaproponowali wtedy, że spotkanie może się odbyć przy ul. Reymonta (tradycją jest, że aktualny mistrz Polski podejmuje u siebie zdobywcę Pucharu Polski), ale białostoczanie nie zgodzili się na taki układ, stąd PZPN bardzo długo szukał odpowiedniego terminu dla obu stron, ponieważ Jaga wciąż gra w pucharach. Wolne „okienko” w kalendarzu udało się znaleźć dopiero teraz, a sam mecz ostatecznie odbędzie się na Stadionie Narodowym.
- To są mecze, które ja wielokrotnie powtarzałem, startujesz z pozycji underdoga, czyli drużyny która może, nie musi. W naszym przypadku sytuacja się odwraca, każdy oczekuje od Jagiellonii, że musi wygrać w Gdańsku, no bo zespół który jest w ćwierćfinale LKE, który jest mistrzem Polski i ma drugie miejsce w lidze, no to jak taki zespół ma nie wygrać w Gdańsku? Na siedemnastym zespole, który broni się przed spadkiem i przegrał 4 mecze z rzędu. To są tylko statystyki, a na końcu jest tylko boisko, jedenastu piłkarzy naszych na jedenastu piłkarzy Lechii i to na boisku trzeba udowodnić swoją wyższość a to wszystko o czym tu się mówi nie wygra za nas meczu. Musimy być najlepszą wersją samym siebie i to na boisku udowodnić że jesteśmy lepszą drużyną i to tam zasłużyć na zwycięstwo, i spodziewam się bardzo trudnego meczu. - mówił przed meczem Siemieniec
Dubajskie i reprezentacyjne przygody Lechii
Dość duża kurtuazja ze strony trenera Jagiellonii, bo to Lechia raczej ma nóż na gardle, zważywszy że zespół od czterech meczów nie jest w stanie wygrać meczu, przez wciąż grzęźnie w strefie spadkowej (17.miejsce), a czasu do końca sezonu pozostało niewiele.Jednym z pomysłów, jak poprawić formę u zawodników był niespodziewany wyjazd podczas przerwy reprezentacyjnej biało-zielonych do… Dubaju na zaproszenie lokalnego klubu Al-Ain FC, o którym dowiedzieli się bezpośrednio po meczu z Radomiakiem (1:2).
Irytacja w zespole była dość duża, ponieważ kompletnie zmieniono plan działania w tych wolnych dniach, a sami zawodnicy chcieli również wykorzystać chwilę wytchnienia do spotkania się rodziną i znajomymi.
Na dodatek przez dłuższy czas trwania obozu brakowało sternika zespołu, ponieważ – zgodnie z umową – John Carver łączy pracę asystenta reprezentacji Szkocji wraz z angażem w Lechii (Tartanowa Armia przegrała baraże o pozostanie w dywizji A UEFA Nations League z Grecją). Jak zatem przebiegła ta niespodziewana „wycieczka”? Warto wspomnieć, że Lechiści mieli okazję zagrać sparing z rezerwami drużyny z Emiratów Arabskich (1:0).
- Jednym z wielu pozytywów było to, że wygraliśmy i przede wszystkim nie straciliśmy żadnego gola. Pewne rzeczy zbudowaliśmy nie tylko na boisku, a też poza boiskiem, bo spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Rozmawialiśmy często z trenerem (Radosławem Bellą). Byłem zadowolony, jak to przebiegało (…) Dobrze jest zebrać całą ekipę w totalnie inne środowisko, by się odciąć od tego (wszystkiego). Dlaczego uważam, że to jest dobre? Dlatego, że po obozie w Turcji zdobywaliśmy punkty. Fajnie byłoby to powtórzyć. - mówił na przedmeczowej konferencji John Carver
Jak się ładnie mówi – wszystkie chwyty dozwolone i bez wątpienia powtórka takiego scenariuszu byłaby mile widziana. Przypomnijmy, że zespół wracając z zimowego okresu przygotowawczego nad Bosforem, w pierwszych trzech spotkaniach rundy wiosennej zdobył siedem punktów (zwycięstwa z Lechem, Zagłębiem oraz remis z Motorem).
Tyle, że terminarz raczej – pisząc delikatnie – nie jest sprzymierzeńcem Lechii, bowiem czeka ich w sobotę starcie aktualnym mistrzem Polski oraz wiceliderem Ekstraklasy.
- Jagiellonia jest w bardzo dobrej formie i ma sukcesy w Europie (ćwierćfinał UECL), zaraz przed sobą Superpuchar (2 kwietnia z Wisłą Kraków). Będzie to trudny mecz, ale jest to mecz, w którym się nie przestraszymy i chcemy to potraktować jako wyzwanie. Bardzo dobrze, że nie mamy absencji z powodu żółtych kartek. To jest tak naprawdę pierwszy raz, kiedy mam wszystkich do dyspozycji.
Ze słów trenera zatem wynika, że zmagający się ostatnio z urazami Ivan Zhelizko oraz Miłosz Kałahur już wrócili do treningów, ale raczej nie będą brani pod uwagę w dobrze składu na sobotnie starcie, natomiast mogą być w kadrze meczowej.
Na pewno w wyjściowej „11” będą trzej ukraińscy zawodnicy, którzy nie pojechali na dubajski obóz, czyli Maksym Khlan, Anton Tsarenko oraz Bogdan Viunnyk, ponieważ w tym czasie dostali powołania do reprezentacji do lat 21 naszych wschodnich sąsiadów. Drużyna Unaia Melgosa wykorzystała marcową prezerwę na przygotowania do turnieju finałowego EURO U-21, rozgrywając dwa spotkania towarzyskie z rówieśnikami ze Słowenii (1:1) oraz z Polski (2:3).
Choć raczej wyniki tej młodzieżowej reprezentacji na kolana nie powalają, to z pewnością cieszyć może postawa napastnika Lechii, który w starciu z Biało-Czerwonymi zanotował dublet.
- Radek (Bella, asystent) pokazał mi dwa gole strzelone przez Bogdana. Ogromnie ucieszyłem się z jego postawy. Chciałem do niego zadzwonić, ale uznałem, że porozmawiam z nim na „żywo” i dam mu męskiego „przytulasa”. Potem tak sobie zażartowałem do niego: „Może Ci damy pod koszulkę Lechii, koszulkę Ukrainy, bo to może Ci pomoże”. Należy wspomnieć, że grał na swojej nominalnej pozycji, a u nas gra troszeczkę niżej i to się różni u nas (na pozycji nr 10).
Oby taką skuteczność Viunnyk miał podczas sobotniego starcia, które rozpocznie się o godz. 17:30. Transmisja w Canal+ oraz Canal+Sport 3. Bilety na to spotkanie wciąż można nabyć na stronie bilety.lechia.pl.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.