reklama

Prosto z Dubaju na starcie z aktualnymi mistrzami Polski. W sobotę Lechię czeka arcytrudne zadanie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Prosto z Dubaju na starcie z aktualnymi mistrzami Polski. W sobotę Lechię czeka arcytrudne zadanie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW sobotę 29 marca o godz. 17:30 biało-zieloni podejmą u siebie Jagiellonię Białystok. Gdańszczanie, którzy przerwę reprezentacyjną spędzili w Dubaju, chcą w końcu przełamać passę czterech spotkań bez zwycięstwa, ale goście nie będą ułatwiać zadania, ponieważ prezentują znakomitą formę, czego dowodem jest pozycja wicelidera tabeli PKO BP Ekstraklasy (ostatnią porażkę Jaga zanotowała ponad miesiąc temu), a na dodatek świetnie prezentują się na arenie europejskiej – ostatnio awansowali do TOP8 UEFA Conference League.
reklama

Nieoczywisty mistrz Polski 

Jeżeli ktoś postawił duże pieniądze na to, że Jagiellonia Białystok w sezonie 2023/2024 będzie mistrzem kraju, dzisiaj może się pławić w luksusach, ponieważ mało kto spodziewał się, że Duma Podlasia z ligowego średniaka (kampanię 2022/2023 kończyli na 14.miejscu) stanie się najlepszą drużyną w kraju. Duża w tym zasługa Adriana Siemieńca, zaledwie 33-letniego trenera, który przejął zespół w kwietniu 2023 roku. Co jest największą zaletą szkoleniowca? Przede wszystkim dobra komunikacja.

- Nie mam problemu z tym, aby w szatni przyznać się do błędu. Dzięki temu buduje wiarygodność przed zespołem – mówił 

Dzięki czemu potrafi „wyciągać” z zawodników wszystko to, co najlepsze, a sami nauczyli się tworzyć kapitalne widowiska na boisku – z duża liczbą akcji ofensywnych, dużą liczbą goli (w poprzednim sezonie było ich aż 77) oraz – przede wszystkim – dużą liczbą zwycięstw (18, ex aequo najwięcej ze Śląskiem Wrocław).

reklama

Wielu obserwatorów zastanawiała się jak Jagiellonia będzie sobie radzić w roli obrońcy tytułu, zważywszy że w takiej roli występuje po raz pierwszy w swojej historii, a na dodatek będzie musiała łączyć angaż z występami w europejskich pucharach. 

W tej nowej rzeczywistości zespół odnalazł się znakomicie, potwierdzając że ich sukcesy nie są dziełem przypadku, choć początki były rzeczywiście trudne – na przełomie sierpnia i września odpali z eliminacji do Ligi Mistrzów, a potem Ligi Europy, przegrywając odpowiednio dwumecze z Bodo Glimt (1:5) oraz Ajaksem (1:7) i na pocieszenie pozostała im gra w Lidze Konferencji Europy (drużyny, które odpadły w play-offach LE, miały zagwarantowany udział w fazie ligowej ww. turnieju) oraz ponosiła bolesne porażki w elicie – m.in. z Cracovią (2:4), GKS-em (1:3). Lechem (0:5).

reklama

Przełamanie nastąpiło po klęsce w Poznaniu, notując serię 17 spotkań bez porażki (zarówno na krajowym, jak i europejskim podwórku), która została zastopowana dopiero w grudniu po porażce z Mladą Bolesław 1:0 w LKE. Tak dobra postawa miała swoje odzwierciedlenie w tabelach obu rozgrywek – rundę jesienną ekipa Siemieńca zakończyła na 3.miejscu w Ekstraklasie, a w drugiej części UEFA Conference League zajęli 9.miejsce, uzyskując prawo gry w barażach o 1/8 finału. 

Po przerwie zimowej drużyna nie spuściła z tonu – awansowali do najlepszej „ósemki” trzeciej w hierarchii europejskich rozgrywek (wygrywając dwumecze z TSC Baćka Topola 6:2 i Cercle Brugge 3:2) oraz są aktualnie wiceliderami Ekstraklasy ze stratą tylko jedno „oczka” do Rakowa Częstochowa (52 – 51) - od lutego punkty zgubili tylko w starciach ze Stalą Mielec (1:2), a także z Cracovią (2:2). 

reklama

Przed Jagiellonią wymagający tydzień, bowiem oprócz sobotniego starcia, czeka ich jeszcze we środę „zaległy” Superpuchar Polski 2024 z Wisłą Kraków. Drużyny miały pierwotnie się spotkać 7 lipca, ale na drodze stanęło kilka przeszkód - Jagiellonia dzień wcześniej wróciła z obozu przygotowawczego, przez co mistrzowie Polski nie mogliby na spotkanie z Wisłą Kraków wystawić składu. Innym były problemy logistyczne, bowiem stadion w Białymstoku, na którym miał być rozegrany mecz finałowy, był w tym czasie zajęty (odbywał się Kongres Jehowych). 

Krakowianie zaproponowali wtedy, że spotkanie może się odbyć przy ul. Reymonta (tradycją jest, że aktualny mistrz Polski podejmuje u siebie zdobywcę Pucharu Polski), ale białostoczanie nie zgodzili się na taki układ, stąd PZPN bardzo długo szukał odpowiedniego terminu dla obu stron, ponieważ Jaga wciąż gra w pucharach. Wolne „okienko” w kalendarzu udało się znaleźć dopiero teraz, a sam mecz ostatecznie odbędzie się na Stadionie Narodowym. 

reklama

- To są mecze, które ja wielokrotnie powtarzałem, startujesz z pozycji underdoga, czyli drużyny która może, nie musi. W naszym przypadku sytuacja się odwraca, każdy oczekuje od Jagiellonii, że musi wygrać w Gdańsku, no bo zespół który jest w ćwierćfinale LKE, który jest mistrzem Polski i ma drugie miejsce w lidze, no to jak taki zespół ma nie wygrać w Gdańsku? Na siedemnastym zespole, który broni się przed spadkiem i przegrał 4 mecze z rzędu. To są tylko statystyki, a na końcu jest tylko boisko, jedenastu piłkarzy naszych na jedenastu piłkarzy Lechii i to na boisku trzeba udowodnić swoją wyższość a to wszystko o czym tu się mówi nie wygra za nas meczu. Musimy być najlepszą wersją samym siebie i to na boisku udowodnić że jesteśmy lepszą drużyną i to tam zasłużyć na zwycięstwo, i spodziewam się bardzo trudnego meczu. - mówił przed meczem Siemieniec

Dubajskie i reprezentacyjne przygody Lechii

Dość duża kurtuazja ze strony trenera Jagiellonii, bo to Lechia raczej ma nóż na gardle, zważywszy że zespół od czterech meczów nie jest w stanie wygrać meczu, przez wciąż grzęźnie w strefie spadkowej (17.miejsce), a czasu do końca sezonu pozostało niewiele.

Jednym z pomysłów, jak poprawić formę u zawodników był niespodziewany wyjazd podczas przerwy reprezentacyjnej biało-zielonych do… Dubaju na zaproszenie lokalnego klubu Al-Ain FC, o którym dowiedzieli się bezpośrednio po meczu z Radomiakiem (1:2). 

Irytacja w zespole była dość duża, ponieważ kompletnie zmieniono plan działania w tych wolnych dniach, a sami zawodnicy chcieli również wykorzystać chwilę wytchnienia do spotkania się rodziną i znajomymi.

Na dodatek przez dłuższy czas trwania obozu brakowało sternika zespołu, ponieważ – zgodnie z umową – John Carver łączy pracę asystenta reprezentacji Szkocji wraz z angażem w Lechii (Tartanowa Armia przegrała baraże o pozostanie w dywizji A UEFA Nations League z Grecją). Jak zatem przebiegła ta niespodziewana „wycieczka”? Warto wspomnieć, że Lechiści mieli okazję zagrać sparing z rezerwami drużyny z Emiratów Arabskich (1:0).

- Jednym z wielu pozytywów było to, że wygraliśmy i przede wszystkim nie straciliśmy żadnego gola. Pewne rzeczy zbudowaliśmy nie tylko na boisku, a też poza boiskiem, bo spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Rozmawialiśmy często z trenerem (Radosławem Bellą). Byłem zadowolony, jak to przebiegało (…) Dobrze jest zebrać całą ekipę w totalnie inne środowisko, by się odciąć od tego (wszystkiego). Dlaczego uważam, że to jest dobre? Dlatego, że po obozie w Turcji zdobywaliśmy punkty. Fajnie byłoby to powtórzyć. - mówił na przedmeczowej konferencji John Carver

Jak się ładnie mówi – wszystkie chwyty dozwolone i bez wątpienia powtórka takiego scenariuszu byłaby mile widziana. Przypomnijmy, że zespół wracając z zimowego okresu przygotowawczego nad Bosforem, w pierwszych trzech spotkaniach rundy wiosennej zdobył siedem punktów (zwycięstwa z Lechem, Zagłębiem oraz remis z Motorem).

Tyle, że terminarz raczej – pisząc delikatnie – nie jest sprzymierzeńcem Lechii, bowiem czeka ich w sobotę starcie aktualnym mistrzem Polski oraz wiceliderem Ekstraklasy.

- Jagiellonia jest w bardzo dobrej formie i ma sukcesy w Europie (ćwierćfinał UECL), zaraz przed sobą Superpuchar (2 kwietnia z Wisłą Kraków). Będzie to trudny mecz, ale jest to mecz, w którym się nie przestraszymy i chcemy to potraktować jako wyzwanie. Bardzo dobrze, że nie mamy absencji z powodu żółtych kartek. To jest tak naprawdę pierwszy raz, kiedy mam wszystkich do dyspozycji.

Ze słów trenera zatem wynika, że zmagający się ostatnio z urazami Ivan Zhelizko oraz Miłosz Kałahur już wrócili do treningów, ale raczej nie będą brani pod uwagę w dobrze składu na sobotnie starcie, natomiast mogą być w kadrze meczowej. 

Na pewno w wyjściowej „11” będą trzej ukraińscy zawodnicy, którzy nie pojechali na dubajski obóz, czyli Maksym Khlan, Anton Tsarenko oraz Bogdan Viunnyk, ponieważ w tym czasie dostali powołania do reprezentacji do lat 21 naszych wschodnich sąsiadów. Drużyna Unaia Melgosa wykorzystała marcową prezerwę na przygotowania do turnieju finałowego EURO U-21, rozgrywając dwa spotkania towarzyskie z rówieśnikami ze Słowenii (1:1) oraz z Polski (2:3). 

Choć raczej wyniki tej młodzieżowej reprezentacji na kolana nie powalają, to z pewnością cieszyć może postawa napastnika Lechii, który w starciu z Biało-Czerwonymi zanotował dublet.

- Radek (Bella, asystent) pokazał mi dwa gole strzelone przez Bogdana. Ogromnie ucieszyłem się z jego postawy. Chciałem do niego zadzwonić, ale uznałem, że porozmawiam z nim na „żywo” i dam mu męskiego „przytulasa”. Potem tak sobie zażartowałem do niego: „Może Ci damy pod koszulkę Lechii, koszulkę Ukrainy, bo to może Ci pomoże”. Należy wspomnieć, że grał na swojej nominalnej pozycji, a u nas gra troszeczkę niżej i to się różni u nas (na pozycji nr 10).

Oby taką skuteczność Viunnyk miał podczas sobotniego starcia, które rozpocznie się o godz. 17:30. Transmisja w Canal+ oraz Canal+Sport 3. Bilety na to spotkanie wciąż można nabyć na stronie bilety.lechia.pl.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo