Oglądając to spotkanie, można było poczuć się, jak za czasów pandemii, kiedy mecze były rozgrywane przy pustych trybunach. Zaledwie garstka kibiców zobaczyła na żywo, jak Lechia rozgromiła GKS Katowice 5:1, choć spotkanie nie było tak jednostronne, jak się może wydawać po wyniku. Biało-Zielonym dopisało szczęście.
[news:1479198]
Wyrównany początek
Gospodarze przejęli inicjatywę już na starcie. Lechia atakowała głównie skrzydłami: na lewej stronie szarżowali Maksym Khlan i Conrado, a na prawej Camilo Mena. Ten ostatni miał pierwszą dobrą okazję, aby otworzyć wynik w 8. minucie, ale zabrakło decyzyjności w polu karnym. Wywalczył jednak rzut rożny, który na gola zamienił Luis Fernandez. Hiszpan wybiegł na bliższy słupek i głową skierował podaną przez Jana Biegańskiego piłkę do siatki.Goście nie czekali długo na odpowiedź. Zaledwie cztery minuty później gola dla GKS-u zdobył Sebastian Bergier, który wykorzystał złe ustawienie Dawida Bugaja, a następnie mocnym strzałem do słupka pokonał Bohdana Sarnavskyi'ego.
Od tego momentu spotkanie się wyrównało i obie ekipy miały swoje szanse. Gieksa wysokim pressingiem próbowała naciskać na graczy Lechii. Piłkarze zaczęli też ostrzej grać, więc pojawiły się kartki. Urazu po ataku w przeciwnika doznał Camilo Mena, który próbował wrócić jeszcze na boisko, ale finalnie został zmieniony w 42. minucie przez Dominika Piłę.
Pod koniec pierwszej połowy doszło do kuriozalnej sytuacji w polu karnym Lechii. Marcin Wasielewski padł na murawę po rzekomym kontakcie z Conrado, a sędzia wskazał na wapno. Jednak jak pokazały powtórki, do faulu nie doszło, a zawodnik z Katowic ewidentnie symulował. Cała analiza sytuacji przez arbitra i VAR trwała zdecydowanie za długo, bo około 6 minut. Finalnie karny został odwołany, a Wasielewski zobaczył za "nurkowanie" żółty kartonik.
Ostra gra nie popłaca
Druga połowa zaczęła się ostro, bo od drugiej żółtej, a zatem czerwonej kartki dla Shuna Shibaty. Japończyk zbyt wysoko wystawił nogę, przez co kopnął jednego z Biało-Zielonych w twarz. Goście mimo gry w 10. nie poddawali się i nadal ustawieni byli bardzo wysoko.Przez pierwsze 10 minut drugiej połowy wyglądali nawet lepiej, jakby zupełnie nie przeszkadzał im brak jednego zawodnika. Sytuacja się diametralnie zmieniła w 55. minucie, kiedy udany kontratak przeprowadzili zawodnicy Lechii. Trochę szczęścia dopisało w polu karnym i po rykoszecie futbolówkę w bramce umieścił po raz drugi Luis Fernandez.
Hiszpan był w tym spotkaniu notorycznie faulowany przez rywali, co nie jest pierwszą taką sytuacją w tym sezonie. W 61. minucie za wejście od tyłu w nogi kapitana Lechii czerwoną kartę otrzymał Arkadiusz Jędrych. GKS grał już jedynie w dziewiątkę.
Lechia szybko wykorzystała podwójną przewagę i ponownie po nieco szczęśliwej sytuacji trzeciego gola dla gdańszczan w 65. minucie zdobył Tomas Bobcek. Strzał Luisa Fernandeza został sparowany przez jednego z obrońców rywala, a piłka po odbiciu trafiła pod nogi słowackiego napastnika, który precyzyjnie umieścił ją w siatce. Dla 22-latka to było premierowe trafienie w biało-zielonych barwach.
Wiedząc, że mecz jest pod kontrolą, Szymon Grabowski dał szasnę zmiennikom. Na boisku pojawili się Rifet Kapić, Tomasz Neugebauer, Łukasz Zjawiński oraz Jakub Sypek. Kolejny gol padł chwile po ich wejściu, bo w 76. minucie. Po dośrodkowaniu Neugebauera piłka trafiła w pole karne, gdzie głową odegrał ją jeszcze Jakub Sypek, a wtrącił ją do bramki Elias Olsson.
Wynik w 84. minucie zamknął Tomas Bobcek. GKS wyszedł wysoko i znowu się to przeciwko nim zemściło. Z kontrą popędził Łukasz Zjawiński, ale zgubił futbolówkę już pod bramką rywala. Zdołał ją jednak wyłuskać Bobcek, który pewnym strzałem pokonał Dawida Kudłę.
W doliczonym czasie ponownie doszło do kuriozalnej sytuacji z arbitrem Marcinem Kochankiem w roli głównej. Odgwizdany został faul w polu karnym GKS-u. Sytuacja znowu była analizowała kilka minut i tak jak w pierwszej połowie, karny został odwołany.
Mecz zakończył się wynikiem 5:1 dla Lechii. Gdańszczanie podreperowali sobie w tym spotkaniu bilans bramkowy i wyprzedzili GKS Katowice w ligowej tabeli. Obecnie zajmują szóste miejsce z 14. punktami na koncie. Zarówno Wisła Płock, Termalica oraz Arka nie rozegrały jeszcze meczu w tej kolejce, a każda z tych drużyn przy korzystnym wyniku może Biało-Zielonych wyprzedzić.
Lechia Gdańsk - GKS Katowice 5:1 (1:1)
1:0 - Luis Fernandez 9'
1:1 - Sebastian Bergier 13'
2:1 - Luis Fernandez 55'
3:1 - Tomas Bobcek 65'
4:1 - Elias Olsson 76'
5:1 - Tomas Bobcek 84'
Składy:
Lechia Gdańsk: Bohdan Sarnavskyi - Dawid Bugaj, Andrei Chindris, Elias Olsson, Conrado - Jan Biegański (67' Rifet Kapić), Ivan Zhelizko (75' Tomasz Neugebauer) - Camilo Mena (42' Dominik Piła), Luis Fernandez (75' Łukasz Zjawiński), Maksym Khlan (75' Jakub Sypek) - Tomas Bobcek.
GKS Katowice: Dawid Kudła - Marcin Wasielewski (85' Dawid Brzozowski), Oskar Repka, Arkadiusz Jędrych, Aleksander Komor, Grzegorz Rogala - Shun Shibata, Antoni Kozubal (78' Bartosz Baranowicz) - Grzegorz Janiszewski, Adrian Błąd (68' Rafał Figiel) - Sebastian Bergier (78' Jakub Arak).
Żółte kartki: Zhelizko (Lechia), Kozubal, Shibata, Wasielewski (GKS).
Czerwone kartki: Shibata (GKS), Jędrych (GKS).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.